Rok 410 n. e. jest przez wielu historyków zgodnie uznawany za koniec istnienia Cesarstwa Zachodniorzymskiego i jednocześnie początek europejskiego wczesnego średniowiecza. Zdobycie „antycznej stolicy świata” Rzymu przez Gotów, jego grabież i zniszczenie stanowi pewną umowną granicę między dwiema rzeczywistościami, które miały miejsce – odchodzącą starożytnością i rodzącymi się wiekami średnimi.
Na temat przyczyny upadku uniwersalnego europejskiego imperium, jakim był starożytny Rzym, powstało już wiele opracowań. Znaczna większość z nich z góry zakłada, że jedynie zachód został dotknięty tą katastrofą, natomiast wschód imperium przetrwał bez większego uszczerbku i zdołał się utrzymać z różnym powodzeniem aż do ostatecznego ciosu, zadanego dopiero przez Turków Osmańskich w 1453 roku. Teza, choć może wydawać się słuszna, nie jest do końca prawdziwa. Jeszcze w starożytności Cesarstwo Wschodniorzymskie różniło się od swojego zachodniego sąsiada. Z biegiem lat różnice te stawały się coraz wyraźniejsze. W grę nie wchodziły jedynie względy religijne, ale też gospodarcze, kulturowe oraz specyfika położenia geograficznego. Wraz z postępem przemian we wczesnośredniowiecznej barbarzyńskiej Europie, ocalały „wschodni Rzym” pod wpływem wielu czynników wewnętrznych i zewnętrznych, przeistaczał się w Bizancjum. Mimo to aż do końca swojego istnienia zarówno elita, jak i mieszkańcy uważali się za prawdziwych Rzymian.
Chcąc w skrócie przytoczyć kilka fundamentalnych czynników rozkładu Cesarstwa Zachodniorzymskiego, trzeba je wstępnie podzielić na te materialne oraz pozostałe. Pod pojęciem „materialne” należy rozumieć między innymi: gospodarkę i finanse, miasto i wieś, armię i wszystko inne z nią związane. „Niematerialne” to tak naprawdę wszelkie przemiany kulturowe, społeczne i religijne. Często jedne czynniki wynikają z drugich i wzajemnie się przeplatają, dlatego miejscami omówione zostaną bez zachowania wyraźnego podziału.
Jak wiadomo bezpośrednią i docelową przyczyną upadku Cesarstwa Rzymskiego była wielka wędrówka ludów, której początku i przyczyny po dziś dzień nie jesteśmy w stanie wskazać. Jednak to zmiany, które zaszły w samym cesarstwie były ostatecznym czynnikiem napędowym tej transformacji.
Pierwszą przyczyną była gospodarka: nadmierny ucisk fiskalny ludności, zwolnienie z podatku niektórych warstw obywateli rzymskich, inflacja, psucie monety – zmniejszanie zawartości domieszki kruszcu, zmiana charakteru wsi – przejście od drobnych gospodarstw indywidualnych aż do latyfundiów będących częścią procesu społecznego pre-feudalizmu. Połączone to było z coraz większymi kosztami administracyjnymi i wojskowymi. Zjawiska te w konsekwencji doprowadziły do pauperyzacji wielu obywateli, przekładając się zarazem na zmniejszenie ich siły nabywczej. Następował powolny upadek rzemiosła miejskiego i w konsekwencji samych miast. Nakładanie coraz to większych powinności na rzecz państwa powodowało spadek dochodów zamiast ich wzrostu.
Drugim ważnym czynnikiem była zmiana składu ludności imperium. Aż do II w n. e. migracja ludności była raczej niewielka i miała charakter wewnętrzny. Wraz ze zintensyfikowaniem migracji ludów niewchodzących w skład obywateli rzymskich, pojawił się problem przyjmowania barbarzyńców. Z początku był on ignorowany lub wręcz traktowany jako zjawisko pożądane – taki „znak naszych czasów”. Większość ówczesnych elit rzymskich z cesarzami na czele (Teodozjusz II, Walens) wręcz zabiegało o osadnictwo walecznych i odważnych Germanów wraz z całymi rodzinami na terenie imperium. Byli oni tańszym uzupełnieniem cesarskiego wojska wiecznie narażonego na kadrowe braki wynikające z wojen, epidemii (np. partyjska dżuma, IV w n. e.) lub niedostateczną rezerwą chłopskiego rekruta. Wraz z uzupełnianiem armii ludnością nieromanizowaną następowała jej prymitywizacja i coraz większe oderwanie od bieżących potrzeb państwa. Germańscy wodzowie w większości niepiśmienni i nie znający lokalnej kultury ani zwyczajów, zaczęli prowadzić własną politykę lokalną działając na szkodę cesarstwa, a w konsekwencji godząc w jego integralność terytorialną.
