Swastyka spotykana w Tatrach od wielu lat wzbudza zdziwienie, a niekiedy nawet kontrowersje. Dziś symbol ten kojarzony jest jednoznacznie, ale warto pamiętać, że jego historia w tamtym miejscu sięga na długo przed narodzinami człowieka, który zrobił z niego symbol zbrodni.
Na początek małe plastyczne wyobrażenie. Wyobraźmy sobie setki tysięcy ludzi, które każdego roku ze schroniska „Murowaniec” w Tatrach idą nad Czarny Staw Gąsienicowy. Prawdopodobnie większość jest już zmęczona i zastanawia się dlaczego ta woda jest tak daleko, chociaż na mapie wydawało się, że to tylko malutki kawałek. Mało kto pewnie schodzi lekko ze szlaku, by zwrócić uwagę na samotny kamień. A kiedy go widzi, zaczyna przecierać oczy ze zdumienia.
Na kamieniu z daleka widzą bowiem napis „Mieczysław Karłowicz” oraz… znak swastyki. Symbol tak jednoznacznie kojarzony ze zbrodnią. Podchodzą bliżej i widzą dopiero, że jest to kamień upamiętniający tragiczną śmierć Mieczysława Karłowicza, która miała miejsce 8 lutego 1909 roku. Przyczyną śmierci była lawina. Jest napis „Non omnis moriar”, wszystko zaczyna się układać w głowie. Oprócz swastyki.
Ta sama osoba byłaby w jeszcze większym szoku gdyby zdała sobie sprawę, że gdy przed chwilą była w schronisku „Murowaniec”, tam również mogła spotkać swastykę. Prawdopodobnie jej nie zauważyła, bo ciężko ją dostrzec, zwłaszcza w tłumie, który zwykle znajduje się w budynku. Gdyby ta osoba przyjrzała się jednak uważnie balustradzie schodów w budynku, zauważyłaby, że znajduje się tam dokładnie ten sam znak. Dlaczego nie został usunięty? Chyba nikt nie podejrzewa górali o ukryte przywiązanie do Hitlera.
Aby to wyjaśnić, trzeba przenieść się w czasie o jakieś kilka tysięcy lat. Wówczas swastyka pojawiła się w hinduizmie. Jest ona oczywiście obecna jako symbol w wielu religiach, m.in. w buddyzmie, ale także w wierzeniach słowiańskich. Dla nas jednak najbardziej istotne będą wierzenia hinduistyczne, ponieważ to właśnie nimi mocno zafascynowani byli poeci z okresu Młodej Polski. A tak się złożyło, że wielce zafascynowani byli oni także Tatrami i to o nich często mówi się jako o „odkrywcach” Zakopanego. Związek powoli się pojawia? Idźmy dalej.
Swastykę jako symbol niektórzy upodobali sobie w szczególny sposób. Należą do nich między innymi Walery Eljasz-Radzikowski, ale także Mieczysław Karłowicz. Za ich sprawą symbol mocno przeniknął także do środowiska górali, którzy swastykę nazywali „krzyżykiem niespodzianym”. Pojawiał się on w wielu miejscach, aczkolwiek z oczywistych przyczyn dziś spotkać go w Tatrach jest już naprawdę trudno. Pozostał przede wszystkim w dwóch znanych miejscach, o których już wspomniałem.
Jedno z nich to zbudowane w latach 1921-1925 słynne schronisko „Murowaniec” znajdujące się w okolicach Hali Gąsienicowej. Na balustradzie schodów pozostał znak „krzyżyka niespodzianego” i mimo licznych kontrowersji nie został stamtąd usunięty. Druga swastyka znajduje się właśnie na kamieniu Karłowicza. Upamiętnia on miejsce śmierci Mieczysława Karłowicza u stóp Małego Kościelca. Zginął on 8 litego 1909 roku w wyniku lawiny, jaka zeszła z gór.
Z oczywistych przyczyn swastyka w Tatrach wzbudza dziś ogromne zdziwienie. Warto jednak pamiętać, że wówczas symbol ten nie był tak jednoznacznie negatywnie kojarzony, jak to ma miejsce dzisiaj. Nie jest to manifest przywiązania do ideologii Hitlera, zresztą jest to w Zakopanem dość ciężki temat, ponieważ chociaż kwestii Goralenvolku się nie przemilcza, to jednak dla wielu osób jest to sprawa bardzo delikatna. Swastyka dla Mieczysława Karłowicza znaczyła jednak zupełnie co innego.
Przy okazji, jeżeli ktoś chciałby dowiedzieć się więcej na temat historii tego znaku, polecam szczególnie opowieść Wojtka Drewniaka z kanału „Historia bez cenzury” na platformie YouTube. Wiedza tam przekazana z pewnością zaspokoi ciekawość dotyczącą symbolu niegdyś uważanego za symbol szczęścia, a dziś, niestety, symbol zbrodni. Odcinek można zobaczyć poniżej.
Czytaj także: Niezwykła mogiła polskiego żołnierza na cmentarzu w Szkocji. Jest apel o pomoc!