Instytut Badawczy ABR SESTA dokonał analizy, jak długo trzeba czekać na uzyskanie nakazu zapłaty w postępowaniu upominawczym we wszystkich Sądach Gospodarczych w Polsce. W badaniu ponad 34% z nich wskazało 4 tygodnie i dłużej, tj. najczęściej 2-3 miesiące. Po 26,8% odpowiedziało „do miesiąca” i „trudno powiedzieć”. 7,3% placówek wymieniło 2-4 tygodnie, a po 2,4% – 2 tygodnie i kilka dni. Z tego wynika, że procedowanie najdłużej zajmuje w większych miastach. Tymczasem pracownicy sądów bronią się, twierdząc, że długi czas oczekiwania to wina zbyt małej liczby sędziów. Jednak eksperci tego nie potwierdzają. Ich zdaniem, główny problem tkwi w organizacji pracy całego aparatu sądowego – od sekretariatów po konkretne wydziały.
Najszybciej, bo do 1 miesiąca, przedsiębiorca uzyska nakaz w postępowaniu upominawczym w ponad 12% sądów. W kilka dni – w blisko 2,5% badanych placówkach, do 2 tygodni – w prawie 2,5% i od 2 do 4 tygodni – w ponad 7% sądów. Jak podkreśla Filip Powroźnik, specjalista prawa egzekucyjnego z Kancelarii Prawnej LEXADVISOR, to jest wstyd, że sądy, jako część władzy publicznej, odpowiednio sprawnie nie realizują swojego zadania w zakresie wymierzania sprawiedliwości. Najgorsze jest to, że nikt za to nie odpowiada. Sędziowie nie widzą w tym problemu, albo zgłaszają go, ale ustawodawca na to nie reaguje.
– Zgodnie z wynikami badania, w Łomży przedsiębiorca uzyska nakaz w postępowaniu upominawczym w zaledwie tydzień. W Świdniku musi na to czekać od 2 tygodni do miesiąca, w Krośnie – do 1 miesiąca. Najwięcej czasu straci we Wrocławiu – aż 4 miesiące, Bydgoszczy – 3-4 miesiące i w Szczecinie – 2-3 miesiące. W związku z tym, sytuacja najgorzej wygląda w dużych miastach. Przekazanie spraw do mniej obciążonych sądów wymagałoby zmiany procedur. Jest to możliwe, jednak takie rozwiązanie wydłużyłoby z kolei dostęp do sądów w mniejszych miejscowościach, a do tego nie można dopuścić – mówi adwokat Jakub Bartosiak z Kancelarii Michrowski Bartosiak Family Office.
Na pytanie ankieterów, dlaczego oczekiwanie na wydanie nakazu trwa tak długo, pracownicy sądów w większości odpowiadali, że jest zbyt dużo spraw i za mała liczba sędziów. Dlatego, zdaniem Filipa Powroźnika, należy powierzyć proste kwestie nakazowe asystentom lub referendarzom sędziowskim. To powinno odbyć się oficjalnie. W praktyce często jest tak, że aplikant przygotowuje projekt nakazu, a sędzia tylko go podpisuje. Ekspert dodaje, że warto wprowadzić również zmiany proceduralne, aby przedsiębiorcy mogli szybko wystąpić do komornika w celu egzekucji należności.
– Problem na pewno nie tkwi w małej liczbie sędziów, która w Polsce jest znacząca na tle innych państw europejskich. Oczywiście usprawnienia wymaga cały aparat pomocniczy, począwszy od sekretariatów do konkretnych wydziałów. Do opóźnień często dochodzi już na etapie wpływu sprawy do sądu i jej rejestracji. Następnie, po wydaniu nakazu zapłaty przez sędziego, trzeba go jeszcze wysłać do stron postępowania. Ale ten dokument nierzadko przychodzi po przeszło miesiącu od daty wystawienia i przybicia pieczątki sądu. Na końcowy efekt składa się więc przewlekłość na wszystkich etapach postępowania – stwierdza adwokat Michał Szantar z Kancelarii Prawnej EXIRE.
Z obserwacji Radosława Płonki, eksperta prawnego z Business Centre Club, wynika, że zdarzają się przypadki, gdy w tym samym miesiącu i sądzie nakaz zapłaty w jednej sprawie przedsiębiorca otrzymuje po 2 tygodniach, a w innej dopiero po 3 miesiącach. To pokazuje, że możliwe jest szybsze procedowanie, ale problem tkwi w samej wewnętrznej organizacji sądów. W ocenie adwokata, poszerzenie kadr z jednoczesnym wprowadzeniem większego nadzoru nad szybkością procedowania oraz realną odpowiedzialnością za opóźnienia znacznie poprawiłoby sytuację.
– Moim zdaniem, wielu pracownikom sfery budżetowej, otrzymującym wynagrodzenia regularnie, obce są takie pojęcia, jak płynność finansowa czy zatory płatnicze w firmach. Często też nie zdają sobie sprawy ze znaczenia, jakie dla przedsiębiorców ma szybkie wyegzekwowanie roszczeń, od których muszą zapłacić podatek dochodowy lub VAT. Brak tej wiedzy może wpływać na pewnego rodzaju niefrasobliwość, z jaką sądy podchodzą do kodeksowych – jedynie instrukcyjnych – terminów – ocenia adwokat Jakub Bartosiak.
Praktyka zawodowa adwokata Radosława Płonki wskazuje, że przedsiębiorca musi czekać na uzyskanie nakazu w postępowaniu upominawczym zwykle kwartał. Trzeba też pamiętać, że po tym czasie dłużnik ma prawo złożyć sprzeciw, co oczywiście dodatkowo wydłuża ten okres. Wykorzystując opieszałość działania wymiaru sprawiedliwości, zadłużony może znacznie opóźnić swoją zapłatę. Do dnia pierwszej rozprawy niejednokrotnie mija rok lub więcej. Jak podsumowuje ekspert z BCC, odszkodowania przyznawane, w ramach skarg na przewlekłość postępowania, są raczej symboliczne i nie rekompensują strat ponoszonych przez przedsiębiorców.
Badanie zostało zrealizowane przez Instytut Badawczy ABR SESTA pod koniec września br. metodą mystery shopping, czyli Tajemniczy Klient, w 41 Sądach Gospodarczych w Polsce.
Czytaj także Remont po polsku: kompleksowy i z rozmachem