Ministerstwo obrony narodowej planowało przeznaczyć 83 tys. zł na tysiąc długopisów taktycznych w ramach przetargu na materiały promocyjne. Długopisy MON nie miały spełniać tylko swojej podstawowej funkcji: miały ciąć, świecić i służyć do wybijania szyb. Jednak resort Antoniego Macierewicza wycofał się z tego pomysłu wyjaśniając, że gadżety nie spełniałyby swojej promocyjnej roli.
Długopisy, które chciał zakupić MON miały działać pod każdym kątem w przedziale temperatur: minus 37 – 120 stopni Celsjusza. Według podanej specyfikacji, każdy z długopisów musiał być wykonany ze wzmocnionego aluminium lotniczego, anodowego. Miały być także wyposażone w zbijak do szyb oraz latarkę LED z bateriami. Jednak wymienione elementy nie stanowiły żadnego problemu w zamówieniu. Był nim inny zapis w specyfikacji, który mówił o posiadaniu nożyka.
Zamówienie resortu spotkało się z krytyką, nie tylko ze względu na funkcje, jakie miał spełniać, ale głównie chodziło o wysoką cenę długopisów taktycznych.
Czytaj także: Długopisy MON mają ciąć, świecić i wybijać szyby. Resort wyda na nie 83 tys. zł
Czytaj także: Długopisy MON mają ciąć, świecić i wybijać szyby. Resort wyda na nie 83 tys. zł
Według art. 4 polskiej ustawy o broni i amunicji „ostrza ukryte w przedmiotach niemających wyglądu broni” są bronią białą. Czyli są traktowane tak samo jak kastety, metalowe pałki z twardą końcówką, kije baseballowe i inne zakazane przedmioty. Z tego też właśnie powodu zrezygnowano z zamówienia, gdyż na taki gadżet potrzebne byłoby dodatkowe pozwolenie.
Dziękujemy za interwencje w sprawie długopisowych gadżetów, w sposób oczywisty nie spełniających roli promocyjnej MON i zbyt drogich. Zamówienie zostało wycofane – czytamy w komunikacie Katarzyny Jakubowskiej z biura prasowego resortu.
MON, wycofując się z zamówienia tych specjalnych gadżetów zdecydował, że zostaną zamówione „zwykłe” długopisy eleganckie, które lepiej spełnią swoją promocyjną rolę.