Francuska Rada Konstytucyjna orzekła, iż merowie nie chcący udzielać ślubów homoseksualistom nie mogą powoływać się na klauzulę sumienia. Tym samym są oni zmuszeni do udziału w zawieraniu związków małżeńskich osób tej samej płci.
20 tys. urzędników podpisało wniosek o przyznanie im sprzeciwu sumienia, w sytuacji gdy muszą udzielać ślubów gejom lub lesbijkom. Niestety w piątek ich prośba nie została rozpatrzona pozytywnie. Rada Konstytucyjna swoją decyzję uargumentowała chęcią sprawnego stosowania prawa przez urzędników oraz potrzebą neutralności służb państwowych. Jest to druzgocąca decyzja dla francuskich merów, szczególnie w świetle słów wypowiedzianych przez prezydenta Francois Hollande w listopadzie ubiegłego roku. Obiecał on bowiem urzędnikom prawo do odmowy w udziale przy homoceremoniach:
Merowie jako przedstawiciele państwa będą musieli, jeżeli takie prawo zostanie przegłosowane, je zastosować, ale istniejąca już możliwość delegacji ich władzy na zastępców zostanie rozszerzona o ten przypadek.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Niestety prezydent zapomniał o tych słowach zaraz po ich wypowiedzeniu. Było to sprytne zagranie mające na celu zminimalizowanie głosów sprzeciwu przy forsowaniu ustawy. W tej chwili urzędnicy są przyparci do muru. Minister spraw wewnętrznych zapowiedział, że jeśli nie zastosują się oni do prawa i odmówią udzielania ślubów, grozi im 5 lat więzienia i kara wysokości 75 tys euro. Frustrację merów potęguje także fakt, iż z klauzuli sumienia we Francji mogą korzystać m.in. lekarze i adwokaci . Jednakże pomimo negatywnej odpowiedzi Rady Konstytucyjnej, merowie postanowili odwołać się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu i dalej walczyć o wolność sumienia.
„Sumienie musi wziąć górę nad prawem” – powiedział w Radiu Watykańskim rzecznik prasowy ruchu Manif pour Tous, Tugdual Derville. Zapowiedział on także, że Francja prawdopodobnie może spodziewać się kolejnych fali strajków, w związku z ogromnym oburzeniem społeczeństwa wywołanym piątkową decyzją.
Odmawianie ludziom podejmowania decyzji zgodnie z ich sumieniem ( i to w imię prawa!) jest barbarzyństwem. Taka sytuacja jest wynikiem ogromnej siły jaką dysponuje homo lobby. Przyczynia się do tego także prowadzenia polityki „równości”, która już teraz często nie zostawia miejsca, na prawnie otwarty sprzeciw. Pokój i tolerancja, które są niejako wypisane na sztandarach postępowych ugrupowań są jedynie fikcją. W rzeczywistości dążą oni do ograniczenia wolności ludzi myślących inaczej niż oni. Ich „tolerancja” to niesamowite koło wzajemnej adoracji. Wszelkie odchylenia od pomysłów, czy poglądów lobby homoseksualnych traktowane są jako faszystowskie i zbrodnicze. Nie możemy dopuścić do tego, aby w imię wolności tę wolność ludziom odbierać.