Najnowsza książka prof. Andrzeja Nowaka „Pierwsza zdrada Zachodu. 1920 – zapomniany appeasement” była tematem wywiadu, którego historyk udzielił portalowi onet.pl. Naukowiec opowiadał o tym jak Lloyd George działał przeciwko Polsce, gdy ta broniła Europy przed bolszewizmem.
Według prof. Nowaka negatywna polityka mocarstw zachodnich wobec Polski nie rozpoczęła się w wyniku II wojny światowej. Już wcześniej Wielka Brytania, a przede wszystkim jej premier David Lloyd George, uważali Polskę za kraj, który nie powinien istnieć. Historyk przypomniał o grze jaką prowadził brytyjski polityk z sowietami, podczas gdy Polacy szykowali się do odparcia bolszewickiej agresji.
– Od miesięcy brytyjski premier próbował doprowadzić do rewizji traktatu wersalskiego w Europie Wschodniej. Uważał, że Rosja pod rządami bolszewików powinna zostać „dopuszczona do stołu” obrad, co miało zagwarantować pokój i stabilizację w tej części kontynentu. Koszty tak rozumianego pokoju miały ponieść nowo powstałe państwa – głównie Polska – mówił prof. Andrzej Nowak.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Chodziło m.in. o skrócenie II RP do linii Curzona. Według profesora propozycja brytyjskiego premiera była „cyniczna i obłudna”. Jak zauważył naukowiec ustalenie takiej granicy byłoby złamanie paktu z Polską, który wcześniej zawarto. Granicę tymczasową II RP cofano daleko na zachód. Dodatkowo Galicja Wschodnia, która miała znaleźć się w rękach bolszewików, nigdy nie należała Rosji, a Armia Czerwona w niektórych przypadkach znajdowała się kilkaset kilometrów od linii Curzona. Brytyjczycy chcieli dysponować terenem, który do nich nie należał.
Czytaj także: Powstanie hollywoodzka produkcja o Polakach ukrywających Żydów?
Szok u komunistów
Jak zauważył profesor Nowak, bolszewicy byli zaskoczeni hojną propozycją brytyjskiego rządu.
– Niektórzy uważali, że to jakiś podstęp, może pułapka ze strony Zachodu. W Politbiurze zapanowała chwilowa konsternacja: „jak to? chcą nam dać taki szmat ziemi za darmo?”. Nie od razu dotarło do nich to, z czego później tyle razy twórczo czerpał Stalin: że Zachód rzeczywiście może być do tego stopnia cyniczny i krótkowzroczny.
10 dni przed bitwą warszawską brytyjski parlament odwiedził Lew Kamieniew – trzecia co do ważności osoba w Związku Sowieckim. Historyk w swojej publikacji wykazuje, ze komunista w rzeczywistości kierował wtedy obradami Izby Gmin.
Kto odpowiada za linię Curzona?
Prof. Nowak wyjaśnia, że lord George Curzon, który był wtedy szefem brytyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych, nie miał wiele wspólnego z linią graniczną, która dziś nosi jego imię. – Ani jej nie opracował, ani nie był jej zwolennikiem, na co przytaczam w tej książce liczne dowody – twierdzi historyk.
Naukowiec odpowiedzialnością za forsowanie niekorzystnej dla Polski granicy obarcza Philippa Kerra – prywatnego sekretarz premiera Lloyd George’a i Lewisa Namiera – Żyda pochodzącego ze Lwowa, pełniącego funkcję urzędnika w Foreign Office.
– (…) urodził się jako Ludwik Niemirowski w spolonizowanej żydowskiej rodzinie. Podczas studiów we Lwowie zetknął się z jakimiś złośliwymi uwagami na temat pochodzenia ojca. Wyjechał i osiadł w Anglii. Z relacji wielkiego historyka Arnolda Toynbee, który studiował z nim w Oksfordzie, wiemy, że Niemirowski-Namier stał się zaciekle antypolski. Co ciekawe: Namier stał się absolutnie najlepszym w Europie Zachodniej specjalistą od skomplikowanych niuansów etniczno-terytorialnych w środkowo-wschodniej części kontynentu. Po prostu był doskonale zorientowany, gdzie leży jaka wioska, a gdzie mieszka jaka ludność. Tyle że doradzając zwierzchnikom, używał tej wiedzy wybiórczo i intencjonalnie – tak, aby polski interes ucierpiał – tłumaczył profesor.
Brytyjczycy o Polsce
Większość elit brytyjskich nie miała dobrego zdania o Polakach. Częstym powodem tego było to, że Brytyjczycy nic nie wiedzieli o mieszkańcach Polski, a także szkodliwa polityka zaborców, która w niekorzystnym świetle pokazywała Polaków.
– D’Abernon postrzegał Polaków dosłownie jak „egipskich niewolników”, których musi poganiać nadzorca z cywilizowanego kraju (…) Zaznaczmy, że przez ponad 120 lat taki obraz Polaków kreowali zaborcy. W epoce imperiów to trafiało na podatny grunt. Z punktu widzenia brytyjskiej elity nie było na mapie widać Polski, za to były tam Niemcy czy Rosja – państwa najwyraźniej organizacyjnie zdolne do zarządzania tymi wielkimi przestrzeniami. A Polska to było „nigdzie” – jak pisał Alfred Jarry w „Królu Ubu” – mówi uczony.
Jak zauważa prof. Nowak, ówcześni Brytyjczycy zmieniali zdanie o Polakach, gdy udało im się ich poznać.
– Zobaczyli też, że polski naród stanął w godzinie próby na wysokości zadania. Rozumieli doskonale, że to nie Brytyjczycy czy Francuzi uratowali Polskę przed sowietyzacją, lecz Polacy uratowali przed nią Europę – i nie było w tym odrobiny przesady – stwierdził historyk.