W środę poznaliśmy dwóch kolejnych ćwierćfinalistów piłkarskiego Pucharu Polski. W pojedynkach między drużynami z T-Mobile Ekstraklasy zwyciężyły drużyny Zagłębia Lubin i Lecha Poznań, awansując tym samym do najlepszej ósemki rozgrywek.
Jagiellonia Białystok – Zagłębie Lubin
Obie drużyny w tabeli Ekstraklasy sąsiadują ze sobą (odpowiednio 5. i 4 miejsce), więc w pojedynku nie było wyraźnego faworyta. Białostoczanie chcieli zrewanżować się „Miedziowym” za porażkę na własnym boisku z trzeciej kolejki ligowej, z kolei lubinianie, dowodzeni przez byłego trenera Jagi – Piotra Stokowca, chcieli udowodnić, że znakomita, jak na beniaminka, postawa w rozgrywkach Ekstraklasy nie była przypadkiem. O ile goście wystawili niemal najmocniejszy skład (odpoczywał jedynie podstawowy bramkarz Konrad Ferenc), o tyle Michał Probierz zdecydował się nieco porotować składem, w porównaniu z ostatnim, zwycięskim starciem ligowym z poznańskim Lechem. Szansę otrzymał rezerwowy golkiper Krzysztof Baran, podczas gdy na ławce usiadł Bartłomiej Drągowski. W podstawowym składzie zabrakło także reprezentantów swoich krajów: Fedora Cernycha i Konstantina Vassiljeva. W ich miejsce na murawę białostockiego Stadionu Miejskiego wybiegli wracający po kontuzji Karol Mackiewicz, a także Taras Romanczuk, nietypowo dla siebie ustawiony na pozycji ofensywnego pomocnika.
Czytaj także: T-Mobile Ekstraklasa: Ciąg dalszy złej passy Lechii Gdańsk, Wisła remisuje w Gliwicach
Początek meczu mógł zapowiadać wyrównane spotkanie. W 6. minucie obok słupka uderzał Krzysztof Piątek. Na strzał napastnika Zagłębia próbował odpowiedzieć Filip Modelski, jednak jego rajd prawą stroną został zastopowany przez defensywę gości. Z biegiem czasu, inicjatywę przejmować zaczęli Miedziowi. Dobrą szansę miał Michal Papadopulos, jednak jego strzał udało się odbić Baranowi. Piłkarze z Dolnego Śląska dopięli swego w 16. minucie spotkania. Świetnie z lewego skrzydła piłkę dośrodkował Łukasz Janoszka, a Papadopulos wyskoczył wyżej od stopera Jagiellonii – Igorsa Tarasovsa i głową wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Strata gola wcale nie podziałała motywująco na gospodarzy, którzy byli zaskakująco bierni. To Zagłębie prowadziło grę, a jedynym celnym strzałem „Żubrów” w pierwszej połowie było uderzenie zza pola karnego Romaczuka, które jednak bez problemu wyłapał zastępujący Ferenca – Martin Polacek. Lubinianie byli optycznie znacznie lepsi i groźniejsi, czego dowód dali w 31. minucie gry, gdy na 0:2 podwyższył Krzysztof Piątek, wykorzystując dogranie z rzutu wolnego wyróżniającego się w ekipie Zagłębia – Krzysztofa Janusa. Znowu lepiej mógł się zachować w tej sytuacji łotewski stoper białostoczan. Do przerwy wynik już się nie zmienił, a kibice zgromadzeni na stadionie przy ulicy Słonecznej nie mieli wątpliwości, że ich ulubieńcy w pełni zasługiwali na porażkę w tym pojedynku.
