W niedzielę na łamach naszego portalu informowaliśmy o kontrowersyjnej sytuacji, jaka miała miejsce podczas sobotniego finału Eurowizji w Kijowie. Podczas łączenia się z poszczególnymi państwami, w celu ogłoszenia wyników głosowania, prezenterka z Litwy przywitała się z publicznością banderowskim pozdrowieniem „Sława Ukrajini!”. Sytuacja ta była komentowana w trakcie programu „W tyle wizji” na antenie TVP Info. Prowadzący, Marcin Wolski, bagatelizował całe zdarzenie.
Do kontrowersyjnego zdarzenia doszło w momencie, gdy prowadzący wydarzenie łączyli się z przedstawicielami kolejnych państw, którzy przekazywali wyniki głosowania w ich krajach. Podczas łączenia z Litwą, prezenterka reprezentująca naszego północnego sąsiada postanowiła przywitać się z publicznością pozdrowieniem, które przyjęte zostało jako organizacyjne przywitanie członków OUN i UPA w czasach II wojny światowej.
Sława Ukrajini! – powiedziała kobieta. Herojam sława! – odpowiedzieli prowadzący. Nagranie TUTAJ.
Sytuacja była omawiana podczas wczorajszego programu „W tyle wizji” na antenie TVP Info, którego prowadzącymi byli Marcin Wolski oraz Magdalena Ogórek. Doświadczony dziennikarz całkowicie zbagatelizował fakt, że litewska prowadząca posłużyła się banderowskim pozdrowieniem, które dla wielu Polaków ma jednoznaczny wydźwięk i nierozerwalnie wiąże się z okrucieństwem ludobójstwa na Wołyniu. Wolski stwierdził, że przez tyle lat obrosło ono zupełnie innymi skojarzeniami. Na szczęście w porę zainterweniowała Magdalena Ogórek, która zaprezentowała wyjątkowo stanowcze stanowisko w całej sprawie.
Dziwna wypowiedź Marcina Wolskiego ws. banderowskiego pozdrowienia na Eurowizji. pic.twitter.com/KnwuIEoevv
— Damian Zieliński (@damian_zet88) 16 maja 2017
Wolski nie dawał za wygraną. Dalej obstawał przy tym, że w pozdrowieniu, które usłyszeliśmy na Eurowizji nie było nic złego. Istnieje: czas, miejsce, historia. Oczywiście nie chodzi tu o relatywizację zbrodni, ale powiedzmy sobie, nie wiem, nas ulica Bismarcka, Hindenburga w Berlinie może drażnić, ale również Niemcom nie jest przyjemnie, kiedy oglądają w Krakowie pomnik grunwaldzki z Władysławem Jagiełło. Co? Ci goście z Litwy założyliby bojówkę i udzielili wsparcia ukraińskim nacjonalistom? Ja bym aż tak daleko nie szedł, a poza tym umówmy się: jeżeli można cokolwiek im zarzucić, to tylko chęć zbyt łatwego wkupienia się w łaski publiczności – oświadczył z uśmiechem na ustach.
Ja też jestem za tym, żeby szukać jakiejś zgody i patrzeć pozytywnie do przodu, ale w sytuacji, kiedy wspomnienia po Wołyniu są bardzo żywe i kiedy to jest jednak taka otwarta rana się jątrzy i sączy kładąc się cieniem na relacje polsko-ukraińskie… – mówiła Ogórek. Wolski przerwał jej wypowiedź. Tak, ja też byłbym za tym, żeby sprawę zamknąć ustalić fakty, które byłyby zaakceptowane również przez stronę ukraińską i wtedy rzeczywiście można byłoby przejść do dalszych, normalnych stosunków. Tu się zgadzam – dodał dziennikarz.
Naprawdę bardzo trudno nam zrozumieć entuzjazm pana Wolskiego. Ukraińcy coraz żywiej utożsamiają się bowiem z tradycją UPA. Nie kryją się z tym nawet przedstawiciele klasy politycznej. Jak podaje portal wprost.pl Rada Obwodowa Wołynia ogłosiła rok 2017 rokiem Ukraińskiej Powstańczej Armii. Projekt uchwały o uznanie roku 2017 rokiem UPA wnieśli w wołyńskiej Radzie Obwodowej (organ samorządu terytorialnego na Ukrainie – red.) deputowani neobanderowskiej Swobody. Portal vgolos.com.ua, powiązany ze Swobodą, poinformował, że uchwała zyskała poparcie 46 z 53 deputowanych z Wołynia. Oprócz uznania roku 2017 rokiem Ukraińskiej Powstańczej Armii w uchwale zawarto zapisy, zgodnie z którymi wołyńska administracja ma przygotować plan i obchody 75. rocznicy powstania UPA, a także zająć się sprawą uhonorowania „ofiar polskiej represyjnej operacji Wisła” – czytamy.
źródło: W tyle wizji, wprost.pl
Fot. W tyle wizji screen