Mariusz Błaszczak, szef MSWiA w rządzie Beaty Szydło, skomentował w programie „Jeden na jeden” emitowanym na antenie TVN24 mecz Legia Warszawa-Real Madryt. Polityk odnosił się w szczególności do zamkniętych trybun, które były karą nałożoną przez UEFA za wybryki chuligańskie fanów Wojskowych. Minister przyznał, że puste trybuny to „wstyd” dla Polski, jednak rozwiązaniem tego problemu powinien zająć się PZPN oraz kluby.
M.Błaszczak: Puste trybuny na wczorajszym meczu, to jest wstyd dla Polski. Ten problem należy rozwiązać na poziomie PZPN-u i klubów
— Jeden na jeden (@Jeden_na_jeden) 3 listopada 2016
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Błaszczak dodał również, że policja nie zawsze może reagować, ponieważ nie jest organizatorem meczu. Policja reaguje, gdy jest poproszona o taką reakcję, czuwa nad bezpieczeństwem. Reaguje, gdy dochodzi do sytuacji kryzysowej – powiedział i dodał, że całkiem niedawno doszło do spotkania prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka z komendantem policji. Ta służba deklaruje pełną współpracę – powiedział szef MSWiA.
Największe kontrowersje wzbudziła jednak wypowiedź cytowana w tweecie. Dlaczego? Zarówno PZPN, jak i kluby wielokrotnie wyrażały nadzieję, iż państwo aktywnie zaangażuje się w walkę ze stadionowymi chuliganami. Podkreślano, że kluby, bez niezbędnych zmian w polskim prawodawstwie, samie nie uporają się z trapiącą je „chorobą”. Tymczasem słowa Błaszczaka należy odczytywać jako przysłowiowe „umycie rąk”. Zauważyli to korzystający z Twittera dziennikarze, którzy właśnie na łamach tego medium dali wyraz swojemu niezadowoleniu.
Obecny rząd nie rozwiąże problemu. @mblaszczak umywa ręce od odpowiedzialności. Wg niego to kluby piłkarskie mają walczyć z przestępcami. https://t.co/jsw44lyoaj
— Marek Wawrzynowski (@M_Wawrzynowski) 3 listopada 2016
Wyjątkowo niemądra, podyktowana polityką, wypowiedz człowieka, który przecież zna temat, bo sam chodzi na mecze Legii. https://t.co/bcgxaqQwzS
— Michał Majewski (@MajewskiMichal) 3 listopada 2016
Walka rządu z kibicami, szczególnie ze względu na nieudolne działania Donalda Tuska przed Euro 2012, kojarzy się bardzo źle. Mimo wszystko pomoc państwa w tej materii jest konieczna. PZPN, tak jak i kluby, nie posiada odpowiedniej gamy narzędzi, dzięki którym chuligaństwo zostanie usunięte ze stadionów raz na zawsze.
Najlepszym przykładem współpracy państwa z klubami piłkarskimi jest niezapomniana Margaret Thatcher, która w połowie lat 80. wypowiedziała pseudokibicom wojnę. Wygrała ją. Dokonała tego dzięki kilku prostym, aczkolwiek radykalnych reformom. Wśród nich znalazły się m.in.: Kary za wbiegnięcie na boisko – od 15 tysięcy do 120 tysięcy złotych (dla kibica), kara za bójkę stadionową i niszczenie obiektu – od 22 tysięcy w górę i dożywotni zakaz stadionowy na wszystkie mecze, złamanie zakazu stadionowego, niestawienie się na policji – areszt, kara 4 tysiące złotych. Czy nie tą drogą powinien pójść rząd Prawa (!) i Sprawiedliwości?
źródło: Onet.pl, Twitter, transfery.info, wMeritum.pl
Fot. Wikimedia/Piotr Drabik