Niektórzy dziennikarze na Białorusi, znani są ze swoich prorosyjskich poglądów, mają kłopoty. W ciągu ostatnich kilku dni miały miejsce aresztowania. Zatrzymani oskarżani są o „podżeganie do nienawiści”.
O sprawie informuje portal „Rzeczpospolitej”. Wydaje się, że bardziej niż prorosyjskie poglądy, władzom nie spodobała się krytyka polityki wschodniego sąsiada Polski.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Jednym z pierwszych aresztowanych miał być 37-letni historyk – Juryj Paulawiec, który wykładał na Białoruskim Państwowym Uniwersytecie Informatyki i Radioelektroniki. Oprócz tego współpracował z rosyjskimi mediami: agencją informacyjną „Regnum” oraz serwisami „Rusprawda” i „eadaily.com. W swoich tekstach Paulawiec miał krytykować władze państwa. Według białoruskich mediów, zostały postawione mu zarzuty podżegania do nienawiści na tle narodowościowym.
Aresztowany został również inny redaktor „Regnum”, 45-letni mieszkaniec Brześcia – Dzmitry Alimkin, który w swoim tekście miał określić Białoruś mianem „zwariowanego quasi-kraju”.
Trzeci zatrzymany to także współpracownik „Regnum” – Siarhej Szyptenko. Tak twierdzi agencja, dla której Szyptenko ma być korespondentem. Podobnie jak pozostałym, jemu również postawiono zarzut „podżeganie do nienawiści pomiędzy różnymi grupami społeczeństw Federacji Rosyjskiej i Republiki Białoruś na tle narodowościowym, językowym itd.”
„Regnum”to agencja, której główna siedziba jest w Moskwie. Oficjalnie działa od 2002 roki, ale jej początki sięgają końca lat 90 XX wieku. Od kilku lat budzi sporo kontrowersji, zwłaszcza poza granicami Rosji. Agencja często oskarżana jest o powielanie „rządowej propagandy” i służenie rosyjskim służbom jako swoisty „parasol”. Takie oskarżenia padły m.in w Estonii, ponad 11 lat temu.
Źródło: rp.pl
Fot. Pixabay.com