Dwa gole zdobyte w trzeciej tercji pierwszego spotkania o Puchar Stanley’a dały zwycięstwo zespołowi Chicago Blackhawks. Najpierw Teuvo Teravainen, a dwie minuty później Antoine Vermette przechylili szalę zwycięstwa na korzyść swojego zespołu. Corey Crawford, bramkarz ” Jastrzębi” obronił 22 strzały rywali, tym samym zanotował na swoim koncie skuteczność obronionych strzałów na poziomie 95,7%.
Zespół Chicago Blackhawks awansował do finał NHL po raz trzeci w ciągu ostatnich 6 lat. W tym czasie dwukrotnie – w 2010 roku i 2013 roku – zdobywał najważniejsze trofeum w klubowych rozgrywkach. Do tej pory drużyna z „Wietrznego Miasta” sięgnęła po 5 tytułów mistrzowskich. Tampa Bay Lightning ostatni i jedyny raz w swojej historii grała w ostatecznej batalii o Puchar Stanleya w 2004 roku. Wtedy udało im się sięgnąć po to trofeum, po pasjonującej 7-meczowej rywalizacji z Calgary Flames . Warto dodać, że zespół z Florydy gra w NHL dopiero od lat 90.
W sezonie regularnym te zespoły grały ze sobą dwukrotnie. W listopadowej potyczce hokeiści z „Wietrznego Miasta” okazali się lepsi w rzutach karnych, zaś w lutym „Błyskawice” ograły zespól „Jastrzębi” 4:0.
Czytaj także: Chicago Blackhawks na tronie
W mecz lepiej weszli podopieczni Jon’a Coopera. Nie brakowało, jak to często bywa w rywalizacji playoff, ostrych starć pod bandami i twardej walki na całej długości lodowiska. To zespół z Florydy pierwszy stworzył sobie doskonałą okazję do zdobycia bramki. W 15. sekundzie spotkania Anton Stralman zagrał za bramki do Killorn’a, ale ten minimalnie chybił. Większą precyzją ten sam gracz wykazał się w 5. minucie pierwszej tercji. Trzeba przyznać, że ten gol został zdobyty w bardzo niecodzienny sposób. Ustawiony na linii niebieskiej Stralman otrzymał z rogu lodowiska podanie od Valteriego Fillpuli i zdecydował się „wrzucić” krążek w okolice bramki strzeżonej przez Crawforda. Killorn ustawiony tyłem do bramki, metr od słupka zdołał trafić lecącą „gumę” i pokonał kompletnie zdezorientowanego bramkarza „Jastrzębi”. Pierwsza odsłona należała do zespołu Tampy Bay Lightning. Jedyną dobrą okazję do zdobycia gola dla Chicago zmarnował Patrick Kane w końcówce tercji. W drugich 20. minutach mecz się wyrównał, oba zespoły przeprowadziły kilka groźnych akcji. Kibice nie obejrzeli jednak żadnej bramki. Na kolejne gole trzeba było czekać do ostatniej części spotkania.
Teuvo Teravainen w 54. minucie spotkania, ku uciesze fanów z „Wietrznego Miasta” po raz pierwszy w finałowej serii pokonał Bena Bishopa. Duncan Keith utrzymał krążek na linii niebieskiej i w odpowiednim momencie dograł do młodego Fina ustawionego na szczycie koła bulikowego po lewej stronie bramkarza. Ten zdecydował się na strzał bez przyjęcia i zasłonięty goalkeeper Tampy skapitulował. Kolejna zmiana tej formacji przyniosła gola dającego prowadzenie i jak się później okazało zwycięstwo. Zaczęło się do wrzucenia „gumy” do tercji zespołu prowadzonego przez Jon’a Copper’a. Obrońca Wiktor Hedman, zagrał o bandę, a krążek przejął nadjeżdżający TJ Brown. W tym momencie ostry atak strzelca pierwszej bramki dla Chicago przyniósł skutek. Napastnik ekipy z Florydy stracił „gumę”, dopadł do niej Antoine Vermette i strzałem pod poprzeczkę wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Ogromną zasługę przy tej bramce miał Teravainen, który później został wybrany „pierwszą gwiazdą meczu”.
Ciepłych słów pod jego adresem nie szczędzili inni gracze „Jastrzębi”. –Trenując z nim na co dzień mogę powiedzieć, że to jeden z najbardziej utalentowanych zawodników jakich widziałem. Wszedł do zespołu, w którym gra wielu dobrze wyszkolonych zawodników, ale cały czas się rozwija i dostaje coraz więcej szans gry – stwierdził Marina Hossa, napastnik Chicago Blackhawks. Patrick Sharp z kolei powiedział: – Z każdym meczem jest coraz pewniejszy siebie. Czasami wygląda jakby nie miał żadnych nerwów, jest taki spokojny. To „zimny Fin”. Co ciekawe obaj strzelcy bramek dla zwycięskiego zespołu dołączyli do niego dopiero w marcu, w czasie roszad w składach przed decydującą częścią sezonu. Dla Vermetta był to już drugi w tegorocznych playoff, który rozstrzygał losy meczu. Wcześniej trafił w czwartym meczu półfinałowej rywalizacji z Anaheim Ducks.
Warto zwrócić uwagę, że w całym sezonie „Błyskawice”, prowadzą po dwóch tercjach wygrali 41 spotkań, a tylko dwa przegrali. Dodatkowo kiedy w tegorocznej fazie playoff zespół z Florydy strzelał pierwszy gola, nie przegrywał. Wiadomo, że każda seria ma kiedyś swój koniec i tym razem licznik podopiecznych Jona Coopera stanął na 9 meczach. W 10 nie udało im się już odwrócić wyniku spotkania. –Zdarzało się już w tych play-offach, że pozwalaliśmy rywalom nas „nagiąć”, ale nie złamać. Niestety tym razem oni znaleźli sposób na zdobycie dwóch goli – powiedział trener Tampy Bay Lightning.
Podsumowując to spotkanie należy podkreślić również na postawę Duncana Keitha. W całym meczu spędził na lodzie aż 29. minut i 15.sekund.
W finałowej rywalizacji zespół który wygrał pierwszy mecz na wyjeździe zwyciężał w całej serii w 57,1% procentach przypadków. Tym samym burmistrz Chicago przybliżył się do wygrania tradycyjnego zakładu z burmistrzem przeciwników w finałowej parze i stania się posiadaczem 122 kubańskich kanapek, skrzynki charakterystycznego dla lokalnego browaru Cigar City jasnego piwa Invasion oraz sałatki pod nazwą 1905, powstałej na przedmieściach Tampy.