Płyta została wydana całkiem niedawno, ale zdążyła narobić sporo szumu w mediach za sprawą kontrowersyjnego utworu o paleniu wozów TVN-u. A jak wygląda reszta utworów?
Kilka dni temu otrzymałem przesyłkę z najnowszym numerem miesięcznika „Magna Polonia” zawierającego dodatkowo płytę „Ptaku – NaRa”. Sam miesięcznik również zostanie poddany recenzji, myślę że nastąpi to już niedługo. Ale najpierw płyta.
Nie jestem narodowcem. Nie słucham rapu, może z wyjątkiem płyty Tadka „Niewygodna Prawda”. Do płyty podszedłem z rezerwą. Nie, nie oznacza to że zaraz napiszę że ta płyta odmieniła moje życie, że zmieniła moje myślenie, poglądy, czy upodobania muzyczne bo tak nie jest. Ale skupmy się na samej płycie.
Podkład muzyczny całkiem niezły. Przyłapałem się w ciągu tego tygodnia kilka razy na nuceniu muzyki z płyty. Wpadająca w ucho, dobrze zgrana z tekstem, utwory różnią się od siebie. Przyjemny efekt. Damskie i męskie głosy fajnie współgrają ze sobą.
I teraz przychodzi kolej na teksty.
Pierwszy utwór zaskakuje bardzo pozytywnie, opisuje on bowiem pogrzeb Romana Dmowskiego. Jest git, przed odsłuchaniem utwory wiedziałem niewiele o tym wydarzeniu, a z utworu biła jakaś siła, która przenosiła wyobraźnię do 1939 roku, do śmierci twórcy niepodległej Polski. Później utwór o tym że Kosowo jest serbskie, jakoś słabiej mnie pociągnął, ale nie jest źle. Następny, o Żołnierzach Wyklętych, to już prawdziwa perełka. Utwór wpadający w ucho i zaskakujący tekstem. Spodziewałem się tutaj kolejnej opowieści o Pileckim, Łupaszce, Zaporze czy Roju, a tutaj jedyną postacią z tego okresu był Józef Kuraś. Kolejne zwrotki opowiadają już o historii płk. Ryszarda Kuklińskiego i Rafała Gan-Ganowicza. Zaskoczenie spore i bardzo pozytywne, w końcu obie te postacie też można w jakimś stopniu uznać za wyklętych. Zaraz po wyklętych następuje utwór o historii ONR-u. Końcówki zwrotów i refren mózg zapamiętuje od razu. Nad tekstem nie będę się rozwodził, bo o historii ONR-u każdy będzie miał inne zdanie. Z odtwarzacza zaczyna chwilę później lecieć Nienawiść do policji. Tradycyjny element tego środowiska. Historie opowiedziane w tekście potrafią zmrozić, lub wywołać obojętność. Zależy od tego komu wierzymy. Po całej aferze z Wikileaks wiadomo, że kibice też potrafią udawać ofiary, pozostaje tylko pytanie, czy zawsze. Czy policja również nie ma czegoś za uszami. Jedni będą sądzić tak, drudzy inaczej. Przechodzę do utworu Jutro będzie nasze. I tutaj uderza kobiecy głos wyśpiewujący w refrenie „Wstaje nowy świt, jutro będzie nasze”. Fantastyczny efekt powodujący, że zwrotek raczej się nie słucha, tylko czeka na refren. Następna na płycie jest Bereza Kartuska. Mocny utwór wyrażający żale do władz II RP, które wywoziły narodowców do obozu w Berezie. Tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń, tym bardziej że autorzy wyrażają się pogardliwie o socjalizmie, co oczywiście wprawia mnie w dobry nastrój. Z 1934 roku przenosimy się do 1980 roku i do strajków na wybrzeżu. Słysząc o tym, że powtórzyć ten proces może tylko fala strajków wiercę się niespokojnie, bo stają mi w oczach protestujący właśnie w Warszawie związkowcy, których postulaty raczej pozytywne dla gospodarki nie są. Ale to refren, w tekście fajnie ułożona historia strajku w Stoczni Gdańskiej. Dobre nuty. Zdrada w Magdalence troszkę mnie zdenerwowała, nie widzę ni złego w tym że ktoś czuje się Ślązakiem, czy Kaszubem, byłbym w stanie zgodzić się nawet na autonomię, w przeciwieństwie do treści utworu. I teraz następuje utwór Delegalizacja. I tu pech, bo utwór strasznie podoba mi się muzycznie, do tego stopnia że często go sobie nucę. Tekst jednak mnie denerwuje w momencie, gdy autorzy bronią rzymskiego salutu. Na to się nigdy nie zgodzę. Może i kiedyś podniesienie prawej dłoni było dobrym gestem, ale zmieniła to III Rzesza i od takich znaków wszyscy powinni się dystansować. Niedobrze mi się robi gdy ludzie bronią swastyki, czy salutu rzymskiego. Sierp i młot, czy swastyka kojarzą mi się jednoznacznie, oba te symbole zapisały się negatywnie w dziejach świata i koniec kropka. Przychodzi czas na utwór który wzbudził wiele kontrowersji, czyli Spłoną wozy (TVN oczywiście). Tekst całkiem fajny, dość mocny, nie widzę chyba problemu w słowach „rozgrzejesz się w dzisiejszą noc bo spłoną wszystkie wozy TVN-u”, ale widzę duży problem w słowach „mamy prawo spalić wozy telewizji która kłamie”. Pierwszy cytat nie wskazuje na sprawcę, drugi już tak. Na to nie ma przyzwolenia. Ale muzyka znowu fajna. Ostatnim utworem na płycie jest Idzie antykomuna o dzisiejszych antyfaszystach, anarchistach, czy pederastach. Całkiem dobry tekst, który trochę demaskuje ideały tych organizacji. Staje mi w oczach Janusz Palikot piszący o tym, co należy zrobić z ludźmi o poglądach takich, jak autorzy płyty. I wszystko jasne. A w następnych zwrotkach wylanie swej złości na władzę, za brak autostrad, za zabieranie ludziom pieniędzy na zasiłki, za olbrzymie pensje dla prezesów państwowych firm. Ciekawie.
Dodatkowo na płycie znajduje się sześć utworów bonusowych. Pierwsze trzy to remiksy utworów z płyty, wypadły dość dobrze. Pozostałe to dodatkowe utwory, które wypadły już nieco gorzej, może z wyjątkiem utworu Papierowe tamy, który został świetnie skomponowany i doskonale opowiada o tym, jak „Polska się budzi”.
Samo pudełko proste i dość ciekawe. Wyciągając z niego płytę, zauważyłem niżej screeny z portali internetowych, na których rozważano, czy tekst „Spłoną wozy TVN-u” nawołuje do przestępstwa. Okładka przedstawia człowieka idącego z kanistrami w stronę wozu TVN – i wszystko jasne.
Fot: youtube