Dopiero 18 godzin po rozpoczęciu akcji ratunkowej udało się odnaleźć górnika, który został uwięziony w kopalni Rudna, 700 metrów pod ziemią. 49-latek został uratowany, cały czas przebywał w kabinie maszyny operatorskiej. Po wyjściu na powierzchnię trafił do szpitala.
Szczęśliwie zakończyła się akcja ratunkowa w kopalni Rudna w Polkowicach. 49-letni górnik, który utknął pod ziemią, został wyciągnięty na powierzchnię i trafił do szpitala. Znaleziono go 18 godzin po rozpoczęciu akcji ratunkowej. Górnik spędził 700 metrów pod ziemią niemal przez dobę, przebywał w kabinie maszyny operatorskiej.
Już w szpitalu 49-latek powiedział w rozmowie z Polsat News, że nie miał wątpliwości iż zostanie uratowany. „Włączyłem światła w maszynie i mrugałem, żeby wiedzieli, że jestem cały. (…) Żeby żonie powiedzieli, że wszystko jest w porządku. (…) Nie miałem chwili zwątpienia. O godzinie 23:00 usłyszałem kopiącą maszynę, nie wiedziałem dokładnie gdzie, ale słyszałem, że kopie, to wiedziałem, że pewnie dokopują się do mnie” – mówił.
Czytaj także: Londyn był dla nas wojenną Mekką...[część druga]
Górnik: „Piłek dwa łyki wody na godzinę. Miałem bułkę”
Górnik przyznał, że pod ziemią myślał o swojej żonie i kolegach z pracy. „Myślałem o żonie. Pomyślałem, że będzie się „pieklić”. Tym bardziej, że mogłem iść na emeryturę, a nie poszedłem. Myślałem też o kolegach, bo wiedziałem, że ich też musiało zasypać” – powiedział. Jednocześnie mężczyzna przyznał, że chociaż nie boi się ponownego zjazdu pod ziemię to „chyba da sobie spokój z pracą na dole”.
49-latek opowiedział również, że miał ze sobą litr wody i bułkę. „Piłem dwa łyki wody na godzinę. Tak samo z jedzeniem, bo jeszcze miałem bułkę. Zjadłem ją sobie wieczorem i dzisiaj rano” – powiedział.
Czytaj także: Robot z „Gwiezdnych Wojen” na zaliczenie. Studentka z AGH podbiła sieć
Źr.: Polsat News