Sądzę, że prezydent zrobił taki krok w kierunku, przynajmniej z jego punktu widzenia, elektoratu lewicowo-postkomunistycznego, tych, którzy służyli Rosji – powiedział Marek Suski na antenie „Superstacji”. Polityk PiS odniósł się w ten sposób do prezydenckiego weta wobec ustawy degradacyjnej.
W piątek prezydent Andrzej Duda poinformował, że zawetuje tzw. ustawę degradacyjną. W swoim wystąpieniu wyjaśnił, że choć jest zwolennikiem odebrania stopni gen. Jaruzelskiemu czy gen. Kiszczakowi, to jednak ma poważne wątpliwości do proponowanej przez PiS ustawy.
Jako przykład wskazał gen. Mirosława Hermaszewskiego, który zgodnie z przepisami zostałby zdegradowany. Powodem tego był fakt, że pierwszy polski astronauta wszedł również w skład WRON, choć – jak przyznaje – dowiedział się tym później.
Czytaj także: Gorzkie słowa polityka PiS po wecie Andrzeja Dudy. \"Poszedł ścieżką Lecha Wałęsy\
Poza tym Andrzej Duda przypomniał, że w ustawie nie przewidziano żadnego środka odwoławczego. Prezydent ujawnił, że na etapie prac nad ustawą prosił swoich ministrów, żeby zwrócili uwagę na ten mankament. Jednak w końcowych przepisach środek odwoławczy się nie znalazł. Prezydent w swoim wystąpieniu podkreślił, że „nie można przywracać sprawiedliwości, wprowadzając niesprawiedliwe przepisy”.
Suski: prezydent zrobił krok w kierunku elektoratu lewicowo-postkomunistycznego
Decyzję prezydenta skomentował szef Gabinetu Politycznego Premiera Marek Suski. Polityk przyznał na antenie „Superstacji”, że weto prezydenckie przyjmuje z zaskoczeniem i rozczarowaniem.
„Sądzę, że prezydent zrobił taki krok w kierunku, przynajmniej z jego punktu widzenia, elektoratu lewicowo-postkomunistycznego, tych, którzy służyli Rosji” – tłumaczył Suski.
„Nie sądzę, żeby ten elektorat postkomunistyczny, broniący Jaruzelskiego, nagle zaczął popierać Andrzeja Dudę, natomiast pan prezydent – oczywiście ma prawo wetować ustawy – ale mojego głosu już nie ma” – dodał polityk PiS.
Suski: „Pan prezydent już mojego głosu nie ma”. Rozłam w obozie rządzącym po wecie Andrzeja Dudy? pic.twitter.com/7q2Ttgxx1T
— Karin Ahrens (@karin_ahrens) 31 marca 2018
Ustawa degradacyjna
Rozwiązania proponowane w ustawie pozwalały na pozbawienie stopnia wojskowego osób, które w imię ideologii komunistycznej kierowały armię przeciwko własnemu narodowi.
Zgodnie z treścią, ustawa miała objąć wszystkich członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (m.in. gen. Jaruzelskiego, gen. Kiszczaka). Poza tym projekt przewidywał degradację żołnierzy, którzy w latach 1943-1990 sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu. Kancelaria premiera w tym kontekście wskazuje osoby, które:
– pełniąc funkcje służbowe lub zajmując stanowiska dowódcze kierowali działaniami mającymi na celu zwalczanie polskiego podziemia niepodległościowego w latach 1943 – 1956 albo uczestnicząc w tym okresie w zwalczaniu polskiego podziemia niepodległościowego dokonywali drastycznych czynów;
– wydając rozkazy użycia broni palnej wobec ludności cywilnej;
– będąc sędzią lub prokuratorem w organach wojskowej służby sprawiedliwości lub w jednostkach podległych oskarżali albo wydawali wyroki wobec żołnierzy i osób cywilnych ze względu na działalność na rzecz niepodległości i suwerenności Polski;
– będąc w stopniach wojskowych generałów, pełniąc funkcje służbowe inicjowali lub dopuszczali się prześladowań żołnierzy ze względu na religię i pochodzenie.