Od wyborów do Parlamentu Europejskiego dzielą nas już tylko dwa dni. Sondaże od dłuższego czasu ukazywały trend wzrostowy dla Kongresu Nowej Prawicy, który w ostatnim tygodniu nieznacznie się pogorszył.
O prognozach wyborczych, sporze z partią Jarosława Gowina oraz Przemysławie Wiplerze rozmawiałem z Jackiem Wilkiem – wiceprezesem partii oraz kandydatem do Europarlamentu z miejsca drugiego, okręgu warszawskiego.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Karol Wyliziński: Wybory zbliżają się wielkimi krokami. Z każdym dniem widać coraz więcej ataków na partię, z ramienia której Pan startuje, a co za tym idzie – sondaże zaczynają się obniżać. Czy mimo to, wierzy Pan w wynik oscylujący w okolicach 6-8% z sondaży z poprzedniego miesiąca? Czy może spodziewa się Pan wyniku nawet dwucyfrowego?
Jacek Wilk: Od co najmniej dwóch miesięcy zapowiadamy wynik w granicach 8-12% i jestem głęboko przekonany, że ostatecznie taki właśnie on będzie. Ale – moim zdaniem – w tych wyborach liczba punktów procentowych, jaką ostatecznie uzyskamy, nie jest najważniejsza. Najważniejsze jest to, że w końcu przebijemy się do politycznej pierwszej ligi. Ja sam na konferencji prasowej 11 kwietnia tego roku zapowiadałem, że w tych wyborach walczymy o trzecie miejsce – czyli miejsce na podium. Nawet, jeśli ostatecznie będzie to miejsce czwarte, ale dość blisko SLD, to też będzie to ogromny sukces. Staniemy się bowiem jednym z najważniejszych graczy politycznych w naszym kraju, a jednocześnie otrzymamy potężny impuls do dalszego rozwoju.
Pozostając przy temacie ataków. Od Kongresu Nowej Prawicy odwróciło się również ugrupowanie Jarosława Gowina – Polska Razem, publikując spoty o granicach, jakie przekroczył Pan Prezes Janusz Korwin-Mikke, a mimo to, jakiś czas temu rozważało również współpracę z Nową Prawicą w przypadku wyborów do Sejmu. Jak Pan się odniesie do ww. spotów i domniemanej koalicji? Czy istnieje jeszcze jakaś minimalna szansa na nią?
Moim zdaniem nie ma już takiej szansy. Chodzi tu o całkowitą utratę elementarnego nawet zaufania. Ludzie Jarosława Gowina okazali się po prostu osobnikami fałszywymi, dwulicowymi, koniunkturalnymi i małostkowymi – próbując rozpaczliwie wywindować się w sondażach naszym kosztem w samej końcówce kampanii. Dla mnie przedstawiciele „zgniłego jabłuszka” są po prostu żałośni. I nie chodzi mi tu nawet o te ich – tyleż prymitywne, co nieudolne ataki na nas, ale o to, że po prostu nie mają własnego programu, który mogliby przedstawić wyborcom. Oni po prostu nie mają Polakom nic do powiedzenia i przestali nawet udawać, że jest inaczej.
Wiele osób, które deklarują poglądy zbliżone do Pańskich, rezygnuje z głosu z powodu zbyt bezpośredniej retoryki Pana Prezesa. Czy Pana zdaniem ludzie powinni obawiać się Janusza Korwin-Mikkego?
