We wtorek minęły 223 lata od bitwy pod Racławicami. Polskie wojska powstańcze dowodzone przez Tadeusza Kościuszkę pokonały siły rosyjskie.
24 marca 1794 r. Tadeusz Kościuszko ogłosił akt insurekcji. Spotkało się to z reakcją carycy imperium rosyjskiego Katarzyny II. Na tereny zajęte przez polskich powstańców został wysłany gen. Fiedor Denisow wraz z wojskiem. Jego celem było stłumienie powstania zanim osiągnie duże rozmiary. Wojska insurekcyjne nie miały zamiaru czekać przeciwka, lecz ruszyły w jego stronę z zamiarem przebicia się do Warszawy i wniesienia tam zapału powstania.
4 kwietnia 1794 r. dwie wrogie sobie armie spotkały się niedaleko miejscowości Racławice. Armia rosyjska liczyła mniej żołnierzy, jednak była o wiele lepiej wyposażona i uzbrojona. Dowództwo rosyjskie postanowiło podzielić swoją armie na dwie części, by oskrzydlić Polaków. Okazało się to błędem, gdyż w wyniku tego manewru tylko część wojsk rosyjskich mogła walczyć z powstańcami. Mimo tej sytuacji, Rosjanie natarli. Polacy wytrzymali atak i odpowiedzieli tym samym. Kościuszko obawiał się nadejścia reszty sił rosyjskich, więc nakazał by Polacy zdobyli pozycje wroga. Brawurowego ataku dokonali kosynierzy, którym udało się zdobyć wrażą artylerię. Rosyjskie posiłki, które dotarły na miejsce starcia nie zdecydowały się na podjęcie większej walki.
Kościuszko zorientował się, że Rosjanie mają przy sobie duże siły i musiał porzucić myśl o pójściu na Warszawę. Dzięki wygranej bitwie udało się zdobyć rosyjski ekwipunek, którym można było wyposażyć nasze oddziały. Bitwa stanowiła również zwycięstwo podnoszące na duchu. Sławę zdobyli kosynierzy, a wśród nich odwagą wykazał się Wojciech Bartosz, który otrzymał w nagrodę nazwisko Głowacki.
Fot.: Obraz Wojciecha Kossaka „Kościuszko z kosynierami”/commons.wikimedia.org