Hitem niedzielnej serii spotkań, a zarazem całej 4. kolejki Ekstraklasy była potyczka dwóch niepokonanych dotąd drużyn w obecnym sezonie Ekstraklasy. Legia Warszawa podejmowała przy Łazienkowskiej Wisłę Kraków. Obie ekipy od początku sezonu prezentowały bardzo dobrą formę, choć faworytem byli wicemistrzowie Polski.
Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk
W pierwszych minutach spotkania inicjatywę przejęli goście, którzy częściej mieli piłkę przy nodze i próbowali zaskoczyć Mariusza Pawełka z ataku pozycyjnego. Jednak pierwsza groźna sytuacja dla „biało-zielonych” nastąpiła po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, gdy minimalnie niecelnie główkował Grzegorz Wojtkowiak. W odpowiedzi w 18. minucie Kamil Biliński nie dał rady pokonać bramkarza Lechii. Po chwili spotkanie zostało przerwane na siedem minut z powodu odpalenia dużej ilości rac oraz serpentyn, które znalazły się na murawie stadionu we Wrocławiu. Po wznowieniu gry drugą okazję miał Biliński, ale i tym razem Marko Marić wyszedł z tego pojedynku zwycięsko. Wszystko wskazywało na to, że bohaterem pierwszej połowie będzie wypożyczony z Hoffenheim golkiper Lechii. Do przerwy na Stadionie Miejskim we Wrocławiu nie padły gole, co dawało nadzieje na znacznie lepszą drugą część spotkania.
Czytaj także: T-Mobile Ekstraklasa: Legia w Gdańsku poważnie zmniejszyła swoje szanse na tytuł mistrza
Druga połowa spotkania była mniej interesująca od pierwszej. Dopiero w 64. minucie Biliński znów siał postrach w polu karnym „Lechistów”, lecz tym razem został zablokowany przez defensorów z Gdańska. Dziewięć minut później bardzo bliski zdobycia pierwszego gola w „meczu przyjaźni” był Robert Pich. Słowak jednak fatalnie spudłował nie trafiając do pustej bramki gdańszczan. W końcówce groźny strzał oddał jeszcze Jacek Kiełb. Dominujący w drugiej połowie Śląsk Wrocław nie zdołał wykorzystać przewagi i ostatecznie potyczka z Lechią Gdańsk zakończyła się bezbramkowym remisem. Dla piłkarzy Jerzego Brzęczka jest to kolejne spotkanie bez zwycięstwa w sezonie 2015/2016.
Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk 0:0
Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek – Paweł Zieliński (64. Mariusz Pawelec), Piotr Celeban, Adam Kokoszka, Dudu Paraiba – Flavio Paixao, Tomasz Hołota, Tom Hateley, Jacek Kiełb, Robert Pich (80. Peter Grajciar) – Kamil Biliński (89. Michał Bartkowiak).
Lechia Gdańsk: Marko Marić – Grzegorz Wojtkowiak, Rafał Janicki, Mario Maloca (85. Rudinilson Silva), Jakub Wawrzyniak – Maciej Makuszewski (66. Michał Mak), Ariel Borysiuk, Stojan Vranjes (73. Daniel Łukasik), Piotr Wiśniewski, Bruno dos Santos Nazario – Grzegorz Kuświk.
Żółte kartki: Tom Hateley – Grzegorz Wojtkowiak, Piotr Wiśniewski.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 7 939.
Legia Warszawa – Wisła Kraków
Hit 4. kolejki Ekstraklasy rozpoczął się bardziej po myśli piłkarzy „Białej Gwiazdy”. Goście odważnie atakowali Legię na połowie rywala i byli często obecni w polu karnym Dusana Kuciaka. Dwie bardzo dobre okazje do otwarcia wyniku miał pozyskany przed sezonem Rafael Crivellaro, ale za każdym razem nieczysto trafiał w futbolówkę. Groźną sytuację miał również Donald Guerrier, lecz strzał Haitańczyka minął słupek bramki warszawskiej drużyny. Gdy się wydawało, że nie padnie żaden gol do przerwy w tym szlagierze Dominik Furman otrzymał piłkę ponad 20 metrów przed bramką Wisły i mocno uderzył na bramkę Cierzniaka. Po drodze odbiła się jeszcze od nogi Arkadiusza Głowackiego, co skutecznie zmyliło golkipera z Krakowa i tym samym Legia otworzyła wynik spotkania tuż przed zejściem do szatni na przerwę. Chwilę później sędzia zakończył pierwszą część spotkania. Legia Warszawa prowadziła na własnym stadionie z Wisłą Kraków 1:0.
Po przerwie kibice na stadionie i przed telewizorami byli świadkami dużo bardziej dynamicznego spotkania. W 50. minucie bardzo bliski podwyższenia rezultatu dla „Wojskowych” był Michał Kucharczyk, ale ten po dograniu od Nemanji Nikolicia w stuprocentowej sytuacji uderzył jedynie w słupek bramki Cierzniaka. Siedem minut później „Wiślacy” byli bliscy wyrównania. Jakub Rzeźniczak ewidentnie trącił piłkę ręką w polu karnym i sędzia Daniel Stefański musiał podyktować rzut karny dla gości. Wykonujący „jedenastkę” Rafał Boguski nie zdołał jednak pokonać Kuciaka i na tablicy świetlnej nadal widniał wynik 1:0 dla Legii. Taki stan meczu nie utrzymał się jednak długo. W 64. minucie w pole karne dośrodkował Boban Jović, a w „szesnastce” świetnie znalazł się Guerrier, który wygrał pojedynek główkowy z obrońcą wicemistrzów Polski i wpakował piłkę do siatki Kuciaka. W kolejnych minutach Legia próbowała odzyskać prowadzenie w spotkaniu, ale ewidentnie brakowało wykończenia graczom Henninga Berga. Solidna defensywa Wisły Kraków pozwoliła zawodnikom Kazimierza Moskala utrzymać remis do końca rywalizacji w Warszawie. Taki rezultat z pewnością może cieszyć sympatyków „Białej Gwiazdy”.
Legia Warszawa – Wisła Kraków 1:1 (1:0)
Dominik Furman (44) – Wilde-Donald Guerrier (64)
Legia Warszawa: Dusan Kuciak – Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Igor Lewczuk, Tomasz Brzyski – Guilherme, Dominik Furman, Ondrej Duda (86. Aleksandar Prijović), Rafał Makowski, Michał Kucharczyk – Nemanja Nikolic
Wisła Kraków: Radosław Cierzniak – Boban Jović, Arkadiusz Głowacki, Richard Guzmics, Łukasz Burliga – Rafał Boguski (90. Tomasz Cywka), Alan Uryga, Rafael Crivellaro (67. Maciej Jankowski), Krzysztof Mączyński, Wilde-Donald Guerrier – Paweł Brożek (70. Denis Popović)
Żółte kartki: Jakub Rzeźniczak, Dusan Kuciak, Łukasz Makowski – Richard Guzmics, Łukasz Burliga, Maciej Jankowski
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Widzów: 26 141