44 lata temu, 21 lipca 1969 roku Neil Armstrong stanął na powierzchni Księżyca.
Armstrong był amerykańskim pilotem i astronautą, dowódcą misji kosmicznej Apollo 11. Próby wysłania człowieka w przestrzeń pozaziemską były istotnym elementem zimnej wojny. W wyścigu tym początkowo przodował Związek Radziecki. Już w 1961 na orbicie znalazł się Jurij Gagarin. W ciągu jednego roku sukces ten powtórzyło pięciu innych astronautów radzieckich. W zaistniałej sytuacji USA postanowiło dokonać czegoś jeszcze większego. Nowy prezydent J.F. Kennedy zapowiedział, że w przeciągu 10 lat Stany wyślą pierwszego człowieka na Księżyc. W celu realizacji tego przedsięwzięcia zmobilizowano, dysponującą sporymi nakładami finansowymi, Narodową Administrację Przestrzeni Powietrznej i Lotów Kosmicznych (NASA). Pierwszy amerykański astronauta znalazł się w przestrzeni kosmicznej w 1962 roku.
Załoga Armstronga wystartowała 16 lipca 1969 roku, by w przeciągu kilku dni znaleźć się już na powierzchni srebrnego globu. Wówczas astronauta wypowiedział słynne słowa, mające również duże znaczenie propagandowe : „To jest mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości”. W przeciągu 4 lat Amerykanie wysłali jeszcze kilka dwuosobowych załóg na powierzchnię Księżyca. Program zakończono w 1972 roku, uznano bowiem, że nie przynosi on korzyści , które byłyby proporcjonalne do ponoszonych kosztów. Mimo wszystko USA wygrało wyścig technologiczny związany z „podbojem” przestrzeni kosmicznej. W ZSRR, pomimo podejmowanych prób nie zdołano stworzyć rakiety, która umożliwiałaby podróż astronautów na Księżyc. Wysłano za to bezzałogowe łaziki, które wykonały wiele zdjęć powierzchni.
Czytaj także: Mija pół wieku od historycznego lądowania na Księżycu
Źródło: www.historykon.pl
Foto: commons.wikimedia.org