W dniach 26-28 lipca 1648 roku odbyła się wielka bitwa pomiędzy Rzeczpospolitą, a siłami kozackimi. Starcie wpisuje się w szerszy konflikt znany powszechnie jako Powstanie Chmielnickiego (1648-1657). Bitwa pod Konstantynowem, bo o niej mowa, była kolejnym w historii polskich wojsk zwycięstwem nad przeważającymi siłami wroga.
Bitwa pod Konstantynowem była jednym z epizodów Powstania Chmielnickiego. Pod przywództwem hetmana kozackiego Bohdana Chmielnickiego Kozacy Zaporoscy i ludność z terenów ukraińskich zbuntowali się przeciw Rzeczypospolitej. W pierwszym etapie buntu wojska powstańcze dynamicznie zdobywały kolejne części ziem polskich.
Wydarzenia o których mowa rozegrały się nieopodal miasta Konstantynów (u ujścia rzeki Ikopot do Słuczy) w dniach 26 lipca-28 lipca 1648. Stronami starcia były wojska Rzeczypospolitej i Kozacy zaporoscy z Tatarami. Jeżeli chodzi o liczebność stron panują rozbieżności.
W przypadku sił polskich ogólny ich rozmiar można oszacować na ok. 8-8,4 tys. W skład armii wchodziły m,in. ok. 4 tys. wojsk księcia Wiśniowieckiego, 1,2 tys. wojewody kijowskiego Tyszkiewicza, 2 tys. księcia Zasławskiego i 1,2 tys. gwardzistów. Natomiast po drugiej stronie miało walczyć od 40 tys. do nawet 60 tys. (z czego około 15-20 tys. Kozaków „zaprawionych w boju”).
Pierwsze starcie
Książę Jeremi Wiśniowiecki założył obóz w okolicy Konstantynowa wzdłuż Słuczy. Wojska rozstawiono następująco: na prawym skrzydle jazda Koryckiego i Tyszkiewicza, a na lewym księcia Wiśniowieckiego, na środku ustawiono piechotę i artylerię.
Na miejscu zjawiły się siły kozackie pod dowództwem Maksyma Krzywonosa. Praktycznie od razu rozpoczęła się pierwsza szarża – pułk jazdy białocerkiewnej rzucił się do ataku na pozycje polskie, a konkretnie w kierunku muszkieterów i działek pod dowództwem Samuela Osińskiego. Kozacy przytłoczeni ogniem z działek, wycofali się w popłochu.
Polacy zauważyli w tym momencie szansę na udany kontratak. Do akcji wkroczyły chorągwie jazdy, które ścigały uciekające oddziały kozaków, aż do samego taboru kozackiego. Tego dnia siły kozackie straciły około 2-3 tys. osób, a dodatkowo Polakom udało się wielu wziąć do niewoli. Poza tym udało się również zająć dogodne pozycje na wzgórzach, z których można było podjąć próbę szturmu na tabor.
27 lipca był dniem przerwy w działaniach zbrojnych, do polskiego obozu docierały wieści o zbliżających się posiłkach kozackich. To spowodowało, że Polacy wycofali się. Po pewnym czasie kozackie posiłki rzeczywiście dotarły do wojsk Krzywonosa, dzięki nim dowódca podjął decyzję o przeprawie przez rzekę z zamiarem ataku na polskie pozycje z tyłu.
Decydujące starcie
28 lipca doszło do wielkiej bitwy pod Konstantynowem. Lewe skrzydło zajął Wiśniowiecki, prawe Tyszkiewicz i Korycki, natomiast na środku ustawiono piechotę, artylerię i siły Suchodolskiego oraz Osiatyńskiego. Plan był prosty: szarża kawalerii w kierunku sił kozackich, które częściowo przeprawiły się przez rzekę.
W tym celu pozwolono, żeby Maksym Krzywonos rozpoczął przeprawę. Wtedy książę Wiśniowiecki wykonał znakomite posunięcie taktyczne. Cofnął swoje wojska i wstrzymał ogień z artylerii – pozorując odwrót. Nieświadomi niebezpieczeństwa Kozacy przyspieszyli przeprawę. Wojska polskie, wykorzystując znakomitą pozycję na wzgórzach, przeprowadziły wówczas decydujący atak.
Siły nieprzyjacielskie zostały rozbite mimo przewagi liczebnej, natomiast Polacy trzykrotnie wracali na swoje pozycje, by znowu przeprowadzać szarżę. Ostatecznie Krzywonos został zmuszony do wycofania poważnie uszczuplonych wojsk przez rzekę.
Według szacunków Polacy stracili tylko 200-300 ludzi, natomiast Kozacy około 10-15 tys. Jednak pomimo wielkiego zwycięstwa taktycznego, marsz Kozaków na tereny Rzeczypospolitej nie został powstrzymany. Wojska kozackie zajęły wkrótce Wołyń i Podole, na teren przybyły ogromne siły Bohdana Chmielnickiego i powstanie rozpoczęło się na dobre.