Podobne odczucia zdawał się mieć trener Probierz. Zdecydował się on zostawić w szatni bezproduktywnego Mackiewicza, zmieniając go na Vassiljeva. Estończyk zdążył już udowodnić w meczach ligowych że, po odejściu Macieja Gajosa, jest w stanie zostać nowym liderem ekipy z Białegostoku. Mimo wejścia na plac gry tego piłkarza, obraz gry początkowo jednak nie zmienił się. To lubinianie mieli więcej z gry, to oni częściej znajdowali się przy piłce, a publika przy Słonecznej była coraz bardziej niezadowolona z takiego obrotu sprawy. Dopiero około 60. minuty gry, gdy gracze Zagłębia nieco bardziej skupili się na defensywie, do głosu potrafili dojść gospodarze. Na boisku pojawili się Cernych i Przemysław Frankowski i to właśnie ten drugi w 68. minucie był o krok od zdobycia bramki kontaktowej. Z ostrego kąta trafił jednak w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Polacka. Kolejne minuty to bicie głową w mur przez piłkarzy Jagiellonii. Nie potrafili oni stworzyć stuprocentowej sytuacji, chociaż lubinianie również nie byli już tak groźni w ofensywie, jak wcześniej. W 89. minucie z kornera dośrodkowywał Vassiljev, jednak strzał głową Romanczuka okazał się minimalnie niecelny, podobnie jak próba Sebastiana Madery, już w doliczonym czasie gry. Efektem było utrzymanie korzystnego wyniku przez podopiecznych trenera Stokowca i ich awans do ćwierćfinału rozgrywek o Puchar Polski, w których to przed dwoma laty dotarli do wielkiego finału.
Jagiellonia Białystok – KGHM Zagłębie Lubin 0:2 (0:2)
0:1 – Papadopulos 16′
0:2 – K. Piątek 31′
Jagiellonia: Krzysztof Baran – Filip Modelski, Sebastian Madera, Igors Tarasovs, Jonatan Straus, Alvarinho (63′ Przemysław Frankowski), Rafał Grzyb, Jacek Góralski (63′ Fiodor Cernych), Taras Romanczuk, Karol Mackiewicz (46′ Konstantin Vassiljev), Piotr Grzelczak.
Zagłębie: Martin Polacek – Aleksandar Todorovski, Maciej Dąbrowski, Dorde Cotra, Łukasz Piątek, Jarosław Kubicki, Krzysztof Janus, Łukasz Janoszka (61′ Adrian Błąd), Michal Papadopulos (67′ Jarosław Jach), Krzysztof Piątek (85′ Eryk Sobków).
Żółte kartki: Ł. Piątek, Janus
Lech Poznań – Ruch Chorzów
Zwycięzca tego meczu miał być ćwierćfinałowym rywalem lubinian. Zważywszy na katastrofalną postawę mistrzów Polski w lidze (16 miejsce w tabeli i siedem porażek w dziewięciu meczach) cichym faworytem spotkania byli podopieczni Waldemara Fornalika. Kibice Kolejorza wywiesili transparent „Wygranie Pucharu to Wasz obowiązek”, jasno przedstawiając piłkarzom swoje oczekiwania co do końcowego wyniku w rozgrywkach. Mimo tego, Maciej Skorża zdecydował się na kilka zmian w składzie, w porównaniu z rozgrywkami T-Mobile Ekstraklasy. Szansę gry otrzymali tacy zawodnicy, jak Maciej Gostomski, Kebba Ceesay czy Abdul Aziz Tetteh. Fornalik także eksperymentował ze składem: w bramce stanął Wojciech Skaba, a nie Matus Putnocky, w obronie biegał Marek Szyndrowski, a w pomocy zawieszony do niedawna za spowodowanie wypadku samochodowego po pijanemu – Roland Gigołajew.
