Węgierski premier Viktor Orban, znany z eurosceptycznych poglądów, planuje ożywić dawną Grupę Wyszehradzką w nowej odsłonie – tym razem bez Polski. Budapeszt szuka sojuszników w Czechach i na Słowacji, by stworzyć blok państw sceptycznych wobec dalszego wsparcia militarnego i finansowego dla Ukrainy w obliczu rosyjskiej agresji.
Inicjatywa, ujawniona w wywiadzie dla POLITICO, może poważnie skomplikować unijną politykę wobec Kijowa i podkreślić rosnące podziały w Europie Środkowej. Pomysł na „antyukraiński sojusz” – jak ochrzczono go w mediach – nawiązuje do sukcesów Grupy Wyszehradzkiej (V4) z czasów kryzysu migracyjnego w 2015 r. Kraje V4 (Węgry, Czechy, Słowacja i Polska pod rządami PiS) skutecznie blokowały unijne plany relokacji uchodźców, promując wzmocnienie granic i tradycyjne wartości rodzinne.
Jak podkreśla Balazs Orban, dyrektor polityczny premiera Viktora Orbana, taka współpraca „sprawdziła się znakomicie” i pozwoliła stawić opór Brukseli. Teraz, po rozpadzie V4 w 2022 r. spowodowanym inwazją Rosji na Ukrainę, nowy blok ma liczyć trzech członków. Polska pod wodzą Donalda Tuska, zdecydowanego zwolennika pomocy dla Kijowa, została wykluczona.
– Myślę, że ten sojusz powstanie i będzie coraz bardziej widoczny – zapowiada Balazs Orban, wskazując na koordynację stanowisk przed szczytami Rady Europejskiej, w tym spotkania przedwierzchołkowe. Celem? Wspólne blokowanie kolejnych transz unijnej pomocy dla Ukrainy, w tym funduszy z zamrożonych rosyjskich aktywów.
Kluczowi gracze: Orban, Fico i Babis w roli głównej
Węgierski lider liczy na dwóch sprawdzonych partnerów. Pierwszy to słowacki premier Robert Fico, który od powrotu do władzy w 2023 r. konsekwentnie wzywa do dialogu z Moskwą zamiast zaostrzania sankcji. Fico, mimo reelekcji, nie zawarł jeszcze formalnego paktu z Budapesztem, ale dzieli z Orbanem sceptycyzm wobec militaryzacji konfliktu. Drugim filarem ma być Czechy, gdzie prawicowo-populistyczna partia ANO Andreja Babisa triumfowała w październikowych wyborach parlamentarnych. Babis, krytykowany za wahania w sprawie pomocy dla Ukrainy, mógłby stać się „marionetką Orbana” przy stole negocjacyjnym w Brukseli – ostrzega obecny czeski minister spraw zagranicznych Jan Lipavsky. Babis, choć jeszcze nie sformował rządu, publicznie opowiada się za negocjacjami z Rosją zamiast dalszych sankcji ekonomicznych.
W Parlamencie Europejskim Fidesz Orbana, należący do frakcji Patrioci dla Europy, planuje poszerzyć wpływy o Europejskich Konserwatystów i Reformatorów oraz skrajnie prawicową Grupę Suwerennych Narodów. – Mamy trzecią co do wielkości frakcję w PE, sieć think tanków w Brukseli i partnerów po obu stronach Atlantyku – chwali się Balazs Orban, podkreślając ambicje osłabienia centrowej większości i Ursuli von der Leyen.
Wykluczenie Polski i rosnące napięcia w regionie
Dla Warszawy brak w nowym sojuszu to ulga, ale też sygnał ostrzegawczy. Donald Tusk, jako zdecydowany pro-ukraiński lider, nie zamierza współpracować z Orbanem, co podkreśla rozłam w Europie Środkowej po 2022 r. Polska pozostaje kluczowym hubem dla pomocy militarnej dla Kijowa, a Tusk wielokrotnie apelował o jedność UE wobec rosyjskiego zagrożenia. Inicjatywa Budapesztu wpisuje się w szerszy kontekst: spadające sondaże Fideszu przed wyborami w 2026 r., oskarżenia o „zorganizowaną próbę obalenia rządu” przez Brukselę (poprzez wsparcie opozycji Tisza) oraz uzależnienie Węgier od rosyjskich surowców. Komisja Europejska broni się, tłumacząc wstrzymanie funduszy dla Węgier naruszeniami praworządności, a nie polityką.
Przeczytaj również:
- Ceny prądu zostaną odmrożone! Rząd Tuska uderza w Polaków
- Rosyjski Senator Puszkow ostrzega Polskę – „Ucierpicie Pierwsi”
- „To terror zemsty politycznej”. Żurek brnie w „rozliczanie” Ziobry
Źródło: RP.pl







