Zgodnie z przewidywaniami, sejmowej debacie nad projektem nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt towarzyszyły wielkie emocje. W obronie pomysłu, który w ubiegłym tygodniu przedstawił prezes PiS Jarosław Kaczyński stanął Adrian Zandberg z partii Razem.
Polityk Lewicy już na wstępie zaznaczył, że tego typu regulacja powinna być wprowadzona w Polsce znacznie wcześniej, jednak docenił inicjatywę PiS. – Obdzieranie norek ze skóry to jest okrutny proceder, z którym już dawno powinniśmy skończyć. To zresztą dotyczy dorabiania się na niehumanitarnym uboju – stwierdził.
-Wbrew temu, co się marzy panu Bosakowi, Polacy nie są barbarzyńcami i bardzo się cieszę, że rozpoczęliśmy prace nad tą ustawą. Ukłony do tych, którzy do tego doprowadzili. Ja nie mam najmniejszych wątpliwości jak w tej sprawie głosować – dodał.
Zandberg w ostrych słowach podsumował hodowców zwierząt futerkowych, a przy okazji zaatakował polityków Konfederacji. – Protestuje teraz paru milionerów, którzy na okrucieństwie dla zwierząt się dorobili. I protestują ich polityczne pacynki, tam z brunatnych ław – stwierdził.
– Ale wbrew temu, co można od nich usłyszeć, wygaszenie hodowli na futro nie będzie miało istotnego znaczenia gospodarczego. Bo to jest branża schyłkowa. Natomiast trzeba zrobić jedną rzecz. Tam nie pracuje wiele osób, ale trzeba zadbać o tych pracowników, którzy tam byli dotąd zatrudnieni – dodał.
Zaraz po wystąpieniu lidera partii Razem na mównicę wszedł Dobromir Sośnierz z Konfederacji. – Jeżeli już stosujemy tutaj takie skarżypyctwo, to my też chcielibyśmy ukarania posła Zandberga za te obelgi, za ten język nienawiści i brunatne wyzwiska od czerwonego komunisty – powiedział.
Źródło: sejm.gov.pl