Billa na Słowacji systematycznie się rozwija i planuje otwierać do 10 nowych supermarketów rocznie. Szuka też obiektów do przejęcia. Dla polskich producentów żywności współpraca z tą siecią jest szansą na zwiększanie sprzedaży. U naszych południowych sąsiadów rośnie zapotrzebowanie m.in. na świeże produkty.
Obecnie Billa ma na Słowacji 130 supermarketów i zmaga się tam z silną konkurencją. Poza niemiecką Grupą Rewe, do której należy austriacki szyld Billa, istotny wpływ na rynek słowacki mają m.in. Kaufland, Lidl i Tesco oraz sieci słowackie, które pod brandami franczyzowymi coraz skuteczniej konkurują z rynkowymi potentatami.
– Słowacja jest dla firmy Billa strategicznym krajem – mówi Dariusz Bator, prezes spółki Billa Słowacja. – Jest drugim pod względem liczby sklepów zagranicznym rynkiem po Czechach. Jesteśmy nastawieni na dynamiczny rozwój na tym rynku. Planujemy ekspansję przez kolejne lata. Liczymy się ze wzrostem sprzedaży, wzrostem liczby placówek i wzrostem liczby zadowolonych klientów.
W najbliższych latach Grupa Rewe zamierza otwierać nowe sklepy Billa na terenie całej Słowacji, jednak głównym rejonem ekspansji będzie Bratysława i okolice oraz rejony wschodniej i środkowej Słowacji.
– Mamy zamiar w najbliższych latach otwierać maksymalnie do 10 sklepów rocznie – deklaruje Dariusz Bator, który słowacką siecią kieruje od początku 2014 roku. – Zarówno na ten rok, jak i na przyszłe 2-3 lata planowana jest podobna liczba otwarć. Rozglądamy się też za możliwościami konsolidacji na rynku, zakupem jakiejś sieci, wszystkie sposoby ekspansji są brane pod uwagę. W przypadku pojawienia się odpowiedniej oferty będziemy reagowali.
Sieć nie wyklucza zatem akwizycji, przygląda się sieciom lokalnym, pojedynczym placówkom handlowym, rozważa oferty od centrów handlowych, które zmieniają swoich partnerów po zakończeniu umów. Po trudnym dla słowackiego handlu ubiegłym roku prezes sieci Billa w tym roku liczy na poprawę wyników.
– Duży wpływ na branżę handlową na Słowacji miała ubiegłoroczna deflacja, którą zwłaszcza w branży artykułów spożywczych bardzo silnie odczuwaliśmy, dotyczy to zarówno sieci, którą kieruję, jak i innych. Było to dosyć niekorzystne zjawisko, które wpłynęło na realizację naszych planów, na zmianę planów marketingowych i sposób postępowania na tym rynku. Na szczęście deflacja zahamowała i w tym roku mamy nadzieję, że będzie na bliskim zera poziomie – mówi szef słowackiej sieci.
Jak podaje Eurostat, w 2014 roku ceny na Słowacji spadły ogółem o 0,1 proc. W Polsce w tym czasie, mimo że druga połowa roku stała pod znakiem deflacji, w ciągu 12 miesięcy ceny minimalnie wzrosły o 0,1 proc.
W sklepach Billa, podobnie jak i w innych słowackich sieciach handlowych, sprzedaje się sporo produktów z Polski. Na tym rynku liczy się dobra jakość skorelowana z atrakcyjną ceną.
– Nie oczekuję jakichś przełomowych zmian w naszych relacjach z dostawcami z Polski – podkreśla prezes Dariusz Bator ze spółki Billa Słowacja. – Handlujemy artykułami polskiego pochodzenia, zarówno dostarczanymi przez polskich producentów bezpośrednio, jak i przez ich pośredników na terenie Słowacji. Nie zakładam, że nastąpi jakaś dramatyczna zmiana w zwiększeniu bądź zmniejszeniu liczby tych produktów. Raczej systematyczny, stały rozwój tej współpracy, zmiana akcentów, może więcej świeżej żywności.