Katolickie szkoły podstawowe nie chcą by ich podopieczni uczyli się z rządowego podręcznika – „Nasz Elementarz”. Według dyrektorów tych placówek nie ma w nim odwołania do chrześcijańskich wartości. Poza tym podręcznik zawiera błędy merytoryczne.
Czytaj także: Kolejna polska błogosławiona?
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
W jednym z działów podręcznika, choć była mowa o prezentach i ubieraniu choinki, to w ogóle nie wspominano skąd wzięło się Boże Narodzenie. Dopiero po protestach rodziców autorzy „Naszego Elementarza” wprowadzili tam jedno z najważniejszych świąt chrześcijańskich.
– Często podkreślam za ks. kard. Zenonem Grocholewskim, prefektem Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej, że „w szkołach kształci się dziś robota intelektualnego, pomija się świat wartości”. A szkoła katolicka musi być ubrana w świat wartości – mówił w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” ks. Mariusz Oryl – dyrektor Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego im. św. Stanisława Kostki w Sikorzu koło Płocka.
W dalszych częściach rządowego podręcznika także jest brak odwołań do chrześcijańskich wartości. Nauczanie przy pomocy „Naszego Elementarza” godziłoby w misję jaka przyświeca katolickim szkołom.
Wiele zastrzeżeń do podręcznika mają także szkoły publiczne. Krytykują go za poziom i zbyt szybkie wprowadzanie nauki liter w stosunku do nauczania liczenia. Przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN, prof. Bogusław Śliwerski, stwierdził, że to zdumiewające, że nauczyciele szkół publicznych nie zaprotestowali przeciwko temu kiczowi.