Portal weszlo.com przeprowadził rozmowę z majorem Wacławem Sikorskim ps. „Bocian”. Weteran wspomniał, że po wywiadzie w TVP info w przeddzień rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego jego osobą zaczęło się interesować szersze grono odbiorców. Major Sikorski opowiedział m.in. jak stał się więźniem w czasach komunizmu w Polsce.
Major Wacław Sikorski ps. „Bocian” nawiązał do swojego wystąpienia na antenie TVP info. Przypomnijmy, że serca widzów zdobył, kiedy wyraził zdecydowaną opinię na temat oprawców Polski w II wojnie światowej. „Wie pan, jak ja dzisiaj patrzę w telewizję i widzę jak się mówi na Niemców „naziści”… Ja nie uznaję. Dla mnie są Niemcy!” – powiedział 31 lipca major Sikorski. Więcej o tym można przeczytać TUTAJ
„Telefony mi się teraz rozdzwoniły, bo w telewizji powiedziałem, że dla mnie nie ma takiego terminu: „naziści”, dla mnie to wszystko byli Niemcy. I druga przyczyna, że mi telefon zadzwonił na wizji, a jako dzwonek wnuczki mi ustawiły syreny alarmowe. Więc mam teraz trochę urwanie głowy, bo wszyscy dzwonią, że wreszcie ktoś powiedział normalnie, jak jest” – powiedział major Sikorski w rozmowie z portalem weszlo.com.
Czytaj także: Powstańcy na profilowe!
Podczas wywiadu poruszono wiele wątków związanych także z losami powojennymi majora Sikorskiego. Opowiedział m.in. historię, kiedy służył w kompanii w Ministerstwie Obrony w Warszawie zajmując się sprawami technicznymi (naprawiał radiostacje).
W tym czasie przytrafił się mu specyficzny kurs. Na początku otrzymał wezwanie na Okęcie, w związku z zepsuta radiostacją. Jednak szybko okazało się, że w tej podróży miało mu towarzyszyć 2 oficerów.
„Pierwszy sygnał: ubrani po cywilnemu. Drugi sygnał: siadają koło mnie, siedzenie pasażera z przodu zostaje puste. No i trzeci sygnał, skręcają nie w lewo, do Okęcia, ale w prawo. Mówię: panowie, co się dzieje. Jesteście aresztowani” – powiedział.
Major Sikorski wspomina, że nigdy nie dowiedział się jaki był powód aresztowania. W każdym razie został zawieziony do więzienia. Po pewnym czasie, przeniesiono go na Mokotów, gdzie Sikorski trafił na „doborowe towarzystwo”.
Został osadzony razem z Wojciechem Zielińskim, dyrektorem LOT-u, a także z budowniczym cmentarza na Monte Cassino. Major Sikorski przypomina, kto go wówczas przesłuchiwał i bił – to był kapitan Kędziora.
„On przesłuchiwał, on oskarżał, on bił, on pisał wyroki, które sąd tylko odczytywał. Pamiętam, jak chciałem wezwać świadka. Nie. Sąd nie wyraża zgody. Oni wszyscy zresztą byli od początku do końca świadomi tej sytuacji, w przeciwieństwie do mnie” – przypomina major Sikorski.
Z jego dalszych wspomnień wyłania się obraz bezwzględnego wymiaru sprawiedliwości we wczesnych latach komunizmu w Polsce. Panowało jawne bezprawie, o czym najlepiej świadczą słowa Kędziory, które skierował pewnego dnia do młodego Sikorskiego:
„Przed sądem sobie możesz mówić, ja tu decyduję o wszystkim. Ja napiszę zeznania, które mi podpiszesz i wyrok, który mi potwierdzi sąd. Zresztą, ja ci już mogę powiedzieć, jaki będziesz miał wyrok” – oznajmił młodemu Wacławowi Sikorskiemu, po czym groził mu karą śmierci. Jednak po latach udało się, choć symbolicznie ukarać tego człowieka. O szczegółach mówi major Sikorski.
„W 2012 roku! Dowiedziałem się kilka lat wcześniej, że jego proces się zakończył, bo wszyscy świadkowie nie żyją. (…) Zgłosiłem się do IPN-u i wszystko rozpoczęło się na nowo. (…) Dostał karę trzech lat pozbawienia wolności, ale szybko wyszedł, ze względu na zły stan zdrowia. Patrz pan, nas jakoś nie wypuszczali ze względu na zły stan zdrowia!” – powiedział podczas rozmowy.
Zachęcamy do zapoznania się z całością wywiadu. Jest dostępny pod tym adresem: Nasz oprawca dostał 3 lata więzienia. W 2012 roku! Historia Wacława Sikorskiego