Wizyta Donalda Tuska w warszawskiej prokuraturze i jego zeznania w charakterze świadka wywołały prawdziwą lawinę komentarzy w mediach społecznościowych. Niektórzy chyba za bardzo dali się ponieść emocjom i zdecydowanie przesadzali w swoich ocenach. Atmosfera udzieliła się też redaktorom portalu Wirtualna Polska, którzy porównali byłego premiera do… papieża.
Przesłuchanie Tuska przez prokuraturę było zapowiadane od dawna. Przewodniczący Rady Europejskiej miał składać zeznania w charakterze świadka w sprawie dotyczącej współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską FSB. Zeznania w charakterze świadka nie są czymś nadzwyczajnym, ale niektórzy zachowywali się jakby Tusk był tam co najmniej w charakterze podejrzanego.
Były premier postanowił przybyć do Warszawy pociągiem, a na dworcu już oczekiwały na niego grupy zwolenników i przeciwników. Przewodniczący RE udał się do budynku prokuratury pieszo w towarzystwie swoich sympatyków, którzy następnie zgromadzili się przed prokuraturą. W pewnym momencie w oknie na czwartym piętrze pojawił się Tusk z filiżanką kawy. Nawet krótko pozdrowił zgromadzonych i dziennikarzy.
Czytaj także: Ostra polemika Ziemkiewicza z Budką: \"Łysy kurdupel\" vs. \"Zakompleksiony facet\
To wystarczyło, aby jego sympatycy porównali go do… papieża. Entuzjazm zwolenników da się jeszcze zrozumieć, ale gdy takie sformułowanie pojawia się w nagłówku jednego z poczytniejszych portali internetowych, to sprawa jest co najmniej zabawna. Wygląda to tak:
Wpis nie umknął uwadze innych dziennikarzy. Ze dziwienia nie mógł na Twitterze wyjść Wojciech Wybranowski z tygodnika „Do Rzeczy”. Nie wierzę własnym oczom. To niemożliwe. Ktoś w Wirtualnej Polsce zwariował. Nie ma innej możliwości. Ktoś oszalał. – napisał i zamieścił zrzut ekranu dokumentujący kuriozalny nagłówek.
Nie wierzę własnym oczom.To niemożliwe.Ktoś w Wirtualnej Polsce zwariował. Nie ma innej możliwości. Ktoś oszalał. ( zdjecie za @ADegrejt ) pic.twitter.com/udjpyPlv1J
— Wojciech Wybranowski (@wybranowski) 19 kwietnia 2017
Źródło: wp.pl; Twitter.com
Fot.: Wikimedia/EPP