Spalanie odpadów na wysypiskach, składowiskach czy w zakładach recyklingu powoduje, że do atmosfery ulatuje cała tablica Mendelejewa; to, co najgorsze i najbardziej niebezpieczne dla naszego zdrowia – powiedział PAP prof. Piotr Skubała, ekolog z Uniwersytetu Śląskiego.
Według danych Ministerstwa Środowiska w tym roku odnotowano 63 pożary wysypisk i składowisk śmieci i odpadów. Wśród nich było 27 bardzo dużych i dużych pożarów. W całym ubiegłym roku Państwowa Straż Pożarna zanotowała 37 tego typu zdarzeń. Rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP st. bryg. Frątczak poinformował PAP, że w ostatnich dniach w różnych miejscach w Polsce paliły się m.in. sortowania śmieci, hala ze starymi meblami tapicerowanymi, składowisko odpadów, niebezpieczne odpady chemiczne.
„Opony, plastiki, tapicerowane meble… Z takiego pożaru do atmosfery uwalnia się wszystko, co najgorsze i najbardziej niebezpieczne dla zdrowia. W emisjach z takich pożarów znajdziemy chlorowodór, cyjanowodór, fluorowodór, wszelkiego rodzaju metale ciężkie; dioksyny i furany – należące do najbardziej rakotwórczych związków, a także wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne” – wymienia prof. Skubała.
Czytaj także: Pożary śmieci są znacznie groźniejsze niż spalanie odpadów w palarniach. Ekspert wymienia różnice
Dodał, że niekorzystne dla zdrowia są nawet emisje ze zwykłego spalania węgla, nie mówiąc o spalaniu jego odpadów czy zwykłych śmieci.
„Jako społeczeństwo robimy wszystko, żeby te odpady były przechowywane, poddawane recyklingowi albo przekształceniu termicznemu w spalarniach. Wykorzystywane są przy tym takie technologie, które pozwalają minimalizować niekorzystny wpływ toksycznych związków na otoczenie” – zauważył profesor.
Dodał, że choć obecne technologie do przetwarzania odpadów nie są idealne, to dzięki ich wykorzystaniu do środowiska dostaje się stosunkowo niewiele niebezpiecznych substancji: dwutlenku węgla czy dioksyn. „Nie najlepszym rozwiązaniem jest nawet planowane spalanie odpadów, bo pozostają po nim pyły czy popiół, a te również trzeba składować. Plusem jest to, że spalamy odpady w specjalnie przystosowanych zakładach, w kontrolowanych warunkach” – podkreślił.
Niebezpiecznie robi się, gdy dochodzi do niekontrolowanego spalania odpadów. „W zależności od rodzaju składowanych odpadów do atmosfery trafia wszystko, co najgorsze, cała tablica Mendelejewa” – ostrzega naukowiec.
Nawet pozostawienie odpadów bez kontroli może być niebezpieczne dla zdrowia i środowiska – mówi. I dodaje, że większość odpadów w Polsce wciąż trafia na składowiska (recyklingowi poddajemy 20 proc. odpadów, przekształceniu termicznemu – 14 proc., kompostowanie to około 11 proc.).
Profesor przypomina, że stan powietrza w Polsce jest zły, m.in. z powodu zjawiska smogu. „Jako społeczeństwo staramy się robić wiele, aby obywatele nie spalali w piecach zwykłych śmieci – szczególnie plastikowych, bo to powoduje uwolnienie bardzo niebezpiecznych związków. Przewidziano za to kary. Tymczasem obserwowane w całym kraju, niekontrolowane pożary wysypisk, dodatkowo narażają ludzi na kontakt ze szkodliwymi substancjami” – mówi.
Ograniczenie spacerów i przebywania na zewnątrz to za mało, by nie narażać się na kontakt z emisjami z pożaru – ocenia profesor z UŚ. Jak przypomniał, prowadzone na krakowskiej AGH badania dotyczące smogu dowodzą, że powietrze z toksynami przedostaje się również do mieszkań. „Nawet kiedy zostaniemy w domu i zamkniemy okna, również wtedy wdychamy te toksyny. Zależnie od badania okazuje się, że zanieczyszczenie powietrza w zamkniętych mieszkaniach wynosi od 30 do 50 proc. tego, co za zewnątrz” – mówi naukowiec.
Profesor zwraca uwagę na problem wysypisk odpadów w o wiele szerszym kontekście. „Ludzie martwią się głównie tym, jak odpady składować, zamiast ograniczyć ich produkcję” – mówi.
„Współczesne społeczeństwa tworzą cywilizację odpadotwórczą. Kupujemy mnóstwo rzeczy, ale po pół roku zostaje zaledwie 1 proc. z nich. Aż 99 proc. tego, co przechodzi przez system gospodarczy staje się odpadem. Jako cywilizacja nie robimy wszystkiego, żeby tych odpadów było jak najmniej. Powinniśmy podejmować konkretne kroki: produkować mniej śmieci, ograniczyć ilość niepotrzebnych opakowań, a przede wszystkim zwalczyć zjawisko zaplanowanej nieprzydatności. Chodzi o efekt strategii, z powodu której odpadów wciąż przybywa, bo sprzęty psują się po określonym, dość krótkim czasie, co skłania konsumentów do kupowania kolejnego sprzętu. Istnienie wielkich składowisk odpadów i problem z odbiorem czy recyklingiem śmieci, to jedna z konsekwencji takiego podejścia” – zauważył ekspert z UŚ.
Profesor dodał również, że choć produkujemy tysiące różnych substancji, to wciąż nie znamy dobrze skutków ich uwalniania do środowiska w ogromnych ilościach. „Jako społeczeństwo tworzymy wielką ilość substancji chemicznych, nie do końca wiedząc, jaki skutek będą miały na nasz organizm, funkcjonowanie przyrody. Wszelkie substancje chemiczne, które w gospodarce wytwarzamy – uwalniamy do środowiska. Potrzeba wielu badań, aby uzyskać pełny obraz sposobu, na jaki wpływają one na organizmy ludzi i zwierząt, np. na układ hormonalny” – zauważył.