Dwa gole zdobyte w trzeciej tercji dały zespołowi Tampa BayLightning awans do finału ligi NHL. Ben Bishop zachował czyste konto, broniąc 22 strzały rywali. Drużna New York Rangers nie powtórzy osiągnięcia z poprzedniego sezonu, czyli gry w finale. Mimo, że w ostatnich latach ten zespół regularnie wchodzi do fazy playoff, nie potrafi zdobyć trofeum na które kibice czekają od 1994 roku.
O losach finałowej rywalizacji w konferencji Wschodniej decydował siódmy mecz. Co ciekawe na sześć, wcześniej rozegranych spotkań, pomiędzy „Błyskawicami” a „Rangersami” tylko dwa zakończyły się zwycięstwami gospodarzy. Okazało się, że ostatni mecz serii potwierdził tą regułę. Nie mniej jednak przed meczem więcej szans dawano gospodarzom. W ostatnich sezonach ekipa z Nowego Jorku wygrała 6 z 7 decydujących meczów nr 7.
Od początku meczu trwała wymiana ciosów. Z czasem przewagę zdobywała drużyna gospodarzy. Jednak ani w pierwszej, ani w drugiej odsłonie kibice nie zobaczyli goli. Dobrych okazji nie wykorzystali m. in. Stamkos, Callahan, a z drugiej strony Kreider i McDonagh. Doskonale spisywali się obaj bramkarze.
Czytaj także: Puchar Stanleya: Pierwszy mecz dla Chicago Blackhawks
Początek trzeciej odsłony przyniósł oczekiwane bramki. Niestety dla kibiców zgromadzonych w Madison Square Garden, to podopieczni Jon’a Coopera znaleźli sposób na Henrika Lunqvista. Alex Killon wjechał do tercji lewą stroną, ograł pilnującego go rywala. Zdecydował się zjechać do środka strefy obronnej „Rangersów” i oddać strzał z backhandu. Krążek minął 4 graczy stojących przed Lundqvistem i wpadł do bramki między nogami zdezorientowanego bramkarza. Jak powiedział po meczu autor gola – To był strzał, którego on nie mógł widzieć. Byłem bardzo szczęśliwy, że wpadł do bramki przez jego „piątą dziurę”. Prowadzenie swojej drużyny podwyższył w 52. minucie meczu Ondrej Palat. Czech otrzymał podanie z prawej strony lodowiska od Tylera Johnsona i szybkim strzałem z „półklepki” pokonał bramkarza rywali. Więcej goli już nie padło i ostatecznie zwycięsko z półfinałowej rywalizacji wyszedł zespół „Błyskawic”.
Dodajmy, że ekipa z Nowego Jorku to pierwszy zespół w historii NHL , który miał szansę zapewnić sobie awans w 5. i 7. meczu serii, rozgrywanych przed własną publicznością, ale dwukrotnie nie potrafił tego zrobić. Ben Bishop jest trzecim bramkarzem, ( wcześniej Patrick Roy i Tim Thomas) który dwukrotnie zachował czyste konto w siódmym meczu. Wcześniej zrobił to w pierwszej rundzie, w trakcie „batalii” z Detroit Red Wings. Dodatkowo dzisiejszy shoot-out, jest już jego trzecim w tegorocznym playoff. Poza wspomnianymi dwoma nie dał się pokonać żadnemu z rywali w piątym meczu rywalizacji z Rangersami, który także zakończył się wynikiem 2:0 dla ekipy z Tampa Bay. Na koniec warto zauważyć, że zespół z Florydy w drodze do finału pokonał: Detroit, Montreal i New York Rangers, a więc trzy zespoły z tzw. „Wielkiej Szóstki” czyli sześciu drużyny, które występują w NHL najdłużej.
Finałowego rywala ekipa „Błyskawic” pozna dziś w nocy. Po raz pierwszy od 2000 roku o losach obu półfinałów decyduje siódmy mecz. W finałowej rywalizacji konferencji Zachodniej o prawo gry o Puchar Stanleya walczą: Anaheim Ducks i Chicago Blackhawks.