Na ulicy widać nas coraz częściej, pojawiają się nowi ludzie, struktury mamy coraz bardziej rozbudowane, zaczynamy się profesjonalizować, skupiamy przy sobie grupy studentów, autorytety pewnych grup społecznych – twierdzi Artur Dziambor, wiceprezes Kongresu Nowej Prawicy
wmeritum.pl: Ostatnimi czasy można zauważyć znaczący wzrost poparcia dla Kongresu Nowej Prawicy. Z czego to wynika? Polska się budzi, czy wasz lider zaczął używać normalnej retoryki?
Artur Dziambor: Ja zakładam, że nasz lider zawsze wykorzystywał normalną retorykę. Może jest ona źle odbierana przez niektórych, ale trzeba to zawsze przekazywać tak jak jest – w prostych żołnierskich słowach! Najważniejsze jest to, że istnieje Internet, który jest coraz większą siecią. Facebook, Twitter i wiele innych portali, dzięki którym nasze poglądy i docieranie z nimi do społeczeństwa rozwija się doskonale. Dzięki temu, w pewnym momencie, nasze poglądy stają się trendy. Do niedawna były one wyśmiewane, wskazywane jako nierealne i traktowane bardzo pobłażliwie. Tymczasem teraz chyba zauważono, że to są kierunki którymi chce podążać społeczeństwo i dzięki temu zaczynamy egzystować w eterze. Na szczęście nie wszyscy przyjęli, że są to poglądy, które mogą reprezentować inne ekipy, które dziś się do nich „przytulają”. Wyborcy idą tam, gdzie od zawsze było to mówione, czyli do nas. My głosimy to od początku i na szczęście ludzie to zauważają. Do wyborów jest jeszcze trochę czasu, dlatego mamy nadzieję, że osiągniemy wynik wyższy niż te 5%.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Ale z samym Internetem tego nie osiągniecie. Brakuje was na zewnątrz…
A jednak musimy w tym momencie realizować to głównie Internetem, ponieważ nie mamy jeszcze dobrze rozwiniętego dostępu do mediów mainstreamowych. Te nie interesują się za bardzo partiami pozaparlamentarnymi. To jest całkowicie zrozumiałe, przecież co ich interesuje, co ma do powiedzenia partia, która w tej chwili o niczym nie decyduje? My musimy dotrzeć do tego momentu, kiedy będziemy o czymś decydować, kiedy nasz głos będzie słyszany na mównicy sejmowej. Wtedy nastąpi taka sytuacja, że media będą musiały relacjonować nasze konferencje i tłumaczyć nasze pomysły. Na pewno zyskają one poparcie od dużo większej grupy społeczeństwa, ponieważ to młode pokolenie jest bardzo wolnościowe i młodzi chcieliby, żeby te projekty był wdrażane. Dziś nie mają wyboru. Na ulicy widać nas coraz częściej, pojawiają się nowi ludzie, struktury mamy coraz bardziej rozbudowane, zaczynamy się profesjonalizować, skupiamy przy sobie grupy studentów, autorytety pewnych grup społecznych. W tym momencie próbujemy przekonać do siebie przedsiębiorców z różnych ekip, czy stowarzyszeń. Mamy dla nich zdecydowanie najlepszy program ze wszystkich partii politycznych, dlatego liczymy na to, że nas poprą.
Ale to jest tylko program. Brakuje wam projektów ustaw, projektów, raportów…
Partia polityczna ma pewne projekty wdrażać, proponować, natomiast od tego, żeby je tworzyć, opracowywać są różne think thanki, stowarzyszenia, organizacje i to im oddajemy pole do popisu. W momencie kiedy będzie trzeba będziemy proponowali to, co mamy w programie. Natomiast na chwilę obecną jesteśmy partią, której nie ma w parlamencie i nie ma konieczności, żebyśmy takie ustawy mieli przygotowane. Taka konieczność pojawi się wtedy, kiedy my będziemy nasze projekty ustaw chcieli złożyć w sejmie, a wtedy te ustawy na pewno zostaną napisane szybko, ponieważ mamy doskonale rozbudowane zaplecze prawne.
