Nie liczymy 100-200 mln. Ale chcemy, żeby nas szanowano – oświadczył prezydent Tadżykistanu Emomali Rahmon. Apel przywódcy byłego kraju wchodzącego w skład ZSRR był zaadresowany do Władimira Putina.
Przypomnijmy, że w Astanie – stolicy Kazachstanu – odbywa się szczyt Azja Centralna–Rosja. W spotkaniu wzięli udział przywódcy Rosji, Kazachstanu, Kirgistanu, Turkmenistanu, Uzbekistanu i Tadżykistanu.
Podczas wydarzenia doszło do zgrzytu. Prezydent Tadżykistanu Emomali Rahmon postanowił skorzystać z okazji i zwrócił się do prezydenta Władimira Putina, domagając się od niego szacunku dla swojego kraju.
Rahmon dał do zrozumienia, że jego państwo zawsze szanowało interesy Moskwy i oczekuje wzajemności. – Nie liczymy 100-200 mln. Ale chcemy, żeby nas szanowano. Gdzie coś naruszyliśmy? Gdzieś się nie tak przywitaliśmy? Zawsze szanowaliśmy interesy swojego głównego partnera strategicznego – stwierdził, mając na myśli Rosję.
– Chcemy, żeby nas szanowano. (…) Władimirze Władimirowiczu, prośba do pana, by nie było polityki traktowania Azji Centralnej jako przedłużenia ZSRR – oświadczył.
Prezydent Tadżykistanu dostrzega problem ignorowania interesów regionu. W tym kontekście wskazuje właśnie na Rosjan. W opinii Rahmona, jego kraj jest jedynie w centrum zainteresowania ze względu na ropę i gaz.
Tadżycki przywódca jako dowód podał zachowanie Rosji podczas wrześniowego forum inwestycyjnego Tadżykistan – Rosja. Co prawda, Moskwa przysłała na wydarzenie swojego przedstawiciela, jednak był on w randze wiceministra, a to dla Rahmona zdecydowanie za mało.