Za oknem zaczyna się wiosna, więc to idealna pora, by wyjść i poczytać. Poczytać nie byle co, a najnowszą książkę Szymona Nowaka „Bitwy Wyklętych”. Piętnaście większych i mniejszych potyczek podziemia niepodległościowego z milicją, NKWD, Ludowym Wojskiem Polskim i innymi jednostkami PRL.
Przyznam się bez bicia, nie znałem zbyt wielu potyczek Wyklętych. Wiedziałem, że jakieś były, bo w końcu walka z okupantem trwała aż do 1963 roku. Upamiętniamy nazwiska bohaterów, którzy z reguły nie walczyli. Pilecki, znany ze swoich raportów z Auschwitz, Siedziakówna, ze swojej odwagi i młodego wieku, i tak dalej.
A co z walką zbrojną? Szendzielarz czy Kuraś to postacie znane. Jednak nie znamy historii ich starć. Nie kojarzymy kolejnych nazwisk dowódców oddziałów, zastępców i szeregowych żołnierzy. Historia tak bliska, a tak zapomniana.
Czytaj także: Wielogłosem o....: \"Anglicy na pokładzie\" - Matthew Kneale
Na szczęście z odsieczą przychodzi Szymon Nowak i jego „Bitwy Wyklętych”. Autor poukładał w całość informacje z różnych źródeł i opisał piętnaście najważniejszych, jego zdaniem, starć, jakie miały miejsce na ziemiach polskich po II wojnie światowej. Archiwalne zdjęcia i mapy ukazujące przebieg bitew świetnie współgrają z narracją książki.
Mocną stroną jest język. Z jednej strony czyta się książkę historyczną, z drugiej jest to świetna powieść. Przykład: „Panowała cisza. Tylko głośne, szybkie oddechy ukrytych w w rowie mężczyzn w polskich mundurach świadczyły o tym, że we wsi dzieje się coś niepokojącego”. Opisy przyrody pozwalają czytelnikowi poczuć się jak jeden z partyzantów, który idzie leśną ścieżką na spoczynek po wygranej bitwie. Nowak dobrze oddaje nastrój każdego opowiadania. Z jednej strony buduje napięcie jak w rasowym thrillerze, z drugiej ukazuje sielankę polskiej wsi. Tutaj strzały i śmierć, obok odświętne mundury i msza. Można? Można.
Osobiście liczę na drugą część książki, z kolejnymi opisami walk Wyklętych, oczywiście spod pióra Nowaka. Z jednej strony Mickiewicz, z drugiej poważny i kompetentny historyk. Nadszedł czas, by przypominać o bohaterach w inny sposób niż za pomocą samych biografii. Wartka akcja szybciej przyciągnie czytelnika niż 400 stron naukowej biografii. Język to siła i niech się go Nowak trzyma.