Może trochę daleko zespołowi I Am Giant do miana gigantów rocka, ale obrana przez nich dotychczasowa ścieżka kariery i talent do pisania świetnych piosenek powodują, że być może w przyszłości będą władać scenami koncertowymi.
Nowa płyta Nowozelandczyków stanowi niewątpliwie krok naprzód w stosunku do debiutu z 2011 roku – The Horryfying Truth, na którym grupa zaproponowała melodyjny rock/metal. Wsłuchując się w nowe dzieło I Am Giant – Science & Survival, czuć duch olimpijskiej idei „szybciej, wyżej, mocniej”, ponieważ fajnych melodii, mocnych fragmentów i niezapomnianych refrenów jest więcej niż na poprzedniczce.
Czytaj także: Więcej ziemi niż nieba - Yes - \"Heaven & Earth\" [recenzja]
Okładka naszpikowana dziwną symboliką i niepokojące intro wprowadzają tajemniczy nastrój już na samym początku. To wszystko potęgują zdjęcia załączone w książeczce do płyty, które przedstawiają opuszczone przez ludzi miejsca, które nieuchronnie popadają w ruinę. Dekadencja pełną gębą. Ale Echo And The Gallows witający nas mocną perkusją i świetnym riffem pokazuje, że mrocznie niczym w katakumbach średniowiecznego kościoła nie będzie. Owszem – jest moc i ciężar, a panowie grają z werwą; są melodie, niezły chóralny refren, świetna robota instrumentalna i sam koniec utworu – wysokie zaśpiewy wokalisty. Sporo się dzieje, brzmienie jest gęste lecz czytelne, i co najważniejsze – dynamiczne.
Razor Wire Reality to kolejny dobry riff, jednak całość jest trochę lżejsza w wyrazie. Zasadniczo to taka miła piosenka, w sam raz do radia. No i w nim sobie nieźle hulała, bo to był pierwszy singiel promocyjny z płyty. Ale miłą atmosferę zmieniają dzwony w rozpoczynającym się Death Of You. Mocny rytm perkusji i przesterowany bas sugerują jednoznacznie, że tutaj nie ma co liczyć na piosenkę „radio friendly”. Trochę I Am Giant zwodzą tym słuchacza, bo refren jest przebojowy, doskonały, wyjęty niczym z najlepszych dokonań U2 albo bardziej współczesnego Editors. Całości słucha się wybornie, więc nie dziwi ani trochę wybór tego kawałka do promocji radiowej.
Transmission w sferze instrumentalnej przywołuje skojarzenia z kapelami z Wielkiej Brytanii, które jak grzyby po deszczu pojawiły się na początku XXI wieku. Chociaż gitarzysta Paul Matthews momentami wydaje się mocno zainspirowany The Edgem z U2. Kolejny Out Of Date Hallucination to powrót do ciężkich brzmień, które momentami naprawdę wbijają w fotel. Utwór jest gęsty, wręcz obłapia słuchacza, nie daje mu chwili wytchnienia. Silhoutte kontynuuje mocne klimaty. Świetny riff, do ciężkiej, kroczącej perkusji, pojawiające się w tle klawisze wprowadzają industrialny sznyt.
Dragging The Slow Dance pozwala swoim balladowym klimatem odpocząć słuchaczowi i wyciszyć się przed urozmaiconym w swojej strukturze Minefield. Po krótkim, wesołym Standing On The Sun następuje wielki finał w postaci Bought With Ignorance, Sold With Agnorance. Wielkie zaskoczenie, bo utwór trwa aż blisko trzynaście minut. I Am Giant postawili na klimat i odpowiednią dramaturgię. Spokojne basowe intro, do którego wchodzi cały zespół, grając spokojnie; wokalista śpiewa delikatnie lecz niepokojąco, niczym natchniony, aż w końcu wchodzi refren z gitarami i z krzykiem wokalisty Eda Martina. Sytuacja powtarza się, lecz nie do końca w identyczny sposób. Muzycy kombinują, nie starają się powielać motywów, wprowadzają nowe elementy, konsekwentnie i logicznie budując całą kompozycję, która kończy się wielkim finałem. No, no – nie spodziewałem się zakończenia niczym ze złotej ery rocka progresywnego.
I Am Giant na płycie Science & Survival zrobili olbrzymi krok do przodu. Potrafią zagrać piękną melodię, która doskonale nadaje się na rockowy hit, ale nie gorzej odnajdują się w większych, bardziej skomplikowanych formach, które zdecydowanie wymagają skupienia słuchacza. Talentu u tych młodych Nowozelandczyków jest co nie miara. Gitarzysta krzesi riffy aż miło, wokalista ma nieprzeciętną barwę głosu, ale też po prostu w sposób idealny go używa. Sekcja rytmiczna gna do przodu, nie biorąc jeńców. Może trochę zbyt entuzjastycznie podchodzę do albumu, ale jak zachować się inaczej, skoro tak dobrze bawiłem się, słuchając nowego dzieła I Am Giant?
PS. Warto zaopatrzyć się w edycję płyty z bonusami, na które składa się pięć utworów z debiutanckiego krążka. Wybór, moim zdaniem, jest najbardziej reprezentatywny dla The Horryfying Truth, chociaż warto go wysłuchać w całości.