Koncentrowanie się przez media tzw. „głównego nurtu” na co bardziej dosadnych i oryginalnych wypowiedziach Janusza Korwin-Mikke, jak i na nim samym – zamiast na programie KNP – jest raczej próbą ucieczki przez te media od rzetelnej dyskusji o sprawach poważnych i dla nas wszystkich najważniejszych. To smutne, gdyż KNP jako jedyna partia w Polsce ma do zaproponowania Polakom program radykalnie inny od programów wszystkich partii wywodzących się, bezpośrednio lub pośrednio, z paktu okrągłego stołu – bo oparty na prawdziwych wartościach wolnościowych. Głównym motorem działania tamtych partii jest czerpanie korzyści z utrzymywania się na takim lub innym szczeblu władzy publicznej, utrzymywania wpływów w zależnych od siebie mediach lub utrzymywania całego systemu profitów z publicznych spółek i agencji. A więc Korwin-Mikkego powinny obawiać się raczej te partie, a nie zwykli obywatele. Na szczęście w ostatnich latach wytworzyła się pewna przestrzeń medialna – chwilowo wolna od cenzury i sterowania politycznego – w którą można się „wstrzelić” docierając do coraz szerszych kręgów odbiorców. Tą przestrzenią jest oczywiście Internet, z którego swoją wiedzę i ocenę rzeczywistości czerpie już ponad połowa obywateli, w tym przede wszystkim ludzie młodzi. Dopóki Internet nie będzie ocenzurowany – a polityczne próby w tym kierunku z całą pewnością będą co jakiś czas podejmowane, jak to miało miejsce w przypadku próby wprowadzenia umowy ACTA – dopóty nasz program będzie się rozprzestrzeniał wśród wyborców z coraz to większą siłą i bez tej negatywnej otoczki, jaką chcą mu nadać media głównego nurtu, odwracające za wszelką cenę uwagę Polaków od kwestii gospodarczych poprzez koncentrowanie się na przypisywanych Januszowi Korwin-Mikke kontrowersyjnych poglądach.
Kiedy pojawiło się u Pana zainteresowanie polityką? Czy sympatyzował Pan kiedyś z innymi partiami?
Polityką interesowałem się już od czasów licealnych, ale czynnym działaczem politycznym jestem dopiero od trzech lat – zapisałem się do KNP w maju 2011 roku. Nigdy nie należałem, ani nie sympatyzowałem z żadną inna partią. Nie głosowałem tez nigdy na nikogo innego niż na aktualną partię Janusza Korwin-Mikkego oraz oczywiście jego samego.
Co Pan, jako jednostka, jest w stanie wnieść do Parlamentu Europejskiego?
Moje świeże spojrzenie na problemy Unii Europejskiej oraz Polski, nieustępliwość i upór w dążeniu do wyznaczonych celów, nieugiętą postawę pro-wolnościową oraz umiejętności negocjacyjne i zdolności interpersonalne.
Zbliżając się do końca wywiadu, niech Pan nam zdradzi – czy jest jakiś komitet, za który również trzyma Pan kciuki w tych wyborach?
Mimo, że jest to nasza konkurencja, to kibicuję kolegom z Ruchu Narodowego. I nie tyle chodzi mi tu o liczbę głosów, jaką ostatecznie dostanie RN – bo ta będzie raczej niska – ile o dobre wizerunkowo i bardzo silne merytorycznie występy liderów RN. Mam tu na myśli przede wszystkim pana Krzysztofa Bosaka, z którym kilka razy spotkałem się przy okazji różnych debat, a który zawsze prezentował bardzo wysoki poziom zarówno intelektualny, jak i „prezentacyjny”. Te obserwacje skłaniają mnie do wniosku, że jest w RN wiele osób, z którymi moglibyśmy współpracować w przyszłości – choćby przy okazji zbliżających się wyborów samorządowych.
Co Pan sądzi o nowym nabytku Nowej Prawicy – Panu Przemysławie Wiplerze? Czy był to dobry wybór?
Czas pokaże, czy to był dobry wybór. Ale tak w zasadzie, to słowo „wybór” nie jest tu najlepsze, gdyż poseł Przemysław Wipler po prostu zapisał się do KNP i tym samym został członkiem naszej partii, a przecież tego nikomu nie można zabronić. Można jednak już teraz wskazać co najmniej trzy plusy tej sytuacji:
1) powstał duży szum medialny i zainteresowanie naszą partią w związku z przystąpieniem Przemka do nas, a w okresie wyborczym każda tego typu reklama jest dla nas dobra,
2) poseł Wipler świetnie reprezentuje nas w mediach, co było bardzo dobrze widoczne choćby w środowym programie „Kropka nad i” z jego udziałem
3) cokolwiek by mówić – mamy w końcu naszego posła w Sejmie.
Sądzę, że powinniśmy dać posłowi Wiplerowi duży kredyt zaufania – może zrobić dla nas dużo dobrego, a na pewno pokazuje, że bardzo się stara.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Karol Wyliziński.