– Szczerze mówiąc stoję przed życiową decyzją – co dalej i jak to będzie. Ale najpierw muszę przemyśleć i przedyskutować z najbliższymi najistotniejsze fakty i moje plany – powiedziała o swojej dalszej karierze brązowa medalistka Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro – Monika Ciaciuch w rozmowie z naszym portalem.
Krzysztof Chałabiś: Na samym początku chciałbym Pani pogratulować wielkiego osiągnięcia, jakim jest brązowy medal w wioślarstwie. Czy spodziewała się Pani tak wielkiego sukcesu w Rio?
Monika Ciaciuch: Dzięki (uśmiech). Wiedziałam, że stać nas na medal. Cały sezon w czołówce, więc wiedziałyśmy, że jedziemy tam walczyć o medale.
Czytaj także: NASZ WYWIAD #5. Paulina Lechowicz: Na siłowni czuję się jak w domu
Uważa Pani, że medal zmieni Pani życie? Sprawi, że będą Panie miały lepsze warunki do treningów, będzie to też okazja, by korzystać z lepszych baz treningowych, czy raczej po chwili tej „gorączki” olimpijskiej wszystko wróci do normy?
Na pewno coś zmieni. ale nie uważam, żeby to były warunki do trenowania. Grupa zawodników staje się coraz bardziej świadoma swoich „praw” i korzyści jakie możemy mieć z tego, że jesteśmy reprezentantami kraju, a teraz już medalistami IO, lub osadami które punktowały na IO. Na dzień dzisiejszy możemy korzystać z wielu pomocy treningowych, fizjoterapeutycznych i innych związanych z kadrą, więc na warunki czy bazy treningowe nie możemy narzekać. Wiemy czego możemy oczekiwać od związku. W klubie LOTTO-Bydgostia mam bardzo dobre warunki do trenowania, mimo, że jestem tam bardzo rzadko. Na warunki w Wałczu tez nie można narzekać, więc nic tylko trenować.
Zatem rozumiem, że Wasza współpraca ze związkiem układa się pomyślnie? W ostatnich dniach można było przeczytać dużo pretensji zawodników w kierunku swoich związków sportowych.
Nie ma większych niedomówień. A w dobie Internetu i szybkiego przekazu informacji my jako zawodnicy jesteśmy coraz bardziej świadomi, co Nam się należy.
Nie ma Pani troszkę żalu do mediów, że nagłaśniają dzisiejszy powrót (rozmowa odbyła się w środę) głównie „złotej” dwójki podwójnej, a o waszym powrocie jest względnie cicho? Jesteście w końcu trzecią czwórką podwójną świata na Igrzyskach.
Dziewczyny są złote, my brązowe…ja swoje zrobiłam, dla siebie, nie dla rozgłosu. Jeśli chodzi o media: to jest marketing.
W Internecie znalazłem informację, że Pani na co dzień pracuje w Ochotniczej Straży Pożarnej, to prawda?
Nie da się „na co dzień” pracować w OSP. Jak sama nazwa wskazuje Ochotnicza Straż Pożarna – ochotnicza – siedzę w domu i biegnę kiedy zawyje syrena, nie wiem do czego, nie wiem na kogo trafię, nie wiem z kim pojadę na akcję. Jesteśmy strażakami ochotnikami kiedy nas potrzebują.
Bycie strażakiem to druga pasja obok wioślarstwa?
Tak. Ostatnio analizowałam jak to ja trafiłam do wioseł, kiedy nigdy nie lubiłam W-Fu. To chyba przez straż, na W-Fie było mi ciężko, ale do straży ćwiczyć przed zawodami zawsze byłam chętna. To chyba tam od czasu do czasu spotykałam się z możliwością poruszania się i poczucia startowej adrenalinki.
To dość nietypowa droga do zawodowego sportu. Dużo Pani czasu poświęca obecnie na trening wioślarski? Jak wygląda przykładowy tydzień pod tym względem?
