Zachowanie Wołodymyra Zełenskiego związane z rzezią wołyńską wywołało kontrowersje wśród polskich komentatorów. W obronie ukraińskiego prezydenta stanął Tomasz Terlikowski. – Pojednanie jest procesem, dokonuje się w tempie, którym są w stanie iść obie strony, a nie tym narzucanym i wymuszanym w czasie wojny przez jedną z nich – podkreślił.
Tuż przed obchodami 79. rocznicy „krwawej niedzieli” pojawiły się spekulacje, że Wołodymyr Zełenski zdecyduje się na przełomowy gest w stosunku do Polski – przeprosiny lub uznanie zbrodni za ludobójstwo. Tak się jednak nie stało…
Rozgoryczony tym faktem był Łukasz Warzecha. „Jak rozumiem, o tej godzinie możemy chyba już powiedzieć, że poza wniesieniem projektu symbolicznej ustawy, na której nikt z Polski realnie nie skorzysta, prezydent Zełeński nie wykonał dziś żadnego gestu. To jednak spory zawód i mimo wszystko niemiłe zaskoczenie” – podsumował.
W obronie Zełenskiego stanął jednak Tomasz Terlikowski. „Wymaganie od narodu, który walczy z najazdem, odkrywa masowe groby, dowiaduje się o gwałtach na kobietach i zsyłkach, żeby teraz i to dokładnie w taki sposób jakiego my chcemy przeprosił za zbrodnie, których spora część jego obywateli nie jest świadoma, jest brakiem empatii” – stwierdził publicysta.
Pojednanie jest procesem, dokonuje się w tempie, którym są w stanie iść obie strony, a nie tym narzucanym i wymuszanym w czasie wojny przez jedną z nich (tą, która akurat – tak się składa – żyje w pokoju). 2/4
— Tomasz Terlikowski (@tterlikowski) July 11, 2022
Dziś wydarzyło się wiele, padły – ze strony ukraińskiej – istotne słowa, a że nie jest to koniec drogi, to dość oczywiste. Ukraina ma teraz nieco inne problemy niż mierzenie się z własną historia, i tak robi bardzo dużo, by się z nią zmierzyć 3/4
— Tomasz Terlikowski (@tterlikowski) July 11, 2022