Premier naszego kochanego kraju zadziwił ostatnio obserwujących scenę polityczną. Niestety nie podał się do dymisji. Natomiast w bardzo dla siebie nietypowy sposób wypowiedział się o tegorocznym Marszu Niepodległości.
Niewątpliwie wydarzenia, jakie miały miejsce na Marszu nie należą do neutralnych. Szef rządu w takich sytuacjach zwykł popierać tchórzliwą stronę. To znaczy tę, która na pierwszy, powierzchowny, rzut oka ma rację, a nie tę, która do obrony potrzebuje wysiłku. Dla niektórych było to normalne, bo to zgadzało się z tezą, że w Polsce rządzą chłopcy w krótkich spodenkach.
Warto zauważyć, że premier pierwszy raz, od wielu lat, nie powiedział tego, co możemy przeczytać w Gazecie Wyborczej czy usłyszeć w telewizji TVN. Pijarowcy Donalda Tuska na pewno odnotowali prawie 20 procentowy spadek sprzedaży Gazety Wyborczej i to, że Fakty TVN straciły milion widzów. Choć liczby te robią wrażenie to warto powiedzieć, że prawie wszystkie media tradycyjne tracą odbiorców. Jednak spadki wśród dwóch wyżej wymienionych tytułów są jednymi z największych. Prowadzi to do dwóch wniosków. Prawdopodobnie trochę widzów stracili przez opcje politycznie, jakie promują. Myślę, że to niewielki procent. W znacznie większej mierze za spadki odpowiada młode pokolenie, które wchodzi w świat informacji. Pierwszym źródłem wiadomości dla owej generacji jest internet.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Sztab premiera mógł dojść do wniosku, że w odbiorcach informacji dokonuje się właśnie zmiana pokoleniowa. Głupotą byłoby lekceważenie wielu młodych ludzi, którzy właśnie uzyskują, bądź od kilku lat posiadają prawa wyborcze. Nie jest też tajemnicą, że Ruch Narodowy największym poparciem cieszy się właśnie wśród młodzieży. Jednoznaczne opowiedzenie się po stronie obrzucającej Marsz Niepodległości błotem, reprezentowanej przez media tracące na poczytności i oglądalności, nie byłoby dobrym posunięciem. Dodatkowo biorąc pod uwagę młodych ludzi, którzy właśnie stają się odbiorcami informacji, a w których rośnie patriotyzm, byłoby to wręcz działaniem na własną szkodę.
Dlatego teraz, na naszych oczach, przeprowadza się test na społeczeństwie. Szef rządu w neutralny sposób wypowiedział się o Marszu Niepodległości (zobacz: Premier o Marszu Niepodległości). Później poparł go w tym Minister Spraw Wewnętrznych, Bartłomiej Sienkiewicz. Premier nie wpisał się w żadną ze stron. Raczej starał się ukazać, jako ten, który jest ponad konfliktem przeciwników i zwolenników Marszu. Zrobił to tak by nie zaszkodzić sobie u jednych i drugich. Wielu uznało wypowiedź Prezesa Rady Ministrów za zdroworozsądkową. Premier nie ukazuje się nam tutaj, jako szeryf, który walczy z kibicami, ale stawia się tu w pozycji ojca, który nie staje po żadnej ze stron kłócących się dzieci. Teraz pozostaje mu czekać, jak na to zareagują słupki sondażowe.
Osobom odpowiedzialnym za Public Relations Donalda Tuska gratuluję posunięcia, a jemu samemu, że się na nie zdecydował. Chyba nie miał innego wyjścia w sytuacji, gdy przestrzeń medialna przeznaczona dla obozów politycznych dąży do wyrównania.
Jednocześnie informuję, że my, oszukane pokolenie, doskonale pamiętamy każde kłamstwo premiera i jego partii. W fałszerstwie rzeczywistości Donald Tusk zakopał się już tak głęboko, że wystają mu tylko uszy. Patrząc na bagno kłamstwa, w którym topi się szef rządu, jesteśmy świadomi jego niewiarygodności. Nie da się już nas nabrać na żadne sztuczki pijarowskie.
Dlatego chcę przestrzec każdego przed krótką pamięcią wyborcy. Jeśli ktoś widzi w wypowiedzi Tuska jakiś początek jego zmiany to proszę, aby usiadł wygodnie w fotelu i przypomniał sobie wszystkie momenty, kiedy byliśmy oszukiwani przez tego człowieka. I przez pryzmat tych jego czynów spojrzał jeszcze raz na wypowiedź premiera o Marszu Niepodległości.
fot. Wikimedia Commons