Obecny konflikt polityczny związany z reformą sądownictwa powoduje, że głos zabiera coraz więcej znanych osób. Ostatnio na ten temat wypowiedział się także znany komik Abelard Giza. W swoim wpisie podzielił się niepokojem i zobrazował obecną sytuację posługując się metaforą… remontu w mieszkaniu.
Zmiany w sądownictwie przeprowadzane przez partię rządzącą wywołały protesty części Polaków. Oprócz opozycji, która przyzwyczaiła nas do protestowania, swój sprzeciw zgłosiło środowisko prawnicze. Poza tym go w tej sprawie zabiera coraz więcej znanych osób.
Niedawno pisaliśmy o satyryku Szymonie Majewskim, który zaproponował prezydentowi udział w grze, ale na tym nie koniec. Głos w sprawie zabrał również popularny komik, niegdyś lider kabaretu LIMO, natomiast obecnie zajmujący się m.in. stand upem: Abelard Giza.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Na początku pochwalił się, że urodziła mu się właśnie druga córka i w związku z tym chciałby się podzielić swoimi wątpliwościami i pytaniami. Giza wskazuje, że po każdej stronie sceny politycznej można zauważyć „głupie” zachowania, czy pomysły.
„Głupota nie ma koloru. Potrafi być i brunatna, i tęczowa. Chciałbym, żeby po obu stronach – i wierzę, że tak jest – były osoby, które potrafią rozmawiać, argumentować i szukać kompromisu pomiędzy dobrem narodu a jednostki (że tak to umownie nazwę). I nie ma znaczenia co myślę prywatnie. Żyjemy obok ludzi, którzy mają inne poglądy i chcąc nie chcąc musimy jakoś współgrać” – pisze komik.
„Mnie też wkurw**ją wysokie emerytury typów, którzy kiedyś pałowali przyzwoitych ludzi i to, że 'jakimś cudem’ duży biznes oprał się mocno na kolesiach mających w poprzednim systemie plecy i znajomości. Ale nie chcę płacić abonamentu za telewizję, którą robi Jacek Kurwski, bo nie znoszę bałwana od lat, a i jakoś mnie ramówka TVP nie przekonuje. Tak jak z resztą nie przekonuje TVN ze swoim plastikowym światem cwelebrytów i POLSAT wykuty z dykty i cekinów. I gdybym miał płacić za którąkolwiek z tych stacji też bym protestował” – czytamy w dalszej części wpisu.
Dla zobrazowania problemu Giza posłużył się przykładem nieprzewidzianego i niezapowiedzianego remontu w mieszkaniu…
„Po moim domu biega jakiś ekipa z młotkiem, krzyczy, że ma pozwolenie od wspólnoty i rozpie***la różne elementy. Teraz zabrali się za ściany nośne. Nikt mi nic wcześniej nie wyjaśnił. Może nawet mają ze sobą jakieś plany, może to wszystko jest jasne w głowie Wielkiego Budowniczego – ale ja nic nie wiem. A na planach się nie znam” – czytamy.
Wobec takiej sytuacji nie trudno jest zacząć się niepokoić, czy te zmiany, które przeprowadza ekipa remontowa, są do końca przemyślane. Niepewność jest dodatkowo potęgowana odpowiedziami, które delikatnie ujmując, są niezbyt przekonujące np.:
Bandyci ten dom stawiali! Dzieci budowlańców sprzed 40 lat!
A pana kolega nie budował wtedy? Kojarzę wąsa…
Ale my jesteśmy dobrzy! Masz lizaka dla dziecka!
Giza odnosi się także do poprzedniej ekipy rządzącej i jej zaniedbań: „Oni w ogóle mieli wyje***e. Przychodzili do roboty raz na jakiś czas. Pomieszali beton, ukradli parę cegieł, okna wstawili tańsze, piasek sypali zamiast cementu – żeby się ośmiorniczek nawpie****ć. A dom nasz kruszał i osiadał.”
Pod koniec wpisu autor zdobywa się na refleksję i dzieli się pewną wątpliwością. Nie ukrywa, że oczekuje wyjaśnienia obecnego postępowania i rozsądnych, prostych argumentów, które przemawiają za „burzeniem”.
„Na mój chłopski rozum, nie powinno się burzyć wszystkiego kulą na łańcuchu, kiedy w bloku mieszkają ludzie. To musi być bardzo przemyślana i precyzyjna operacja. A każdy, kto ma wątpliwości powinien dostać jasne i rzetelne wyjaśnienie. A jeśli go nie dostaje to: albo go nie ma, albo traktuje się pytającego jak idiotę, albo może fundamenty nie są tak zgniłe jakby chciała ekipa i cały ten sprzęt, i rozp***dol jest tylko ku uciesze operatora „burzarki”
„Pytam zatem: czy ktoś bardzo spokojnie i konkretnie, bez krzyków „j**ać PO” i „j**ać PIS” potrafi mi wyjaśnić, że nie ma się czego bać? Że to co widzimy to są dobre ruchy?” – podsumowuje.