P.o. przewodniczącego podkomisji smoleńskiej dr Kazimierz Nowaczyk w liście skierowanym do portalu gazeta.pl skrytykował postawę „ofensywnych dziennikarzy” przez których – jego zdaniem – grono ekspertów staje się coraz węższe.
Podkomisja smoleńska ma problemy, do których przyczyniły się media. Z tego powodu dr Kazimierz Nowaczyk postanowił napisać list do portalu gazeta.pl. Tłumaczy w nim jakie zagrożenia wynikają z wkraczania dziennikarzy w sferę prywatną niektórych członków podkomisji.
Według niego stan w którym media bardziej niż wynikami śledztwa interesują się członkami zespołu źle wpływa na podkomisję. Może doprowadzać nawet do „znieważania osób współpracujących z podkomisją”.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Podkreślił także, że lepszym rozwiązaniem jest nieinformowanie mediów o realizacji kolejnych zadań przez podkomisję. Tłumaczy, że może to wpływać, na swobodę pracy, a nawet na „efekt końcowy raportu podkomisji”.
„Obawy w tym przypadku są wysoce uzasadnione, bowiem z przykrością należy stwierdzić, że działania i ofensywność niektórych dziennikarzy doprowadziła do przerwania współpracy z niektórymi osobami i ekspertami, a nawet instytucjami, które wstępnie wyraziły chęć pomocy w wyjaśnianiu tej katastrofy” – stwierdził.
Jego zdaniem przedmiot prac komisji jest delikatną materią i w takim przypadku „rozgłos nie pomaga” w pracy.
„Co więcej, postępowanie niektórych dziennikarzy przeszkadza w normalnym realizowaniu zadań przez członków podkomisji. Należy uwypuklić fakt, że badane zdarzenie jest bardzo delikatną kwestią, której rozgłos nie pomaga w realizacji zamierzonych czynności” – dodał.