Donald Tusk, podczas konferencji prasowej, odniósł się do wydarzeń, które miały miejsce podczas Marszu Niepodległości. Wśród różnych swoich wypowiedzi zaznaczył, że Marsz był o wiele spokojniejszy niż w ostatnich latach.
Na początku szef rządu odniósł się do tego, że należy ustalić, kto jest winien spowodowania sytuacji, w której jest zezwolenie na zachowania chuligańskie.
Jeśli chodzi o przebieg 11 listopada, musimy analizować te wydarzenia starannie. Jestem głęboko przekonany, że musimy precyzyjnie opisywać zakresy odpowiedzialność, to mówimy o odpowiedzialność za przyzwolenie do zachowań i treści co do zachowań antypaństwowych czy antyrosyjskich. (…) Co do politycznej części – są w Polsce politycy, którzy zarówno jeśli chodzi o środowiska chuligańskie, kibolskie, budują atmosferę przyzwolenia i takiego wrażenia, że kibol, który atakuje policjanta jest patriotą
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
– mówił Tusk.
Premier wypowiedział się także na temat przychylenia się do apelu organizatorów Marszu Niepodległości. Przypominamy, że dotyczył on wycofania policji i ochrony Marszu przez Straż.
Będziemy badali, czy ktoś zaniechał jakiegoś obowiązku. Wiem, że minister Sienkiewicz też kieruje te pytania do odpowiednich policjantów: czy rozpoznanie było trafne, itd. Ale chcę uświadomić, że ta taktyka per saldo przyniosła mniej strat materialnych, rannych policjantów i demonstrantów niż ostatnio
– zaznaczył szef rządu.
Następnie mówił o tym, że przy tak dużej liczbie ludzi, z których część ma złe zamiary, nie da się nie dopuścić do zadym. A Policja według niego, w gruncie rzeczy, wywiązała się ze swoich obowiązków.
Gdy na ulice wychodzi 100 tys. ludzi i istotna część z nich ma zamiar zamieszki i agresję, to stuprocentowa prewencja nie jest możliwa nigdzie na świecie. Byłem przez wiele lat uczestnikiem manifestacji i wiem, że to tak wygląda, że jak grupa umawia się na agresję, to wynikają z tego straty i szkody. Z tego, że ktoś wrzucił racę na teren ambasady i zaplanował to działanie, to i tak by się stało, bo kordon policji da się przerzucić. Nie mogę się zgodzić z nakręcaniem atmosfery negatywnej wobec policji, bo chcę podkreślić – nikt z uczestników marszu nie został istotnie poszkodowany, nikt z mieszkańców Warszawy – nie uczestników – nie został poturbowany czy ranny, mimo dość dużej agresji ze strony uczestników. Jedynymi poszkodowanymi byli policjanci
– stwierdził Prezes Rady Ministrów.
A tak szef rządu wypowiadał się na temat ataku na ambasadę Polski w Moskwie:
Zdarzenie pod ambasadą rosyjską w Warszawie było znacznie poważniejsze, to w Moskwie wygląda na zaaranżowane nie powiem przez kogo, bo lubię mówić, jak wiem. To nie wyglądało spontanicznie.
Pod koniec konferencji porównał demonstracje w Polsce do tych, które mają miejsce w Europie.
Nie chciałbym, żeby Polska była w UE najbardziej restrykcyjnym krajem, jeśli chodzi o przepisy dotyczące manifestacji. (…) Polska nie jest miejscem, które wyróżnia się drastycznością na manifestacjach. Mamy kłopot z obecnością ultraprawicowej młodzieży, ale zdarzeń dotyczących pobić, podpaleń i śmierci, praktycznie nie ma. Wybierzcie największe kraje europejskie – proszę mi wierzyć, że niezależnie od tego, jak bolą mnie obrazy z 11 listopada, to Polska w porównaniu do Wielkiej Brytanii, Hiszpanii czy Włoch, jest krajem spokojnym. I dlatego byłbym za taką debatą, ale nie chciałbym, by wszyscy uwierzyli, że potrzebne jest prawo stanu wojennego, bo dzieją się straszne rzeczy. Dzieją się, ale bardzo rzadko i w dość wyizolowanych grupach
– mówił Donald Tusk.
źródło: wpolityce.pl
fot. Wikimedia Commons