Nie ma tak naprawdę czego się bać. Po prostu żyjemy troszkę na kredyt i trzeba tutaj sobie uświadomić, że pewne usługi musza być chociaż troszkę opłacane. Musi to zacząć być traktowane tak, że nie ma za darmo. Każdy, nawet ten, kto nie korzysta z lekarza płaci na niego. Podobnie jest ze szkolnictwem. Może jest tu trochę inna sytuacja niż ze służbą zdrowia, ale edukacja powinna być wreszcie traktowana jak towar. Jeżeli chcemy się kształcić, to musimy niestety za to zapłacić, ponieważ jest to inwestycja na przyszłość. Pozbylibyśmy się całej armii ludzi, którzy idą na zupełnie niepotrzebne kierunki, po czym żalą się, że nie mają pracy i wyjeżdżają za granicę, co jest następstwem tej błędnej decyzji. Państwo obiecało im, że z wyższym wykształceniem będą mieli pracę. To nie jest prawda. Państwo marketingowo wypromowało podejście, że każdy musi mieć magistra. Kiedyś byliśmy krajem, który miał bardzo niski odsetek osób wykształconych, a teraz chcemy być krajem który ma ten odsetek bardzo wysoki. Jeżeli chodzi o służbę zdrowia, to my chcemy, żeby każdy był odpowiedzialny za siebie. By odpowiedzialnie podejmowano decyzję na co się ubezpieczamy i na jakie kwoty. Wtedy korzystamy z tych lekarzy, którzy są przydzieleni nam dzięki temu, że się ubezpieczyliśmy w taki lub inny sposób. Chcemy uwolnić rynek w taki sposób, żeby pozwolić firmom, które ubezpieczają nasze zdrowie, na to żeby mogły na czystych, jasnych warunkach walczyć o klienta. W tym momencie jest tak, że ta sama osoba musi płacić podwójnie ubezpieczenie zdrowotne jeżeli stać ją na to żeby mieć prywatne ubezpieczenie. Państwo nie pozwala nie płacić ubezpieczenia państwowego. To jest absurd sam w sobie i trzeba to sobie uświadomić. My po prostu chcemy, żeby każdy miał wolny wybór.
A co z ludźmi których nie stać na prywatne ubezpieczenie? Zostawimy ich samych sobie?
A tych ludzi stać teraz na to żeby płacić państwowe ubezpieczenie? Przecież w momencie, gdy następuje uwolnienie rynku, następują zasady rynkowe – trzeba obniżać ceny, żeby być konkurencyjnym. Na tym obniżaniu cen zyskują właśnie najbiedniejsi. Trzeba umieć sobie uświadomić i wyliczyć ile naszych pieniędzy jest teraz przeznaczanych na ubezpieczenie zdrowotne, a ile będę ich przeznaczał jeżeli podejmę się współpracy z jakąś firmą, która zadba o to, żebym miał dostęp do wszystkich moich potrzeb. Przecież takie ubezpieczenie można zawsze zmieniać, podpisywać aneksy, kontraktować inaczej – w tym momencie nie mamy takiego wyboru. Nie powiem nic złego o lekarzach, o jakości ich pracy, natomiast jeśli chodzi o terminy zapisów do specjalistów – to jest to tragedia!
Mówisz o konkurencji, ale podejrzewam, że w tym momencie pojawią się kruczki prawne, różne sposoby na to „jak nie wyleczyć klienta”. Co wtedy?
Wtedy wkraczają fundacje, które my uważamy za podstawę działalności charytatywnej, fundacje które będą skupiały ludzi, którzy mają pieniądze i którzy chętnie je przeznaczą na pomoc dla innych. Nie jest wtedy tak, że bogaci są zmuszani do płacenia na biednych, tylko są grzecznie proszeni o to, żeby zaangażowali się i obudzili w sobie tego „społecznika”, pomagając jakiejś fundacji zajmującej się konkretnym celem. Mamy teraz wiele fundacji, które działają na stosunkowo małą skalę, ponieważ cały czas żyjemy w kraju, w którym ludzie nie zarabiają na tyle dużo, żeby móc masowo wspierać działalność jakiejś fundacji. My chcemy, żeby ludzie mieli więcej pieniędzy, żeby państwo nie zabierało nam ich tyle w podatkach. Oczywiście, nie jesteśmy fantastami i nie liczymy na to, że ta grupa będzie jakaś ogromna, ale na pewno ta ilość osób wspierająca te fundacje będzie większa niż teraz.
