Nie ustaje dyskusja wokół napiętych stosunków na linii Polska-Izrael. Sprawę komentują politycy, publicyści oraz internauci. Ci ostatni przypomnieli o kontrowersyjnej wypowiedzi Magdaleny Ogórek, dzisiaj blisko związanej z obozem rządzącym. Była kandydatka na prezydenta z ramienia SLD, a obecnie publicystka z TVP, zamieściła na Twitterze kontrowersyjny wpis.
W 2014 r. Bartosz Węglarczyk poinformował za pośrednictwem Twittera, że książka prof. Jana Grabowskiego pt. „Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942-1945. Studium dziejów pewnego powiatu” otrzymała Międzynarodową nagrodę literacką Yad Vashem za 2014 rok.
Na post Węglarczyka odpowiedziała Magdalena Ogórek, która zamieściła pod wpisem kontrowersyjną opinię.
Świetna praca, poprzedzona bardzo wnikliwym stanem badań. Tacy też byliśmy. Nie potrzebowaliśmy Niemca, by zabić Żyda – napisała Ogórek.
Dr Ogórek: „Tacy też byliśmy. Nie potrzebowaliśmy Niemca, by zabić Żyda”. Wkrótce za takie stwierdzenia będzie grozić kara nawet 3 lat więzienia. Pani Magdo, proszę przekonać swoje środowisko polityczne, aby zablokowało ustawę o IPN. Książka „Judenjagd” też by się nie ukazała. pic.twitter.com/8Er4HJZbyc
— Przem.Szubartowicz (@PSzubartowicz) 5 lutego 2018
Internauci komentują wypowiedź Ogórek
Wypowiedź byłej kandydatki na prezydenta jest szeroko komentowana przez internautów, którzy wytykają Magdalenie Ogórek hipokryzję i koniunkturalizm. W obliczu dzisiejszego poparcia dla obozu władzy i wsparcia w konflikcie z Izraelem jej słowa z 2014 roku rzeczywiście brzmią co najmniej dziwnie…
TVP powinien zrobić program, w którym dzisiejsza Magda masakruje tę sprzed wyborów. Oglądałabym. pic.twitter.com/tPEpsV2ijy
— kataryna (@katarynaaa) 5 lutego 2018
Tak proszę Państwa jest gdy tworzy się gwiazdeczki dla potrzeby chwili.
Pani Magda Ogórek powinna jak najszybciej zniknąć z naszego życia publicznego i TVP. pic.twitter.com/Mrm292LJg5— POL (@CezarPol) 5 lutego 2018
Magdalena „Zelig” Ogórek.
Wzór oportunizmu Sevres? pic.twitter.com/JQiRidiA0A— Krystian (@kryztiandk) 5 lutego 2018
Poglądy mogą się zmienić. Nawet i 180 stopni. Ale chyba nie w takich kwestiach bo to juz hipokryzja. W dodatku podejrzewam że pani Ogórek jeśli w ogóle się do tego odniesie okręci to jakoś.
— Karol (@KarollDDe) 5 lutego 2018
Książka „Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942-1945. Studium dziejów pewnego powiatu” opisuje ostatnią fazę zagłady żydowskiej ludności powiatu Dąbrowa Tarnowska. Na podstawie bogatej dokumentacji z archiwów polskich, niemieckich i izraelskich autor odtwarza wydarzenia z lat 1942–1945, kiedy to Niemcy próbowali wyłapać żydowskich niedobitków, tych, którzy latem 1942 r. uniknęli wywiezienia do obozu zagłady w Bełżcu. Książka opisuje z jednej strony działania policji niemieckiej, a z drugiej rolę polskiej policji granatowej, wiejskich straży nocnych, junaków z Baudienst czy też miejscowych strażaków w wykryciu i zamordowaniu żydowskich ofiar. Na tle trwającego aż do końca wojny Judenjagd („polowania na Żydów”) zostały również zarysowane dramatyczne wybory stojące przed ludźmi ratującymi Żydów.
Pierwsza faza Judenjagd polegała na pełnej mobilizacji niemieckich oddziałów ewakuacyjnych (Evakuirungskommandos), polskiej policji granatowej, junaków z Baudienst oraz żydowskiej Służby Porządkowej. Pierwsze godziny i dni po akcji wysiedleńczej charakteryzowały się szczególnie wielką liczbą ofiar. Wpadali wówczas Żydzi wyciągnięci z kryjówek i z bunkrów w gettach oraz ci, którym udało się zbiec do pobliskich lasów. Natomiast do wykrycia lepiej ukrytych Żydów potrzebne były inne środki i inne metody. W tej fazie, która miała trwać już do końca wojny, najważniejsze – z punktu widzenia Niemców – było zapewnienie sobie współpracy ze strony miejscowej ludności. W celu osiągnięcia pożądanego skutku Niemcy uciekali się zazwyczaj do polityki zachęt oraz kar, wspartych ciągłą akcją uświadamiającą polską ludność o „żydowskim niebezpieczeństwie”. Autor odtwarza splot tragicznych okoliczności, które przesądziły o tym, że tak nieliczni Żydzi nie padli ofiarą polowania.
Źródło: Twitter.com, holocaustresearch.pl, wMeritum.pl