Wołodymyr Zełenski nieustannie nadzoruje obronę swojego kraju. Prezydent Ukrainy pokazał w programie „60 Minutes” CNBC, w jakich warunkach obecnie mieszka.
Trwa kolejny miesiąc rosyjskiej inwazji na terytorium Ukrainy. Wraz z wycofaniem wojsk Władimira Putina z okolic Kojowa, do stolicy Ukrainy przybywa coraz więcej dziennikarzy z całego świata.
Ostatnio na miejscu znaleźli się dziennikarze programu „60 Minutes” telewizji CNBC. Odwiedzili Wołodymyra Zełenskiego w jego centrum dowodzenia. Prezydent Ukrainy oprowadził dziennikarzy po ciemnych korytarzach i pomieszczeniach z licznymi łóżkami polowymi, w których nadzoruje obronę kraju od ponad 40 dni.
Na miejscu widać mnóstwo uzbrojonych żołnierzy. Centrum dowodzenia jest chronione nie tylko przez ludzi. Działają tu systemy zabezpieczeń. Zamontowano specjalne miny i materiały wybuchowe.
– Nie można zapalić światła, bo bomba, bo bomba może po prostu wlecieć podczas nalotu – tłumaczy dziennikarzom prezydent Ukrainy.
– Nasi strażnicy martwią się, bo może dojść do nalotu, ale kiedy dostajemy sygnał o ewakuacji przez fale powietrzne, schodzimy na dół – relacjonuje Zełenski. – Musimy jakoś pracować, nie ma innego sposobu – podkreśla.
Podczas programu Zełenski zapewnia, że jego kraj nie odda swojej ziemi. Jednocześnie odniósł się do swoich ostrych wypowiedzi o NATO i ONZ. – Nie jestem już dłużej zainteresowany ich dyplomacją, która prowadzi do zniszczenia mojego kraju. Wiele krajów zmieniło zdanie na temat Ukrainy i Ukraińców, ale sądzę, że zapłaciliśmy za to zbyt wysoką cenę – stwierdził.