To brzmi trochę idealistycznie. Zadam ci teraz pytanie, które bardzo często zadają sobie ludzie: gdzie na świecie istnieje państwo, które realizuje wasze idee?
Państwo, które doskonale realizuje życie na wzór naszego programu chyba nie istnieje, ale różne rozwiązania działają w wielu państwach. Świat rozwijał się niestety w złym kierunku, a my chcemy, aby wszystko wróciło tam gdzie kiedyś było – tam gdzie rozwój był gigantyczny, bo każdemu zależało na własnym rozwoju i nie było urzędowych ograniczeń.
Ale nawet w środowisku wolnościowym nie jesteście dosyć traktowani poważnie, a popieranie Janusza Korwin-Mikke traktuje się jako chorobę wieku dziecięcego. Nie brakuje wam starszych, bardziej doświadczonych w polityce ludzi?
Tak naprawdę trzeba zrozumieć, że ruch wolnościowy w Polsce jest ruchem, który został zbudowany na działalności śp. Stefana Kisielewskiego i ciągnięty przez ostatnie dwadzieścia lat przez Janusza Korwin-Mikke. Jego można nie lubić, albo może się komuś nie podobać jego sposób bycia, ale popieranie Kongresu Nowej Prawicy jest w tym momencie najlepszą opcją dla wolnościowca. Dodam jeszcze, że Kongres Nowej Prawicy to nie tylko Janusz Korwin-Mikke, co zdaje się do dziś umyka komentatorom. Stanowiska kierownicze w KNP pełnią zarówno ludzie młodzi, jak i tacy, którzy mają wieloletnie doświadczenie w polityce, swoje działalności, albo są wysoko wykwalifikowanymi specjalistami. Oni doskonale wiedzą, jak ten świat wygląda, jak działa polskie prawo, system podatkowy i na podstawie swoich doświadczeń działają, żeby to zmieniać. Ja na przykład doskonale rozumiem ile bym zyskał gdyby program Kongresu Nowej Prawicy został wprowadzony, gdybym nie musiał płacić co miesiąc podatku dochodowego i nie miał obowiązku płacenia ZUS-u. I właśnie dlatego tacy przedsiębiorcy jak ja działają w tej partii.
To może zacznijcie promować te osoby, a nie cały czas ukazywać Korwina, który mimo wszystko odstrasza część elektoratu, może warto wprowadzić osoby które nie są tak kontrowersyjne?
Pamiętaj, że kontrowersjami przyciąga się ludzi. Do momentu promowania nowych osób dojdzie, gdy będzie kampania wyborcza, gdy będziemy mieli dostęp do większej ilości mediów. Pojawią się wtedy nowe twarze, Korwin przecież nie pojawi się wszędzie żeby nas reprezentować. Zrozum też, że to nie działa tak, że Kongres Nowej Prawicy dostaje zaproszenie do telewizji. Niestety wygląda to tak, że dziennikarka X prosi Janusza Korwin-Mikke żeby przyszedł. On nie może powiedzieć, że jest mu bardzo miło, ale on chciałby tam puścić pana, który jest jego zastępcą, albo na przykład przedstawiciela lokalnego. To się nie uda, ponieważ taka dziennikarka, która chciała podreperować atrakcyjność programu zapraszając właśnie Korwina-Mikke będącego znaną postacią, nie zdecyduje się na to, żeby zaprosić lokalnego działacza partii. Także proszę mieć na uwadze, że do tego potrzeba czasu i liderów którzy bardzo długo działają i stają się osobami zapraszanymi do prasy, telewizji i radia. Oni też się muszą wypromować. Ja sam chętnie bym poszedł na rozmowę do TVN, Polsatu, czy gdziekolwiek indziej, ale dziennikarze zapraszający Korwina-Mikke zapraszają Korwina-Mikke, a nie osobę z Kongresu Nowej Prawicy. Mało ich interesuje Kongres Nowej Prawicy dopóki nie jest partią parlamentarną, ale bardzo ich interesuje Janusz Korwin-Mikke, który tak, jak wspomniałeś, jest kontrowersyjny, ale jest też bardzo ciekawy.