Trzecim istotnym aspektem są przemiany społeczne zachodzące w samym państwie. Część historyków kierując się fatalistycznymi wizjami wskazuje na proces „zestarzenia się imperium” i jego niedostosowanie do wymogów stawianych przez współczesność. Jest w tym dużo racji, ponieważ zmiany społeczne zachodzące w samym państwie były podyktowane – używając postmodernistycznej terminologii – konsekwencjami współczesności, których nie dało się zatrzymać. Późno-antyczny Rzym nie był już tym samym państwem co w Erze Klasycznej. Idea uniwersalistycznego Pax Romana była już tylko cieniem minionych dziesięcioleci. Zmiany o podłożu społecznym najlepiej widać było na wsi. Załamanie się handlu wewnętrznego oraz kryzys miejskiego rzemiosła połączony z inflacją zmuszały chłopów oraz drobnych posiadaczy ziemskich do oddania się pod opiekę możnych. Powodowało to stopniowe przejście od gospodarki indywidualnej do latyfundialnej – wolna ludność trafiała pod kuratelę właściciela ziemskiego. Wraz z ubytkiem chłopów, zaczęło brakować rekrutów. Właściciele ziemscy woleli zapłacić pewną kwotę niż oddawać „swoich” chłopów – kolonów do służby wojskowej. Brak rekrutów rekompensowany zapłatą pieniężną pozwalał zaciągać ludność nieromanizowaną do armii ze wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami, o czym pisałem już wcześniej. Produkcja latyfundialna pomimo, że ilościowo wydajniejsza, była jednak mniej zróżnicowana i doprowadziła do zapaści handlu wewnętrznego. Najczęściej zaspokajała jedynie lokalny rynek zbytu, w tym często rzemieślniczy, tym samym brak było zapotrzebowania na eksport towarów np. do innych odległych prowincji.
Czwartym zjawiskiem przyczyniającym się do upadku Cesarstwa Rzymskiego, były zmiany zachodzące w obyczajowości ludzi. Szczególnie dotyczyło to warstw władzy, ale też osób majętnych mających wpływ na losy państwa. Pomimo coraz większej popularności Chrześcijaństwa nawet wśród elit (wcześniej była to głównie religia plebsu i pospólstwa), moralność i etyka chrześcijanina nieczęsto przekładała się na życie codzienne w praktyce. Zgodnie z greckimi obyczajami wciąż dużą popularnością cieszył się swobodny tryb życia i postępowania, często połączony z rozwiązłością seksualną, gloryfikowaniem homoseksualizmu, pedofilii i aborcji. Szybkie bogacenie się, stabilność życia znacznej części społeczeństwa oraz bezpieczeństwo i długotrwały pokój – z wyjątkiem obszarów przygranicznych, gdzie zagrożenie wojną było stałe – doprowadziło do utraty cnoty obywatelskości, które miała cechować każdego Rzymianina. Wiązało się to z brakiem troski nie tylko o państwo jako wspólne dobro, ale również zobojętnieniem na losy innych ludzi i lokalnych wspólnot.
Ostatnim – piątym elementem była religia. Siła wierzeń, mająca wpływ na losy cesarstwa, jest często niedoceniana przez historyków. Nie tylko Chrześcijaństwo, ale również i inne wierzenia kreowały rzeczywistość ówczesnego człowieka oraz miały ogromne znaczenie dla kształtowania się myśli, kultury i sztuki. Zanim Chrześcijaństwo stało się kultem legalnym na terenie całego imperium (Konstanty Wielki), a potem wręcz religią państwową (Gracjan), musiało stawić czoła wielu przeciwnościom. Oprócz kilkukrotnych prześladowań wyznawców ze strony administracji państwowej, trzeba było również konkurować z dwoma pozostałymi kultami – Mitry popularnego szczególnie w armii i Słońca Niezwyciężonego promowanego przez niektórych władców. Wraz ze zwycięstwem Chrześcijaństwa rozpoczął się jego stopniowy wpływ na losy państwa. Wielu Chrześcijan odmawiało służby w wojsku, udziału w igrzyskach, składaniu ofiar oraz w innych formach klasycznego życia publicznego. Pomimo wielu pozytywnych cech, które wniosło ze sobą Chrześcijaństwo, wraz z narastającymi trudnościami stało się kolejną dodatkową siłą dekompozytacyjną dla Cesarstwa Rzymskiego.
