Właściciel pensjonatu w Białym Dunajcu, w którym doszło do zbrodni potwierdza, że to ojciec zabił syna. Ujawnił też okoliczności, w jakich on i jego córka dowiedzieli się, że w ich pensjonacie doszło do zabójstwa.
Pan Józef to właściciel pensjonatu w Białym Dunajcu, gdzie doszło do zabrodni. W rozmowie z Polsat News zdecydował się opowiedzieć, co działo się na miejscu zbrodni. „Córka mówiła, że ten mężczyzna był obojętny i trudno było się z nim dogadać. Załamał się po śmierci żony” – relacjonuje. Matka dzieci zmarła niedawno na raka. Wcześniej wspólnie przyjeżdżali w góry.
„Czteroosobowa rodzina zjawiła się w pensjonacie we wtorek rano. Córka właściciela miała opowiedzieć swojemu ojcu, że w środę rano 45-latek zszedł na śniadanie, lecz bez najstarszego z synów. Po pytaniu, gdzie kolejny podopieczny, mężczyzna „kiwał ramionami, że nie wie, gdzie jest”.” – czytamy na portalu Interia.
Córka właściciela od razu zorientowała się, że mogło wydarzyć się coś złego. Wzięła zapasowe klucze i udała się do pokoju wynajętego przez rodzinę. Tam znalazła 14-latka. „Leżał przykryty kołdrą, już nie żył, był zimny” – relacjonuje właściciel pensjonatu w Białym Dunajcu.
Sprawą cały czas zajmują się śledczy. Trwa wyjaśnianie wszelkich okoliczności tragedii i zabezpieczanie śladów.
Przeczytaj również:
- Koszmar w Białym Dunajcu. Ojciec podciął gardło synowi
- Zadzwonili do męża Izabeli P. Odpowiedział bardzo krótko
- Wepchnięto go pod pociąg. Wiadomo, kim był 23-latek
Źr. Interia; Polsat News