Dominika Arendt-Witchen, kobieta, która podczas obchodów Dnia Weterana spoliczkowała działaczkę KOD, Magdalenę Klim, zabrała głos nt. całego zajścia. Arnedt-Witchen zamieściła wpis w serwisie Facebook, w którym opisała kontrowersyjną sytuację.
W minioną sobotę w mediach pojawiło się nagranie z obchodów Dnia Weterana. Wśród zgromadzonych znalazła się grupa przeciwników rządu, która wznosiła okrzyki „konstytucja”. W pewnym momencie podeszła do nich kobieta, która najpierw kazała „zamknąć się” manifestującej kobiecie, a w końcu uderzyła ją w twarz.
Dziennikarze Polsat News ustalili, że widoczna na nagraniu kobieta to Dominika Arendt-Wittchen – urzędniczka, pracująca dla wojewody dolnośląskiego na stanowisku pełnomocniczki ds. obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości.
Postępowanie kobiety zostało skrytykowane przez wielu dziennikarzy i polityków. Wśród nich znalazł się nawet szef MSWiA Joachim Brudziński, który potępił spoliczkowanie kobiety, mimo, że przeszkadzała ona w uroczystościach. „Odpowiedzią na agresję werbalną nie może być agresja fizyczna” – przekonuje Brudziński.
Ostatecznie kobieta złożyła rezygnację ze swojej funkcji.
Arendt-Witchen zabrała głos
Dominika Arendt-Witchen postanowiła odnieść się do całej sytuacji w mediach społecznościowych. Kobieta opublikowała na Facebooku wpis, w którym opisała całe zdarzenie.
„Od 2007 roku spotykam się z Kombatantami, którzy walczyli o wolność naszej Ojczyzny. Mogę powiedzieć, że wielu z Nich stało się moimi przyjaciółmi. Budowali mój świat. Wielu służyłam do końca w chorobie i trudnych momentach, a także – jeśli trzeba było – w ostatniej drodze. To bliskie relacje, oparte na godzinach rozmów, poznaniu osobistych, często bardzo tragicznych historii tych ludzi. Poznałam specyfikę wieku, Ich wrażliwość i potrzeby. Bohaterowie polskiej wolności to ludzie, dla których mam najgłębszy szacunek. Nigdy nie byłam i nie jestem członkiem żadnej partii politycznej, nigdy nie udzielałam się w żadnej «młodzieżówce». Nie zamierzam również kandydować w żadnych wyborach politycznych na żadnym szczeblu” – napisała.
„Kiedy za barierkami rozległ się krzyk, wielu Kombatantów, a szczególnie Ci, którzy przyjechali z zagranicy, zupełnie nie wiedziało, co się dzieje. Zrobiła się bardzo nieprzyjemna, nerwowa atmosfera. Weterani pytali, co się dzieje. Zobaczyłam łzy na twarzy jednego z Nich. Nie wiedziałam, co robić. Czekałam, aż ktoś zareaguje. Nikt ze służb po jednej ani drugiej stronie barierek nie wykonywał żadnego ruchu. Przemówienie Prezydenta RP trwało a krzyki nabierały na sile” – dodała.
Kobieta przekonuje, że to, co widać na umieszczonym w sieci nagraniu, to jedynie urywek całej sytuacji.
„To, co widać na szeroko kolportowanym w Internecie filmie, to tylko urywek całej sytuacji. Wcześniej – i tego nie widać na okrojonym nagraniu – prosiłam tą Panią emocjonalnie, ale kulturalnie, żeby się uspokoiła, potem raz jeszcze tłumacząc, że bohaterami uroczystości są 100-letni Kombatanci, żołnierze i więźniowie obozów koncentracyjnych” – wyjaśnia.
„Przyznaję, że kierowana wzburzeniem wobec niszczenia powagi i majestatu uroczystości ku czci Tych, którzy walczyli o wolność Polski, pozwoliłam sobie na gest zbyt daleko idący. Uczyniłam to w rozpaczy i uniesieniu. Wyrażam ubolewanie z powodu zaistniałej sytuacji. Jestem świadoma konsekwencji swego czynu, część z nich już poniosłam” – podkreśliła.