Naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy generał Wałerij Załużny gwałtownie zareagował na atak na obóz filtracyjny w Ołeniwce. Miało tam zginąć około 40 ukraińskich jeńców. Wśród nich mieli znajdować się bohaterscy obrońcy zakładów Azowstal w Mariupolu.
Jak poinformowała ukraińska prokuratura, około 40 jeńców miało zginąć w ataku na obóz filtracyjny w Ołeniwce na terenie samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Kreml winą za atak chciał obarczyć Kijów, ale ukraiński wywiad informuje, że stoi za nim tzw. grupa Wagnera. Najemnicy w ten sposób chcieli ukryć malwersacje finansowe, a atak miał nie zostać uzgodniony z rosyjskim resortem obrony.
Informacja o ataku, w którym około 40 osób zginęło a 130 zostało rannych wywołała gwałtowne reakcje. Ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow wprost nazwał to miejsce „ukraińskim Katyniem”. Z kolei były dowódca pułku Azow Andrij Biłecki przekazał, że kilka dni przed atakiem jeńcy mieli zostać przeniesieni do osobnego budynku i właśnie on został następnie zniszczony.
Do śmierci jeńców odniósł się też naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy generał Wałerij Załużny. „Rosja to państwo terrorystyczne. Okrucieństwa popełniane przez wrogów na naszych jeńcach wywołują wściekłość. W przeciwieństwie do rosyjskich złoczyńców przestrzegamy norm międzynarodowego prawa humanitarnego. Jednocześnie zrobimy wszystko, co możliwe i niemożliwe, by ukarać winnych zbrodni dokonanych na naszych braciach, siostrach i ludności cywilnej” – napisał.
Załużny zaznaczył również, że „te zbrodnie nie podlegają przedawnieniu”.
Czytaj także: Uchodźcy zostaną w Polsce, czy wrócą na Ukrainę? Zaskakujący wynik sondażu
Żr.: Interia, Facebook