6 marca na Dworcu Centralnym w Warszawie zatrzymano pociąg. Wszystko przez zgłoszenie pasażera, którego zaniepokoił atak kaszlu u innego mężczyzny. Na miejscu pojawiły się służby. Do sprawy odniósł się minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Od momentu potwierdzenia pierwszego przypadku koronawirusa w Polsce wdrożono specjalne procedury bezpieczeństwa. W piątek mogli się o tym przekonać pasażerowie pociągu EIC relacji Kołobrzeg-Kraków, który został zatrzymany na Dworcu Centralnym w Warszawie.
Powodem zamieszania było zgłoszenie jednego z podróżujących, którego zaniepokoił napad kaszlu u współpasażera. Mężczyzna przestraszył się, że mógł mieć do czynienia z osobą zainfekowaną koronawirusem. Najpierw zawiadomił służby, a następnie udał się do konduktora. Zdecydowano się na zatrzymanie pociągu na Dworcu Centralnym.
– Na peronie zaroiło się od służb, są policjanci, pracownicy Służby Ochrony Kolei, są też chyba pracownicy sanepidu. Część z nich weszła do Warsa – relacjonowała jedna z pasażerek w rozmowie z Onet.pl. Kobieta dodała, że u pasażerów nie było widać oznak paniki, choć pojawił się niepokój.
Z jej relacji wynikało, że w pociągu zablokowano drzwi, w oczekiwaniu na służby sanitarne. Oprócz policjantów na miejscu pojawili się pracownicy sanepidu oraz straż ochrony kolei. – Służby poleciły nam zatrzymanie tego pociągu, w związku z koniecznością interwencji – tłumaczyła Katarzyna Gdzuk, rzeczniczka PKP Intercity. Wkrótce pociąg odjechał ze stacji. Całe zamieszanie miało trwać około 2 godz.
Zatrzymanie pociągu z powodu ataku kaszlu. Minister i sanepid odpowiadają
Do sprawy odniósł się na późniejszej konferencji prasowej minister Łukasz Szumowski. Szef resortu poinformował, że mężczyzna, który miał atak kaszlu wysiadł wcześniej z pociągu, ale został namierzony przez policję i wkrótce zajęły się nim służby.
Oświadczenie opublikował także mazowiecki sanepid. Urzędnicy podkreślili, że pasażer pociągu został szczegółowo zbadany i nie spełnia kryteriów klinicznych oraz epidemiologicznych, które nakazywałyby umieścić go w grupie ryzyka.
„W związku z tym nie zachodziła potrzeba dalszego postępowania ani w kierunku przeprowadzenia testów na obecność koronawirusa ani w kierunku kwarantanny, izolacji czy stosowania nadzoru epidemiologicznego. Podróżny został zwolniony i kontynuuje swoją podróż a postępowanie epidemiologiczne wobec niego zakończone” – napisano w oświadczeniu.
Źródło: onet.pl, wprost.pl