5 września przy ul. Rodziewiczówny w Warszawie pan Artur Jarząbek zobaczył zaparkowany na drodze pożarowej samochód Straży Miejskiej. Mężczyzna porozmawiał ze strażnikami przy okazji rejestrując całe zdarzenie.
Strażnik miejski, który rozmawiał z rejestrującym nagranie mężczyzna twierdził, że zaparkowany na zakazie pojazd nie stwarza zagrożenia, ponieważ w każdej chwili może odjechać. Autor filmu nie zamierzał odpuszczać. Gdzie są sygnały świetlne? Proszę pana, tu jest droga pożarowa. Wy wystawiacie ludziom mandaty, że stoją tutaj (obrócił się i wskazał palcem na chodnik po prawej stronie – przyp. red.), a wy stoicie na drodze pożarowej! – mówił.
Proszę pana, droga pożarowa – zakaz parkowania. Umie pan czytać? – pytał mężczyzna. Ale ja jestem na miejscu – tłumaczył strażnik.
Czytaj także: Rosną wpływy z mandatów od straży miejskich. Głównie za sprawą kierowców
Głos w całej sprawie zabrała Monika Niżnik, rzecznik biura prasowego Straży Miejskiej m. st. Warszawy. Według jej oceny strażnicy mieli prawo zaparkować na drodze pożarowej. Wówczas, o ile pozwala na to czas i charakter interwencji, powinni zaparkować w miejscu najmniej uciążliwym, i o ile jest to konieczne, z użyciem sygnałów świetlnych – czytamy w wystosowanym przez nią oświadczeniu.
W tym przypadku interweniujący funkcjonariusze byli w pobliżu pojazdu i w każdej chwili mogli nim odjechać – dodała.
źródło: YouTube/Artur Jarząbek, gazeta.pl
Fot. YouTube/Artur Jarząbek