Przez 17 lat bycia w UPR doświadczyłem wielu rozłamów, sporów i partykularnych interesów. Bycie konserwatystą to też zobowiązanie do lojalności i przestrzegania zasad – mówi w rozmowie z Bartłomiejem Wypartowiczem Marian Kowalski, kandydat Ruchu Narodowego na prezydenta Polski.
Bartłomiej Wypartowicz: Gratuluję serdecznie, że został pan wybrany na kandydata Ruchu Narodowego na prezydenta Polski. Jak pan ocenia swoje szanse?
Marian Kowalski: Trudno mi mówić o tym jakie poparcie otrzymam. jednak stosunek mediów do mnie, zwłaszcza tych o największym zasięgu będzie świadczył o jakości demokracji w Polsce.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Co starałby się pan zrobić, gdyby pan został wybrany na prezydenta RP?
Najpierw sprawdziłbym czy w kancelarii i pomieszczeniach prywatnych nie ma podsłuchów. Pierwsze wizyty zagraniczne to Węgry i Białoruś. Oczywiście w polityce zagranicznej przestrzegałbym Polskiego interesu narodowego, a w kwestiach obyczajowych byłbym strażnikiem naszego stylu życia. Dążyłbym do tego by Polska odchodziła od balastu socjalizmu, partyjniactwa, bezkarności „elity”. W niektórych kwestiach byłbym patronem referendów tak by 100 000 zebranych podpisów obligowało sejm do respektowania woli narodu.
>> Czytaj także: Marian Kowalski kandydatem RN w wyborach prezydenckich
Co pan sądzi o koalicji z Kongresem Nowej Prawicy? Czy mogło by kiedyś do takiej dojść?
Oczywiście nie wykluczam takiego rozwoju wypadków. jednak środowisko KNP musi najpierw być stabilne i nie wstrząsane sporami statutowymi. Przez 17 lat bycia w UPR doświadczyłem wielu rozłamów, sporów i partykularnych interesów. Bycie konserwatystą to też zobowiązanie do lojalności i przestrzegania zasad.
Rozumiem. W takim razie co pan sądzi o Zbigniewie Stonodze? Złodziej głosów prawdziwej prawicy, czy może nowa siła polityczna?
Niespecjalnie ufam „teatrom jednego aktora”. Ruchy polityczne muszą być zakorzenione w narodzie, realizować jego wolę i być pod jego kontrolą. najbardziej błyskotliwy lider musi czuć więź z tzw. dołami partyjnymi a zwłaszcza ze zwolennikami. Mam dość lanserów, którzy po wyborach zapominają co obiecali. Nikogo tu nie osądzam lecz uważam, że partia i jej liderzy powinni być wyłącznie emanacją woli narodu, inaczej cały czas będzie to dyktatura przybrana w szaty demokracji.
Jaki jest pana stosunek do ostatniej wypowiedzi Kiszczaka, w której mówi, że palił teczki znanych aktorów i polityków?
Równie chętnie bym uwierzył, że bankierzy palą dolary. Jedyną siła bezpieki były informacje o ludziach zwłaszcza tych obdarzanych publicznym zaufaniem. Takie bajki mogą być wiarygodne jedynie dla czytelników „wyborczej”.
Dziękuję panu bardzo za możliwość przeprowadzenia wywiadu.
To ja dziękuję i pozdrawiam czytelników wMeritum.pl
Bartosz Wypartowicz
fot. Tomasz Wiktor Kozyra/ RN Lublin