Robert Fico, premier Słowacji, po konferencji prasowej zorganizowanej chwilę po rozmowie z szefem tamtejszego MSZ, Miroslavem Lajczakiem, oświadczył, że jego kraj chce być częścią „zintegrowanego trzonu Unii Europejskiej”. Polityk jednoznacznie wypowiedział się również na temat niemieckiego przywództwa we Wspólnocie.
Słowacja powinna być częścią głęboko zintegrowanego „podstawowego trzonu” Unii Europejskiej napędzanego przez Niemcy i Francję – powiedział Fico podczas konferencji prasowej, czym według Agencji Reuters „wrócił z zajmowanej wcześniej eurosceptycznej pozycji”.
Premier Słowacji odniósł się również do przyszłości jego kraju w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Jestem bardzo zainteresowany współpracą regionalną w ramach Grupy Wyszehradzkiej, ale z drugiej strony przestrzenią życiową Słowacji jest Unia Europejska – oświadczył.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Fico poinformował również, że władze Słowacji w swoich decyzjach będą musiały brać pod uwagę aspekt europejski.
Wypowiedź polityka wywołała spore zaskoczenie wśród ekspertów, którzy przypominają, iż jeszcze w 2016 roku, po wyniku referendum ws. Brexitu, nazywał brukselskie elity „oderwanymi od rzeczywistości”.
Otilia Dhand, analityk z nowojorskiej firmy Teneo Intelligence, twierdzi, że postawa Fico wynika z pragmatyzmu. Jej zdaniem premier Słowacji przekalkulował, iż znacznie korzystniej będzie współpracował z Francją i Niemcami, niż stawać wobec nich okoniem.
Agencja Reuters zauważa również, że Fico już wcześniej dawał sygnały sugerujące, iż jego eurosceptyczne stanowisko traci na sile. Zaproponował bowiem, by państwa Grupy Wyszehradzkiej, które dotychczas definitywnie odrzucały możliwość przyjęcia jakiejkolwiek liczby uchodźców, przyjęły po 100 osób stacjonujących w obozach w Grecji i Włoszech. Polityk twierdzi, że w ten sposób Polska, Węgry oraz Czechy unikną konsekwencji prawnych wynikających z działań wszczętych przez UE.
źródło: reuters.com
Fot. Flickr/Kancelaria Premiera