Poznaniacy od początku ruszyli do totalnej ofensywy, w czym szczególnie aktywny był Szymon Pawłowski. Jego strzał po akcji Kaspra Hamalainena i Dawida Kownackiego był pierwszym celnym w meczu. Skrzydłowy dobrze dośrodkował też z lewej strony w 12. minucie, jednak zamykający akcję Dariusz Formella nie był w stanie uderzyć celnie na bramkę. Sześć minut potem, prowadzenie gospodarzom powinien dać Pawłowski. Wyprzedził on obrońców, wbiegł w pole karne chorzowian, dobrze uderzył, acz nieco obok słupka. Lechici ciągle atakowali i mieli wiele świetnych okazji, gola jednak zdobyć nie potrafili. Dawid Kownacki uderzał z dystansu groźnie, lecz minimalnie nie celnie, z kolei Hamalainen nie wykorzystał sytuacji sam na sam ze Skabą, który w tym pojedynku zachował więcej zimnej krwi. Indolencja strzelecka o mało nie zemściła się na gospodarzach w 41. minucie meczu. Dobrze w polu karnym znalazł się Patryk Lipski, jednak młody rozgrywający Niebieskich uderzył niecelnie. Do przerwy, fani przy ulicy Bułgarskiej bramek nie zobaczyli.
Taki obrót spraw nie załamał jednak poznańskich kibiców, którzy jeszcze głośniej dopingowali swoich piłkarzy. Pięć minut po wznowieniu gry, wreszcie mogli cieszyć się z gola. W polu karnym znalazł się, wprowadzony do gry po przerwie, Darko Jevtić. Jego dośrodkowanie niefortunnie przeciął obrońca gości – Rafał Grodzicki, kompletnie zaskakując Skabę. Od tego momentu, gracze mistrza Polski jeszcze mocniej atakowali bramkę rywali, chcąc podwyższyć prowadzenie. Nie byli jednak w stanie tego zrobić, a kontry chorzowian bywały groźne – po jednej z nich dobrą okazję miał Gigołajew. Rosjanin nie trafił jednak w bramkę. Podopieczni Macieja Skorży raz jeszcze przyśpieszyli grę, kwadrans przed końcem regulaminowego czasu. Dwie dobre sytuacje miał Gergo Lovrencics. Najpierw nie zdołał wykończyć zagrania wzdłuż bramki Karola Linetty’ego, a chwilę później jego strzał został zablokowany przez Mateusza Cichockiego. Na listę strzelców nie wpisał się także Jevtić, który w końcówce spotkania, strzelił nad poprzeczką chorzowskiej bramki. Mimo tego, gospodarze dowieźli korzystny wynik do końca i o awans do półfinału zagrają z Zagłębiem.
Lech Poznań – Ruch Chorzów 1:0 (0:0)
1:0 – Rafał Grodzicki (sam.) 50′
Lech Poznań: Maciej Gostomski – Kebba Ceesay, Marcin Kamiński, Paulus Arajuuri (71′ Dariusz Dudka), Tamas Kadar, Karol Linetty, Abdul Aziz Tetteh, Dariusz Formella, Kasper Hamalainen (46′ Darko Jevtić), Szymon Pawłowski (59′ Gergo Lovrencsics), Dawid Kownacki.
Ruch Chorzów: Wojciech Skaba – Paweł Oleksy (11′ Mateusz Cichocki), Rafał Grodzicki, Michał Koj, Marek Szyndrowski, Artur Lenartowski, Maciej Iwański, Tomasz Podgórski, Patryk Lipski (78′ Łukasz Surma), Roland Gigołajew, Mariusz Stępiński (59′ Kamil Mazek).
Żółte kartki: Tetteh oraz Grodzicki
Wyniki wcześniejszych meczów 1/8 finału PP:
Wda Świecie – Zagłębie Sosnowiec 1:4
Stal Stalowa Wola – Zawisza Bydgoszcz 1:2
GKS Katowice – Cracovia 1:3
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Śląsk Wrocław 0:1
W dzisiejszych, ostatnich w tej fazie, pojedynkach, zmierzą się Chojniczanka Chojnice z GKS-em Bełchatów (godzina 17.45) oraz Legia Warszawa z Lechią Gdańsk (20.00). Spotkania ćwierćfinałowe odbędą się 27-28 października oraz 17-18 listopada.
Źródło: 90minut.pl, Łączy nas piłka
Foto: wikiCommons