Jak można się było spodziewać (to już taka nasza polska specjalność) kanonizacja papieża bł. Jana Pawła II znów podzieliła polityków, a w ślad za nimi Polaków. Projekt uchwały Sejmu „w sprawie uczczenia papieża bł. Jana Pawła II w dniu Jego kanonizacji” złożył klub poselski Polskiego Stronnictwa Ludowego.
„W przeddzień kanonizacji Ojca Świętego Jana Pawła II, Głowy Kościoła Powszechnego i Wielkiego Polaka, Sejm Rzeczypospolitej Polskiej wyraża swoją radość i wdzięczność z powodu tego historycznego wydarzenia” – czytamy w projekcie uchwały. Wskazano też, że akt ten „będzie dla wszystkich Polaków okazją do radosnego i solidarnego świętowania, a także zachętą do głębszego poznania Jego intelektualnej i duchowej spuścizny oraz do podejmowania i kontynuowania Jego dzieła”. Podkreślono również, że „Sejm RP apeluje do wszystkich członków narodowej wspólnoty o godne uczczenie tego wydarzenia”.
No i wywołała się burza dzieląc posłów na tych „ZA” i tych „PRZECIW” przyjęciu uchwały. Oczywiście po stronie tych „PRZECIW” stanęła lewicowo-genderowo-tęczowa koteria spod znaków Twój Ruch i Sojusz Lewicy Demokratycznej. Wicemarszałek Sejmu – Wanda Nowicka trochę „motając się w zeznaniach” z jednej strony podkreślała, że TR i SLD nie mają nic przeciwko temu, aby upamiętnić Ojca Świętego, jednakże problem tkwi według niej w zbytniej „religijności” uchwały, co naruszałoby porządek rozdziału władzy świeckiej i religijnej. Z logicznego punktu widzenia brzmi to trochę jak u pewnego klasyka gatunku: „jestem za, a nawet przeciw”. W dalszej części wypowiedzi Pani Marszałek wykazała się przy okazji znajomością ewangelii twierdząc, że „Chrystus powiedział, że cesarzowi, co cesarskie, a Panu Bogu, co boskie”, zachęcając do stosowania tych słów. Zaniemówiłem, gdyż wicemarszałkówna wprost nawoływała do stosowania nauk Chrystusa.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Do tej pełnych sprzeczności wypowiedzi dołączył jej polityczny guru Janusz Palikot. Lider Twojego (na pewno nie mojego) Ruchu zapowiedział, że jego wataha opowie się za tym, aby projekt nie znalazł się w porządku obrad. Tak też się stało bowiem projekt trafił – nie wiadomo zresztą po co – do komisji kultury i środków przekazu. Nic to formalnie nie zmieniło, jedynie odwlekło rozstrzygnięcie o jeden dzień.
Trochę mniej radykalnie wypowiadali się lewicowi demokraci spod znaku Sojuszu. Ci zamierzali trochę „unowocześnić” uchwałę po swojemu, nie dążąc do jej całkowitego odrzucenia. Byli trochę mniej „PRZECIW” aniżeli ich koledzy i koleżanki z lewych ław sejmowych, ale też nie całkowicie „ZA”.
W międzyczasie kilku ważnych polityków zajęło głos w tej sprawie, nie wnosząc oczywiście nic nowego. Zresztą cóż można tutaj wnieść? Można jedynie apelować do zdrowego rozsądku lewej strony sceny politycznej.
Rozstrzygnięcie nastąpiło wczoraj. Głosami 380 posłów (w tym 3 nawróconych z SLD) sejm przyjął uchwałę w sprawie uczczenia faktu kanonizacji papieża bł. Jana Pawła II. Przeciwko przyjęciu uchwały głosowało 34 posłów (33 z TR). Natomiast 23 posłów SLD mając silne rozterki sumienia wygodnie nie wzięło udziału w głosowaniu – też tak można, choć to zwykła oznaka tchórzostwa.
Tak to już jest w tej demokracji, że każdy „wybraniec” narodu (ten mądry i ten niemądry) ma swój jeden głos. Może go wykorzystać zgodnie ze swoją wiedzą, doświadczeniem i sumieniem. Najczęściej jednak decyduje tzw. dyscyplina partyjna, będąca moim skromnym zdaniem, zaprzeczeniem konstytucyjnej zasady, że poseł jest przedstawicielem narodu.
Zastanawiam się więc, czym kierowali się tak naprawdę przeciwnicy tej uchwały i jakie argumenty brali pod uwagę. Przecież przyjęcie tej uchwały nie wnosi żadnych nowych przepisów do polskiego prawodawstwa, nie zobowiązuje państwa polskiego do czegokolwiek, nie rodzi też jakichkolwiek skutków finansowych (zresztą wiele pieniędzy jest marnotrawionych). Przyjęcie uchwały ma tak naprawdę tylko walor symboliczny. Jest formą podziękowania, uhonorowania i uczczenia wyjątkowego człowieka – Polaka. A to, że sama kanonizacja jest aktem stricte religijnym (co tak dobitnie ci „NIE” podkreślają) nie ma nic do rzeczy. Sam osobiście jestem za świeckością państwa polskiego, ale nie widzę naruszenia tej zasady w uczczeniu jakiegoś wydarzenia mającego dla wielu Polaków tak ważne znaczenie. Chyba wszyscy zgadzamy się z faktem, że nie jest wydarzeniem codziennym i zwyczajnym, że pierwszy Polak zostaje papieżem w prawie dwutysiącletniej historii Kościoła Katolickiego. Człowiek ten swoją postawą, czynami i głoszonymi naukami stał się nadzwyczaj wybitną postacią zarówno kościoła, ale też i Polski. Był i jest do dziś niewątpliwym autorytetem dla wielu, a wiemy, że autorytety podobnie jak dinozaury są już gatunkiem, który wyginął. Mamy wszyscy w pamięci pogrzeb tego wielkiego Polaka. Na jego ostatnią drogę przybyli przywódcy wielu państw (nawet tych, w których króluje filozofia Karola Marksa), wielu religii i wyznań. Podejrzewam, że podobnie będzie podczas kanonizacji. Dlaczego? Dlatego, że papież bł. Jan Paweł II był ikoną pojednania, zgody i przebaczenia. Ci więc, którzy widzą w przyjęciu wspomnianej uchwały jakieś wydumane naruszenie świeckości państwa, albo nie rozumieją istoty i charakteru tejże uchwały, albo są wyjątkowo negatywnie, do granic absurdu, zacietrzewieni przeciwko wszystkiemu, co wiąże się w kościołem i religią. Nie mnie to rozstrzygać, choć swoje typy mam.
Do Ojca Świętego mam tylko jedną „pretensję”. Otóż ten wielki Polak modlił się na placu Piłsudskiego w czerwcu 1979 roku o odnowę oblicza polskiej ziemi, co zresztą nastąpiło (może w nie najlepszym wydaniu, ale nastąpiło). Oglądając polską scenę polityczną żałuję, że papież nie modlił się też o mądrość ludzi żyjących na tej polskiej ziemi, a w szczególności jej konstytucyjnych przedstawicieli.
Foto: Wikimedia Commons