Na temat przyczyn i poszczególnych etapów przebiegu upadku cesarstwa można by napisać o wiele więcej, jednak najważniejsze z nich zostały już wymienione. Przy okazji warto nadmienić takie aspekty jak głęboko zakorzenione mechanizmy korupcyjne części administracji cesarskiej, intrygi na samym dworze, bardzo częsta ingerencja armii w sprawy polityczne, brak taniej siły roboczej (niewolników) w wyniku zaprzestania kampanii wojennych czy osobiste przywary poszczególnych cesarzy i dowódców wojskowych.
Tytuł tego tekstu jest nieprzypadkowy. Obecnie Polska, jak i jej wszyscy obywatele są również częścią wielkiego imperium zachodnioeuropejskiego o nazwie Unia Europejska. Położenie Polski można pod pewnymi względami porównać do odległej prowincji Cesarstwa Rzymskiego na prawach szerokiej autonomii względem metropolii w Brukseli. Porównując problemy Rzymian i współczesnych Europejczyków można odnieść wrażenie, że w wielu przypadkach historia powtarza się po raz kolejny. Obecnie Unia Europejska, która aspiruje do bycia swego rodzaju imperium, boryka się z poważnym problemem fiskalnym. Jednak na horyzoncie pojawiają się również kolejne niebezpieczeństwa, zaczynamy być już świadkami niektórych spośród nich.
Tak jak i w starożytnym cesarstwie, tak i teraz mamy problem natury finansowej. Wcześniej było to „psucie monety”, obecnie jest to forsowanie utopijnej idei wspólnej waluty, której realne funkcjonowanie doprowadza do zapaści wiele krajów.
Kolejną słabością, z którą europejskie siły nie potrafią sobie poradzić jest imigracja. Tak jak i w dawnym cesarstwie, tak i teraz mamy elity dostrzegające wiele wątpliwych korzyści z fali emigrantów pochodzących ze wschodu i południa. Niestety większość z nich nie utożsamia się z dorobkiem cywilizacyjnym zachodniej Europy, nie asymiluje się, ani nie angażuje w sprawy kraju, z którym wiążą swoją przyszłość.
Przemiany gospodarcze i cywilizacyjne w Unii Europejskiej też niestety mogą budzić wiele obaw. Bezrobocie, rosnąca przepaść między bogatymi a biednymi oraz nierówny dostęp do dobrodziejstw techniki i dóbr kultury to kolejne kłopoty, na które urzędnicy z Brukseli nie mają skutecznego rozwiązania.
Przyspieszona rewolucja obyczajowa forsowana przez niektóre środowiska, połączona często z promocją świeckości państwa i ateizacją życia, wpływa niezwykle negatywnie na kształtowanie się tradycyjnego modelu rodziny. Niski przyrost naturalny będący zagrożeniem dla starzejących się społeczeństw Europy, bardzo często jest zastępowany obcą kulturowo imigracją.
Lansowana w wielu państwach idea laickości państwa prowadzi w konsekwencji do cichej walki z obecnie panującym wyznaniem. Dobrym przykładem może być Francja, która skutecznie, aczkolwiek niecelowo powoli zastępuje Katolicyzm Islamem.
Analizując dzieje upadku Cesarstwa Rzymskiego należy się zastanowić, czy pomimo tego, że są to czasy niezwykle odległe od współczesnych, to udało się nam Europejczykom wyciągnąć jakieś wnioski na przyszłość. Zdaję sobie sprawę, że obecnie żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości niż ówcześni Rzymianie, jednak podobieństwa w wielu wypadkach są bardzo niepokojące. Tekst swój pragnę zakończyć cytatem amerykańskiego filozofa George Santayana: „Ci, którzy nie pamiętają przeszłości, skazani są na jej powtarzanie”.