Ale wiele osób, które wypromowaliście później odeszło z działalności skupionej wokół Korwina-Mikke. Chociażby Żalek, Wipler…
Życzymy im powodzenia na wybranej przez nich drodze. Szkoda, że zdecydowali się przekonywać nawet częściowo do mądrych poglądów, będąc przy okazji politykami biorącymi udział w tworzeniu tego systemu, przeciwko któremu występujemy. Czas pokaże, kto miał rację – jestem przekonany, że jedyną skuteczną w kwestii wprowadzania wolnościowych rozwiązań siłą polityczną, może być partia, która całkowicie odrzuca obecny porządek, wraz z jego kreatorami.
Czyli takie akcje jak „Polska bez PIT” były tylko chwytem marketingowym?
Tak, zresztą nie jest to tym co proponujemy. To nie jest akcja proponująca likwidację podatku dochodowego, tylko to jest akcja mówiąca o tym, że podatek dochodowy powinien zostać przeniesiony na inną półkę kosztów pracy, co de facto nie oznacza nic jak tylko przesunięcie tego samego kosztu z jednego miejsca na drugie. Być może byłyby z tego jakieś oszczędności, ta kwota byłaby mniejsza, ale to wciąż przeniesienie tej opłaty na pracodawcę. My proponujemy, żeby podatek dochodowy zniknął całkowicie i żeby budżet państwa na tym stracił, a żeby zyskali obywatele. Przecież jeżeli będą mieli więcej pieniędzy, to więcej kupią i zwiększy się dochód z VAT.
Może żeby zwiększyć poparcie warto uderzyć w samorząd? Działać na szczeblu lokalnym?
Tak, od samego początku od kiedy jestem w partii mówię lokalnym strukturom, żeby było widać ich w działalności samorządowej. Sam bardzo się staram, żeby trójmiasto było widoczne, żeby było widać, że trójmiejskie struktury Kongresu Nowej Prawicy dobrze działają. Wiele zależy od tego, jakie struktury działają w mieście. Musimy udowodnić, że mamy pomysł również na samorząd, działać tam i doprowadzać do zmniejszania opłat dla mieszkańców. To jest prosty i jasny program.
Za niecały rok wybory do Parlamentu Europejskiego. W Wielkiej Brytanii działa UKiP Nigela Farage’a, w Niemczech rozwija się Alternative Fur Deutchland. Jeżeli traficie do PE, to z kim byście współpracowali i jakby to wyglądało?
Sytuacja jest bardzo prosta. Od kiedy UE istnieje w takim kształcie politycznym w jakim istnieje, pobiera olbrzymie ilości pieniędzy i z tych pieniędzy spore kwoty idą na propagandę, aby ludzie tę Unię popierali. Identyczne pieniądze nie idą na promowanie nie bycia pro-unijnym. Referenda na temat wejścia do UE odbywały się w przeszłości, ale wiemy jak to wyglądało. Jak nie udało się pierwsze, to robiło się drugie, jak nie drugie, to trzecie i tak aż do momentu kiedy społeczeństwo decydowało że chce wejść do UE, bo politycy tego chcą. Unia Europejska w rzeczywistości jest unią polityczną, nie ma pozytywnego wpływu na nasze życie, a to dlatego, że złamano jej podstawową zasadę. Ona miała wspierać wolny handel, a ja wolny handel widzę w taki sposób, że jak jadę do Niemiec i kupuję BMW, to nie muszę płacić za to ani cła ani akcyzy. Cła już na szczęście nie ma, akcyza wciąż jest i nie rozumiem dlaczego muszę płacić karę za to, że kupiłem sobie BMW poza Polską. Ja uważam to za głupotę i właśnie dlatego wolny handel powinien być podstawą UE. Kolejną rzeczą powinno być to, że my możemy w każdej chwili wyjechać, mieszkać, pracować gdzie chcemy w Europie. Unia doprowadziła do sytuacji w której siedzą jacyś nikomu nieznani panowie, którzy rozmawiają o wymyślonych problemach i pobierają za to wielkie pieniądze. Warto posłuchać Nigela Farage’a, bo my będziemy mówić to samo. Ten eurosceptycyzm nie wynika z tego, że my jesteśmy jacyś zakompleksieni, zaściankowi ludzie, którzy uważają, że Polska dla Polaków i koniec. My myślimy o pieniądzach, bo unie zakłada się po to aby było lepiej niż jest.
Rozmawiał Karol Handzel Fot: Przemysław Majewski