W Wielkiej Brytanii od pięciu lat odbywa się największy poza granicami Polski Marsz ku Czci Żołnierzy Wyklętych. Zawsze konsoliduje on starszą i młodszą Polonię oraz gromadzi setki uczestników. Marsz zaczyna się na stacji South Ruislip, a kończy złożeniem kwiatów pod Polish War Memorial w Northolt. W tym roku urzędnicy postanowili jednak rzucić kłodę pod nogi tej idei.
Organizatorzy zgłosili się do Hillingdon Council o zgodę na organizację obchodów już pół roku przed planowaną datą. Już wtedy pojawiły się problemy. Najpierw urząd dzielnicy zażądał asysty policji, która odmówiła twierdząc że uczestnicy od lat świetnie się sami pilnują i organizacja przedsięwzięcia stoi na najwyższym poziomie. Następnie domagano się wykupienia droższych ubezpieczeń. Pomimo ich wykupienia, nadal był brak zgody, bo “marsz zakłóca komunikację”. Organizatorzy zaproponowali, że przemarsz odbędzie się chodnikiem. Jednak i to nie zadowoliło przeciwników Marszu.
Organizatorzy postanowili zrezygnować z marszu i ograniczyć się do złożenia wieńców oraz kwiatów pod pomnikiem i oddania hołdu Bohaterom. Okazało się jednak, że to też nie odpowiada kilku przedstawicielom władz dzielnicy. Największym problemem okazała się polowa Msza Święta, która została kategorycznie zakazana. W piątek rano, dwa dni przed planowanymi obchodami, okazało się, że dostęp do pomnika został zwyczajnie zablokowany – wokół bram pojawiły się łańcuchy i fabrycznie nowe kłódki. Urząd zapowiedział renowację pomnika i zamknięcie terenu na czas nieokreślony. Kuriozalna sytuacja, której można było uniknąć, gdyby tylko nie zabrakło dobrej woli ze strony Urzędu.
Czytaj także: Powstańcy na profilowe!
Obchody tradycyjnie odbywają się pod patronatem Prezydenta Rzeczypospolitej, Instytutu Pamięci Narodowej, Narodowych Sił Zbrojnych i kilkunastu organizacji z Polski i Wielkiej Brytanii. Organizatorzy z Polish Youth Association Patriae Fidelis i kilku innych polonijnych organizacji nie poddali się i zorganizowali święto upamiętniające polskich Żołnierzy Wyklętych przed legendarnym i ulubionym miejscem spotkań polskich lotników – Orchard Pub Ruislip. W ogrodzie stoi sporych rozmiarów model samolotu Supermarine Spitfire Mk Vb, z logo Donald Duck, na którym latał Jan Zumbach. Jest też pamiątkowy kamień z polską lotniczą szachownicą i odznaką pilota oraz napisem: „Memories that live on Polish airmen and „The Orchard” from 1940 in WW2”.
Odbyła się wzruszającą uroczystość z udziałem weteranów, zaproszonych gości i licznie przybyłej Polonii, chcącej oddać hołd naszym Bohaterom. Specjalnymi gośćmi byli m.in. Sybirak Wacław Szkoda z Birmingham, ostatni Żołnierz Wyklęty na Wyspach Mjr. Sergiusz Papliński z oddziału “Szarego” Armii Krajowej, St. Strzelec Antoni Grudzień walczący m.in pod Bolonią i Ankoną, czy Stanisław Guścin, prezes Royal British Legion Polish Branch. W uroczystości wzięli udział także liczni potomkowie polskich pilotów oraz Stefan Tompson, spokrewniony z Edwardem Raczyńskim, polskim Prezydentem na Uchodźstwie czy Magdalena Zarzycka-Redwan, Prezes Stowarzyszenia Dzieci Żołnierzy Wyklętych. Wygłoszono przemówienia, modlitwę NSZ, Apel Poległych, odśpiewano Rotę i Hymn Polski. Wspólnie zostali uhonorowani ci, którzy walczyli o wolną Polskę.
Czytaj także: Polacy będą manifestować w Londynie
Po zakończeniu uroczystości 50-osobowa delegacja pojechała złożyć wieniec pod zamknięty Polish War Memorial. Obok łańcucha i kłódki polscy weterani zawiesili wieniec na ogrodzeniu, nie mogąc podejść bliżej pomnika, salutując Bohaterom, którzy walczyli na tylu frontach Europy.
Jak się następnie okazało, w poniedziałek rano łańcuchy zostały zdjęte. Rzecz jasna przez weekend nie było ani jednego robotnika na terenie pomnika i żaden remont się nie odbywał. Zagadka się szybko wyjaśniła: pod pomnik przyjechała polska delegacja rządowa. Zostały złożone 2 wieńce. Delegację osobiście witał Prezes Komitetu Polish War Memorial – Richard Kornicki, syn polskiego bohaterskiego pilota. O blokadzie pomnika dzień wcześniej – nawet nie wspomniano. Po złożeniu wieńców bramy pomnika zostały ponownie zamknięte kłódkami i łańcuchami. Rządowa delegacja mogła złożyć wieńce, weterani i następne pokolenia Polonii – nie. Biało-czerwony wieniec zawieszony na zamkniętej bramie zniknął bez śladu. Został po prostu wyrzucony do kosza. 70 lat po tym, jak Brytyjczycy wybudowali pomnik ze społecznych składek, by okazać wdzięczność Polakom, tym ostatnim zabrania się do niego dostępu. Do pomocy i próby wyjścia z impasu dołączyło się biuro Ambasady Rzeczypospolitej, poseł z polskimi korzeniami Daniel Kawczynski MP, lokalny poseł Nick Hurd MP, a także lokalni radni, w tym m.in. Richard Mills. Jak na razie bezskutecznie. Polacy z Londynu masowo piszą skargi do Hillingdon Council i żądają wyjaśnień. Wysłano już ponad kilkaset skarg, ale do tej pory rada dzielnicy milczy.
Wysyłanie skarg organizowane jest pod linkiem: https://www.facebook.com/event