Kiedy jest się na obozie sprawa wygląda o wiele łatwiej niż kiedy jestem w domu i muszę dodatkowo miedzy treningami biegać na uczelnie lub chcę spotykać się ze znajomymi. Na obozie tydzień przeważnie wygląda tak: poniedziałek trzy treningi (2x woda 1x siłownia), wtorek dwa treningi (2x woda + wolne popołudnie czyt. po godzinie 14:00 mogę w końcu poleżeć i nic nie robić), środa trzy treningi (2x woda, 1x siłownia). Czwartek dwa treningi (2x woda + wolne popołudnie), piątek trzy treningi (2x woda, 1x ergometr), sobota trzy treningi (2x woda, 1x siłownia), niedziela dwa treningi (2x woda). Trzeba dodać, że pomiędzy treningami w tym sezonie regularnie praktykowałyśmy wejścia do kriokomory.
Dla przeciętnego człowieka wygląda to bardzo intensywnie. Co jaki czas są obozy?
Lepszym pytaniem byłoby „Co jaki czas macie wolne?”. W okresie listopad – lipiec/sierpień 5-7 dni to MAX przerwy między obozami. jest to czas na Święta Bożego Narodzenia, Sylwester, Święta Wielkanocne. teraz po powrocie z IO zapowiada się troszkę dłuższa przerwa między obozami.
W pewnym momencie nie ma takiej tęsknoty za swoim domowym środowiskiem i chęci oderwania się od treningów po takim tak długim okresie poza domem?
Część mojego „domu” jest ze mną na obozach i zawodach – mój partner. Żyjemy w dobie internetu, więc nie mam problemów z kontaktem z rodziną. Czasem jest mi przykro, że nie mogę tak często jak bym chciała spotykać się ze znajomymi czy odwiedzać bliskich, ale staram się to nadrabiać kiedy mam przerwę i jestem na chwilę w domu.
Ostatnio w Polsce rozpętała się burza na temat dopingu polskich sztangistów: Adriana i Tomasza Zielińskich. Oni twierdzą, że zostali wrobieni, a próbki potwierdziły zakazane substancje. Skomentuje jakoś Pani tę sytuację z własnego punktu widzenia, sportowca, który wielokrotnie w trakcie roku oddaje podobne próbki?
To czy chłopacy brali czy ktoś ich wrobił to nie moja sprawa. Na pewno jest to tragedia dla Nich i dla ich rodziny. Niestety ich sport zaliczam do grupy podwyższonego ryzyka dopingowego. Ja osobiście jestem przeciwna stosowaniu dopingu. Nie chciałabym stać na starcie z świadomością, że koleżanka obok z toru stosuje niedozwolone suplementy.
Jaki Panie teraz mają najbliższy cel sportowy?
Nie wiem. Szczerze mówiąc stoję przed życiową decyzją – co dalej i jak to będzie. Ale najpierw muszę przemyśleć i przedyskutować z najbliższymi najistotniejsze fakty i moje plany.
Mogłaby Pani rozwinąć?
Nie samym wioślarstwem żyje człowiek. Ci co mnie dobrze znają wiedzą, że uwielbiam dzieci i mam swoje marzenia z Nimi związane. Rozmawiałam już z kilkoma osobami, z których zdaniem się liczę. Ale na razie są to luźne rozmowy i tworzenie planów.
Mamy obecnie siedem medali na Igrzyskach. Ile Pani spodziewa się medali po zakończeniu IO?
Dziesięciu. Liczę na medal siatkarzy i dwa z lekkoatletyki, mam nadzieję, że miło zaskoczą piłkarze ręczni i na pewno sporty wodne jeszcze coś dorzucą. To są moje typy, być może będzie więcej niż dziesięć.
Obyśmy w końcu przekroczyli tę „dziesiątkę”. Serdecznie dziękuję, a poświęcony mi czas na rozmowę.
Również dziękuję. Cieszę się, że mogłam pomóc.