26 marca 1943 harcerze z Grupy Szturmowych Szarych Szeregów pod dowództwem Stanisława Broniewskiego ps. Orsza dokonali śmiałej akcji odbicia więźniów przewożonych z siedziby Gestapo w Warszawie, do okrytego złą sławą więzienia na Pawiaku. Przedsięwzięcie zakończyło się sukcesem, uwolniono ponad 20 więźniów, w tym znanego wszystkim z powieści Kamienie na Szaniec, Jana Bytnara ps. Rudy.
W nocy z 22 na 23 marca 1943 gestapowcy aresztowali Jana Bytnara ps. Rudy. W jego mieszkaniu Niemcy odnaleźli przedmioty świadczące o konspiracyjnej działalności. Na wieść o tym wydarzeniu dowództwo Grup Szturmowych, do których należał Rudy, wszczęło procedury zapobiegające możliwej dekonspiracji pozostałych członków. Bezpośredni zwierzchnik pojmanego harcerza i jego przyjaciel, Tadeusz Zawadzki ps. Zośka, będąc zastępcą dowódcy warszawskich Grup Szturmowych natychmiast rozpoczął opracowywanie koncepcji odbicia aresztowanego Rudego.
Tego samego dnia plan został zaakceptowany przez zwierzchników Zośki, czyli przez Naczelnika Szarych Szeregów – Floriana Marciniaka, a także przez Komendanta Grup Szturmowych w Warszawie Stanisława Broniewskiego ps. Orsza. Niestety w związku z wysokim ryzykiem całej akcji, konieczne było również pozwolenie dowódcy Oddziałów Dyspozycyjnych Kedywu AK – mjr Jana Kiwerskiego ps. Lipiński. Ten jednak wyjechał poza Warszawę i nie było możliwości nawiązania kontaktu. Mimo to, 23 marca o godzinie 17:00, na trasie przejazdu transportu więźniów z siedziby Gestapo na al. Szucha do więzienia na ul. Pawiej rozstawieni zostali członkowie Grup Szturmowych. Akcji nadano kryptonim Meksyk. Potrzebna już była tylko zgoda na przeprowadzenie działań. Tuż przed rozpoczęciem próby odbicia do Zośki dotarła wiadomość, że major wciąż jest nieosiągalny i akcja musi zostać przełożona.
Do kolejnego podejścia doszło 3 dni później, 26 marca. Ponownie Grupy szturmowe obsadziły skrzyżowanie ul. Bielańskiej z ul. Długą w pobliżu Arsenału, na trasie transportu z więźniami. Około 17:00 wszystko było już przygotowane, nadal jednak brakowało zgody majora. Na szczęście w tym samym czasie odbyło się spotkanie Kiwerskiego z Florianem Marciniakiem i Stanisławem Broniewskim. W jego wyniku zapadła decyzja o rozpoczęciu działań. Zośkę o tym fakcie poinformowano telefonicznie.
Dowódcą akcji został wcześniej wspominany Stanisław Broniewski ps. Orsza. W potyczce wzięło udział 29 osób podzielonych na dwie grupy :
- Atak pod dowództwem Tadeusza Zawadzkiego ps. Zośka
- Ubezpieczenie pod dowództwem Władysława Cieplaka ps. Giewont
O 17: 20 pojawiła się informacja o wyjeździe ciężarówki z więźniami. Do miejsca, w którym rozstawieni byli Polacy, transport dotarł 10 min. później. Dokładnie o 17: 30 Orsza dźwiękiem gwizdka wydał rozkaz rozpoczęcia operacji.
Po umówionym sygnale Zośka unieszkodliwił zbliżającego się w stronę spiskowców polskiego policjanta. W tym samym czasie Maciej Dawidowski ps. Alek zlikwidował przypadkowo znajdującego się w tym miejscu oficera SS. Niestety wystrzały zaalarmowały kierowcę samochodu, przez co miał czas na podjęcie próby wyminięcia zasadzki. Na szczęście jeden z Polaków zdołał trafić w przednią szybę auta butelką benzyny, kierujący został ciężko ranny, a dwóch siedzących obok oficerów wyskoczyło z pojazdu by ugasić płonące mundury. Mimo tego drobnego zwycięstwa w dalszym ciągu więźniowie pilnowani byli przez dwóch oficerów, którzy zajmowali miejsca na tyłach samochodu. Jeden z aresztowanych podjął nawet próbę wypchnięcia Niemców, niestety został ranny w rękę i musiał wycofać się w głąb wozu. Podczas wymiany strzałów zginął jeden z niemieckich żołnierzy, a drugi ranny kontynuował opór. Ciężko zraniony po stronie polskiej został także przebiegający przez jezdnię Tadeusza Krzyżewicza ps. Buzdygan, którego trafił nie zabity wcześniej przez Zośkę polski policjant. O ostatecznym sukcesie akcji zaważył brawurowy atak grupy dowodzonej przez Tadeusza Zawadzkiego. Ranny Niemiec próbował uciec, kryjąc się za autem, pomimo to został unieszkodliwiony przez szturmujących. Akcja została zakończona, a o 17: 45 dowódca dał sygnał do ewakuacji.
Tak wyzwolenie Rudego relacjonował sam Zośka:
Gdy wszyscy więźniowie wysypali się na ulicę, z głębi wozu ukazał się Janek gramoląc się na czworakach przez ławki. Ogolona głowa, twarz zielono-żółta, zapadnięte policzki, olbrzymi siniec pod okiem, sine uszy. Wielkie oczy szeroko otwarte, patrzące na nas. Porwaliśmy go na ręce. Każde dotknięcie go przez nas wywoływało krzyk bólu.
Ogółem uwolnionych zostało ponad 20 więźniów, większość z nich natychmiast po odzyskaniu wolności rozpierzchła się uciekając z miejsca walki. Znacznej części udało się uratować. Skatowanego Rudego i rannego Buzdygana zabrano w specjalnie przygotowany w tym celu samochód i odwieziono w stronę Starego Miasta.
Kilkoro opuszczających teren akcji członków Grup Szturmowych zostało podczas odwrotu ostrzelanych przez grupę Niemieckich żołnierzy ochraniających pobliski Urząd Pracy. Potyczkę zakończył Alek rzucając w ich stronę granat, został jednak podczas walki ciężko ranny w brzuch. Koledzy przenieśli go do samochodu i podjęli ucieczkę, w jej czasie Alek po raz drugi zmuszony był do użycia granatu, doścignęła ich niemiecka ciężarówka i tylko refleks Alka umożliwił kontynuowanie odwrotu. Pozostałym uczestnikom akcji pod Arsenałem udało się zmieszać z tłumem przechodniów i bezpiecznie powrócić do domów. Pojmany niestety został Hubert Lenka ps. Hubert, którego złapał volksdeutsch, właściciel restauracji w pobliżu której rozgrywała się akcja, Edmund Sommer.
Łącznie Niemcy stracili 4 żołnierzy, a 9 zostało rannych. Po stronie polskiej dwóch zostało śmiertelnie rannych, a jeden został wzięty do niewoli i zamordowany podczas śledztwa.
Rudy, czyli człowiek dla którego zorganizowano akcję pod Arsenałem, zmarł w szpitalu 30 marca 1943.
W ramach odwetu Niemcy rozstrzelali 140 więźniów Pawiaka.
fot. Wikimedia Commons, Red is Bad i Patria