Polscy koszykarze ulegli w czwartym meczu grupy A Eurobasketu Francji 75:78. Nasi reprezentanci w helsińskiej Hartwall Arenie dzielnie walczyli z utytułowanym przeciwnikiem, prowadząc przez większość meczu. Ostatecznie górę wzięło jednak doświadczenie Francuzów…
Polacy nie byli uznawani za faworytów w starciu z Francuzami. „Trójkolorowi”, mimo porażki w inauguracyjnym meczu mistrzostw z Finlandią, wciąż są bowiem wymieniani jako jeden z głównych kandydatów do medalu turnieju. Podopieczni trenera Mike’a Taylora rozpoczęli jednak mecz bez żadnych kompleksów, jakby chcieli pokazać, że wyrzucili już ze swych głów wspomnienia z dość frajersko przegranego starcia z Finami… Faworyzowani Francuzi natomiast grali ospale, zaliczając kolejne straty i pudłując z różnych pozycji. Efekt? 9-0 dla „Biało-Czerwonych” po trzech minutach gry. Z czasem Francuzi nieco poprawili grę, lecz nie zmieniło to faktu, że dwie pierwsze kwarty ewidentnie toczyły się pod polskie dyktando. Taylor rotował składem mając świadomość, że w kontekście awansu z grupy decydujące będzie jutrzejsze starcie z Grecją. Na parkiecie w ogóle nie pojawił się lekko kontuzjowany A.J. Slaughter, wobec którego absencji na rozegraniu zmiany dawał Łukaszowi Koszarkowi Mateusz Ponitka. Świetnie prezentował się z kolei nominalnie rezerwowy Michał Sokołowski. Po dwudziestu minutach Polacy prowadzili 34:28, mimo, że nie trafili w tym okresie żadnego z dziesięciu rzutów za trzy punkty! Mistrzowie Europy sprzed czterech lat grali natomiast zrywami. Zawodzili mający pełnić funkcję liderów Thomas Heurtel i Nando de Colo, w efekcie polskie prowadzenie ani przez moment tego okresu gry nie było zagrożone.
Początek trzeciej kwarty wcale nie zwiastował zmiany obrazu meczu. Podopieczni Vincenta Colleta nadal byli bowiem nieskuteczni, natomiast Polacy rozpoczęli prawdziwy festiwal rzutów zza linii trzech punktów. Trzykrotnie trafił w ten sposób grający bardzo dobre spotkanie Aaron Cel, a po razie Ponitka oraz Adam Waczyński. Niestety, Francuzi około 35. minuty zaczęli się budzić z letargu. Dużo lepiej grał dyrygujący ich poczynaniami Heurtel, a na parkiecie na dłużej pojawił się mający doświadczenie z NBA Kevin Seraphin. Środkowy posiadający potężne gabaryty dawał prawdziwą lekcję gry pod koszem polskim wysokim zawodnikom, z Przemysławem Karnowskim na czele. Na ostatnią kwartę wychodziliśmy już tylko z przewagą punktu. W tej odsłonie meczu jednak Francuzi ostatecznie pokazali naszym reprezentantom kto jest od lat jedną z najlepszych drużyn Starego Kontynentu, a kto jedynie do tego miana, dość bezskutecznie, aspiruje. Polacy przestali trafiać z gry, częściej faulowali (parkiet musieli opuścić po pięciu przewinieniach Cel oraz Tomasz Gielo), więc rywale spokojnie to wykorzystywali, odskakując nawet na dystans sześciu punktów. Ostatecznie wygrali 78:75, gdyż stratę zmniejszył rzut za trzy na pół sekundy przed czasem Koszarka…
Czytaj także: Złe miłego początki: Polacy wyraźnie lepsi od Islandczyków na Eurobaskecie!
Francuzi znowu na helsińskim turnieju nie zagrali wybitnego meczu, jednak wystarczyło to na reprezentację Polski, która, nie po raz pierwszy, zagrała bardzo dobrze, jednak tylko przez pojedyncze momenty spotkania. Pozostaje pytanie, czy ze Slaughterem w składzie udałoby się lepiej wykorzystać niemoc podopiecznych Colleta? Niezależnie od tego, już jutro czeka Polaków mecz, którego przegrać nie można. Rywalem (mecz o godzinie 16:30) będzie Grecja. Wygrany awansuje do czołowej szesnastki mistrzostw. Przegrany, prawdopodobnie, pożegna się z turniejem. Stawka będzie zatem ogromna. Oby tym razem, Polacy utrzymali równy, wysoki poziom gry przez całe spotkanie!
Polska – Francja 75:78 (20:13, 14:13, 18:25,23 :27)
Polska: Adam Waczyński 15, Aaron Cel 14, Mateusz Ponitka 12, Łukasz Koszarek 10, Michał Sokołowski 8, Tomasz Gielo 5, Przemysław Karnowski 4, Damian Kulig 3, Karol Gruszecki 2, Przemysław Zamojski 2, Adam Hrycaniuk 0.
Francja: Thomas Heurtel 23, Boris Diaw 13, Kevin Seraphin 8, Nando De Colo 8, Joffrey Lauvergne 6, Antoine Diot 6, Edwin Jackson 5, Evan Fournier 4, Louis Labeyrie 3, Leo Westermann 2.
Źródło: własne
Foto: Andrzej Romański/PZKosz